Wesele dobrze zorganizowane
Pierwszy dzień naszej nowej drogi życiowej to żywioł, który rządzi się własnymi prawami: kierowca limuzyny się spóźnia, ksiądz myli słowa przysięgi, teściowa dostaje spazmów. Dzięki dobremu planowaniu lub z pomocą konsultantki ślubnej można ten chaos spróbować ogarnąć. A wpadki? Te zawsze się zdarzają. I dobrze! Dzięki nim jest co wspominać…

Gdy 7 lat temu Agnieszka Ćwikła-Suszek i jej narzeczony postanowili wziąć ślub, uświadomili sobie, że na przygotowanie tej podniosłej uroczystości… brakuje im czasu. Oboje pracowali od rana do nocy. Skorzystać z usług firmy, która oferowałaby tego typu usługi, nie mogli. W tamtych czasach, w ich rodzinnym Wrocławiu, takiej po prostu nie było. – W pocie czoła i wielkich nerwach jakoś nam się w końcu udało dopiąć wszystko na ostatni guzik – uśmiecha się do wspomnień Agnieszka. – A przy okazji… wpadłam na pomysł, żeby przekwalifikować się i zostać ślubną konsultantką.
Ślubna konsultantka
Znalazła w Warszawie profesjonalną agencję ślubną. Zaliczyła szkolenia, praktykę i we Wrocławiu założyła własny biznes – Agencję AMP. Bierze na siebie cały ciężar przygotowań do ślubu i wesela. – To duże przedsięwzięcie. I nawet jeśli wydaje się, że wszystko dopięte jest na ostatni guzik, zawsze mogą pojawić się niespodzianki – mówi Agnieszka. Wspomina ślub, na który narzeczeni mieli pojechać bryczką. Panna młoda prawie gotowa, a tu florystki alarmują, że nie dotarł pojazd, który miały ozdobić kwiatami. Konsultantka dzwoni do właściciela, a on spokojnym głosem: „Oj, zapomniałem! Pani bryczka wozi teraz dzieci w innej miejscowości”. Na szczęście miał jeszcze powóz i po awanturze szybko podstawił go, gdzie trzeba. Agnieszka Ćwikła-Suszek w dniu ślubu swoich klientów musi mieć ze sobą igły, nici, kosmetyki itp., a przede wszystkim trzymać nerwy na wodzy. Mimo że coś nie idzie zgodnie z planem, na jej twarzy cały czas musi gościć uśmiech. – Państwo młodzi nie mogą się stresować. To ich dzień – podkreśla.
Jak zmienia się weselna moda?
Do lamusa odchodzą imprezy na 300 gości w remizach lub salach gimnastycznych w szkołach, w przygotowaniach nie uczestniczą już wszystkie ciotki, sąsiadki i kuzynki. Narzeczeni wolą zaprosić mniej osób, za to na eleganckie przyjęcie w stylowej restauracji, pałacyku, hotelu, zajeździe, albo... w ogrodzie, w specjