Życie po zdradzie
Tamara postanowiła się zemścić na mężu. Oko za oko – też go zdradziła. Irmina stała się kontrolerem, próbowała upodobnić się do jego kochanki. Dorota kupiła poradniki i poszła na terapię sprawdzić, czy jeszcze chce z nim być. Życie po zdradzie za każdymi drzwiami wygląda inaczej.

Dorota wróciła właśnie z sesji terapeutycznej. Znowu jest tak charakterystycznie zmęczona. – Mogłabym umyć wszystkie okna, odkurzać, prasować, zmywać – to o niebo lepsze niż porządkowanie siebie – wzdycha. – Zresztą tak właśnie robiłam. Długo porządkowałam szafy i szuflady, zanim odważyłam się uchylić i zajrzeć we własną duszę, własne serce. Bałam się, co tam znajdę. A raczej bałam się, czego tam mogę już nie znaleźć – miłości do mojego męża. Tak bardzo chciałam nas po tym wszystkim ocalić – opowiada.
Chciałam mu wybaczyć. Wiele razy myślałam, że mam to już za sobą. Wiele razy się myliłam.
– Kobieta, która się dowiaduje, że została zdradzona, zmaga się z bardzo różnymi emocjami, uczuciami, myślami – mówi Adriana Klos, psychoterapeutka. – Ale rzeczywiście poczucie nieodwracalności jest jednym z najczęściej się pojawiających. – Oczywiście wszystko zależy od specyfiki relacji, wiele zależy też od stażu związku. Prawidłowość jest taka, że im dłużej było się razem, tym trudniej poradzić sobie ze zdradą. To oczywiste: bardzo dużo w taką relację włożyłyśmy. Lata pracy, odsłaniania się, budowania bliskości emocjonalnej, fizycznej i ta cała, okupiona potem, krwią i łzami, konstrukcja sypie się w gruzy. Mówimy, że kończy się świat, bo wszystko, w co dotąd wierzyłyśmy, w tym jednym momencie okazuje się iluzją. Tak czujemy – tłumaczy terapeutka.
Po pierwszym szoku pojawia się pytanie: „Co dalej?”. – Byłam wściekła, zraniona, przerażona, ale gdzieś głęboko czułam, że nie chcę naszego końca – opowiada Dorota. – Wszyscy pukali się w głowę. Dobrych rad – z każdej strony – słyszałam wiele: „Wystaw walizki za drzwi”, „Chyba mu tego nie wybaczysz?”, „Z tym nie da się żyć”. Wszyscy chcieli dla mnie dobrze, ale mój mąż przepraszał i prosił o wybaczenie. Nie wiem, być może podświadomie czułam, że ta zdrada była aż, ale i tylko kropką nad i. Gdzieś po drodze, przez ostatnie lata, chyba oboje na nią pracowaliśmy. Takie myśli pojawiały się w mojej głowie, jednocześnie nienawidziłam męża za to, co zrobił. Za ten szczeniacki sposób, w jaki sobie z tym naszym bagażem narastających nieporozumień poradził. Przecież ja też mogłam skoczyć w bok, a jakoś nawet nie przyszło mi to do głowy. Poczucie bycia oszukaną przez tego jednego, konkretnego człowieka, ale także pewien rodzaj zachwiania zaufania wobec świata i innych ludzi jest tym, co charakteryzuje krajobraz po wstrząsie, jakim jest zdrada: „Skoro mogła zrobić mi coś takiego najbliższa osoba, to mogę spodziewać się już wszystkiego, po każdym”. Tracimy grunt pod nogami. – Na początku – niezależnie, jak bardzo mój mąż wydawał się przerażony tym, co zrobił, i jak bardzo przepraszał – czułam, że zostałam sama – mówi Dorota. – I że od teraz, bez względu na to, jaką podejmę decyzję, mogę już zawsze liczyć tylko na siebie.
– Odbudowanie zaufania, bliskości po takim zdarzeniu to bardzo długi i żmudny proces – tłumaczy Adriana Klos. – Musi zacząć się od realnego, prawdziwego wybaczenia. Ono jest warunkiem. Tymczasem bardzo często nam tylko się wydaje, że wybaczyłyśmy. Wydaje się nam, bo bardzo tego chcemy. Dlaczego, skoro zostałyśmy skrzywdzone? Dlatego, że przeraża nas zmiana. Boimy się nowego życia. Czy uda się je jeszcze ułożyć, czy nie zostaniemy same, czy nie zniszczymy życia naszym dzieciom? Lęków jest mnóstwo. Rosną w głowie i nie dają spokoju – dodaje.
Ostatnio ktoś mi powiedział, że chyba oszalałam, a te moje opowieści brzmią jak bajka. To bzdura. Taka droga jest potwornie ciernista. Czy cieszę się ze zdrady Andrzeja? Oczywiście, że nie! Ale wiem też, że po tym wstrząsie zdarzyły się rzeczy, na które w naszym małżeństwie wcześniej nie było miejsca. Dziś rozmawiamy szczerze. Znowu mieszkamy razem. Na próbę. I chyba nie gromadzimy już na koncie powodów do kolejnej burzy – tak teraz nazywam to, co zrobił. Ciągle mam dystans do nas. Ale coraz częściej wierzę, że życie po zdradzie jest możliwe.
Chciałam się na nim zemścić. Oko za oko. Ząb za ząb. Taka gra z własnymi uczuciami wiele kosztuje.
Tamara ma za sobą kilka burzliwych związków. Wszystkie się rozpadały, z różnych powodów. Jak sama przyznaje, wybierała Piotrusiów Panów. Kolejny niedojrzały marzyciel, niegotowy do założenia rodziny, a to o niej marzyła Tamara. Takie schematy łatwo się powtarza. „To ze mną jest coś nie tak”, myślała coraz częściej. Kiedy poznała Tomka, sama nie do końca była przygotowana na kolejną historię miłosną. – Ale Tomek był inny – wspomina Tamara. – Odpowiedzialny, poukładany. Bałam się, jednak czułam, że jeśli się wycofam, będę żałować. Wszyscy znajomi, moja rodzina, kiedy go poznawali, mówili, że to niesamowite, bo Tomek w niczym nie przypomina moich poprzednich partnerów. Pamiętam, że pomyślałam: „Muszę zaryzykować”. Zaryzykowałam. Z początku ostrożna, dosyć szybko, mimowolnie zakochałam się do szaleństwa, a Tomek stał się całym moim życiem. Po ponad roku znajomości nieśmiało zaczynałam powtarzać w myślach, że marzenia jednak się spełniają. I to właśnie wtedy dowiedziałam się, że mnie zdradził. Nie przyznał się od razu. To ja przypadkiem znalazłam dwuznaczny SMS w jego telefonie. Kręcił, tłumaczył się dziwacznie, aż w końcu powiedział, że to prawda. Stara znajoma, nic ich nie łączy. To był tylko seks, może trzy razy, bez żadnych zobowiązań. Od tamtego dnia moje życie zaczęło przypominać piekło. Nie wiem, jak to możliwe, ale nie wyobrażałam sobie rozstania. Z Tomkiem byłam tak bardzo szczęśliwa. Zrośnięta.
Nie umiałam przyjąć, że to koniec. Ponieważ on też nie chciał odejść, w tym piekle na ziemi żyliśmy długie miesiące. „Muszę sobie z tym bólem jakoś poradzić, muszę sobie ulżyć”, myślałam obsesyjnie. Nie pomagało nic. Rozmowy, pytania dlaczego, jego zapewnienia, że to mnie bardzo kocha. Wydawało mi się, że jest tylko jeden sposób, aby poczuć się lepiej – zemścić się – wspomina ze łzami Tamara. – Zadzwoniłam do jednego z Piotrusiów Panów. Umówiłam się z nim na drinka, żeby pogadać. Tak, poszłam na to spotkanie z premedytacją – miało skończyć się w łóżku. Wykonałam plan. Dużo wina i skok z wysokiej góry. Tego, jak czułam się następnego dnia, nie zapomnę nigdy. Tomek miał zapłacić za to, co mi zrobił, tymczasem to ja zrobiłam sobie jeszcze większą krzywdę. Czułam się jak szmata, użyłam byłego faceta niczym narzędzia – dodaje Tamara.
O tym, co się zdarzyło, nie da się kompletnie zapomnieć, ale też nie o to chodzi. Chodzi raczej, aby – jeśli decydujemy się na pozostanie w związku – nie pielęgnować w sobie urazy. To zajmuje czas, lecz bez tego nie da się pójść dalej. I co istotne: ten wysiłek kobieta powinna podejmować nie dla mężczyzny, ale dla samej siebie, bo tylko to może ją uwolnić. Dlatego jest tak ważne, aby miała pewność, że jest w stanie wznieść się ponad to, co się zdarzyło. Jeśli nie, należy odejść. Mamy do tego prawo, zostałyśmy skrzywdzone – tłumaczy Adriana Klos.
Chciałam mu udowodnić, że jestem od niej lepsza. Czy na pewno tylko jemu chciałam to udowodnić?
Irmina trzeci raz w tym tygodniu po kryjomu sprawdza skrzynkę pocztową Marka. Nie znosi siebie za to, ale nie potrafi się powstrzymać. Podobnie jak nie potrafi się powstrzymać przed zaglądaniem do jego SMS-ów, przeszukiwaniem kieszeni, kalendarza. Raz nawet pojechała pod jego firmę, aby sprawdzić, czy Marek na pewno jest w pracy. – To szaleństwo, jestem tym strasznie zmęczona, ale odkąd tamto się stało, nie wierzę Markowi – opowiada Irmina. – Zdradził mnie ze swoją asystentką. Ona już z nim nie pracuje, zwolnienie jej było moim pierwszym warunkiem. Ale co z tego, że go spełnił – ma nową współpracownicę. Znowu kobieta. Znowu młodsza ode mnie. Ładniejsza, zgrabniejsza. Widziałam ją, ma długie i gęste włosy. Marek zawsze chciał, żebym nosiła długie włosy, ale moje są słabe i cienkie, nie mogę mieć takiej fryzury. Mimo to zaczęłam je zapuszczać. Zaczęłam też chodzić na siłownię, inaczej się ubierać. Zapisałam się na hiszpański. Nie wiem, jak długo tak pędziłam przed siebie na oślep, zanim zorientowałam się, że ani jednej z tych rzeczy nie robię nawet w najmniejszym stopniu dla siebie. Że to wszystko po to, aby podobać się Markowi bardziej niż… Nie wiem, komu chciałam dorównać. Tak naprawdę to od jakiegoś czasu chyba sama nie przepadam za sobą – opowiada nerwowo Irmina.
Z Markiem są razem od szesnastu lat, Irmina wychowuje ich dzieci i nie wyobraża sobie innego życia, chociaż to, które ma teraz, bywa dla niej prawdziwym koszmarem. – Porównywanie się z tą drugą to rodzaj obsesji, która zdarza się zdradzonym kobietom, podobnie jak śledzenie każdego kroku partnera – mówi Adriana Klos. – Działamy w myśl zasady: „Skoro zrobił to raz, może zrobić i kolejny. No i wybrał ją, bo ja jestem gorsza, głupsza, starsza, brzydsza…”. To kompletna bzdura i bardzo destrukcyjna droga. Prawda, zdrada najczęściej nie bierze się znikąd, bywa że gdzieś u jej podłoża leży osłabienie więzi między ludźmi. Jednak szukanie winy w tym, że nie jest się wystarczająco dobrym, to nieuzasadnione uderzanie w siebie. Czyli w kogoś, kto dostał już potężny łomot od partnera. Zajmowanie się w takiej sytuacji dalszym podkopywaniem poczucia własnej wartości prowadzi donikąd. A już na pewno nie z powrotem do siebie – tłumaczy.
Zdrada to kryzys, bardzo bolesny, nikomu nie należy go życzyć, ale – jak każdy kryzys – pozwala przyjrzeć się sobie, partnerowi jakości naszego związku. Otwiera oczy i zatrzymuje. Kiedy otrząśniemy się z pierwszego szoku, po okresie żałoby – bo na pewno mamy co opłakiwać – jeśli zdecydujemy się ze sobą zostać, taki kryzys paradoksalnie może stać się okazją, aby porozmawiać szczerze, co się stało. Nie tamtej nocy, ale co stało się z nami… A potem, pamiętajmy, mamy prawo do każdej decyzji.
Polecane
„Zdrada męża spłynęła po mnie jak po kaczce. Za alimenty od tego rozochoconego durnia ułożę sobie lepsze życie”
„Mąż latami prowadził podwójne życie. Gdy pokazałam mu dowody zdrady, twierdził, że to pic na wodę, fotomontaż”
„Zdrada męża spłynęła po mnie jak po kaczce. Za alimenty od tego rozochoconego durnia ułożę sobie lepsze życie”
„Mąż latami prowadził podwójne życie. Gdy pokazałam mu dowody zdrady, twierdził, że to pic na wodę, fotomontaż”
„Po zdradzie straciłam zaufanie do ludzi i przestałam wierzyć w miłość. Przypadek sprawił, że znalazłam swoje szczęście”
„Teść swoim testamentem zniszczył mi życie. Dobrze, że nie żyje, bo nie mogłabym mu po tym spojrzeć w oczy”
„Nie dałam po sobie poznać, jak bardzo boli mnie zdrada męża. Myślał, że mu wybaczyłam, a ja planowałam zemstę”
„Myślałam, że po rozstaniu z byłym już nic dobrego mnie nie spotka. Ale jedna pomyłka zmieniła moje życie”
„Mąż przyznał się do zdrady, ale nie wspomniał o 1 ważnej kwestii. Tym małym problemem był brzuch kochanki”
„Sądziłam, że darowanie mężowi zdrady naprawi nasz związek. Z pewnymi męskimi przyzwyczajeniami nie można jednak wygrać”
„Mąż miał grać w piłkę na boisku, a strzelał gole mojej młodszej siostrze. Ta podwójna zdrada zniszczyła mi życie”
„Całe życie kochałem cudze dziecko. Może jestem za miękki, ale nie potrafię tak po prostu przestać być ojcem”
„Zdrada zamiast zniszczyć, ocaliła mi życie. Nie muszę już patrzeć na tego znudzonego bałwana”
„Zdrada to pikuś przy tym, co zrobił mój mąż. Z naszego małżeństwa zrobił trampolinę do łóżka kochanki”
„Na kolacji walentynkowej zamiast ostryg posmakowałam goryczy zdrady. Wszystko to popiłam łzami smutku”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa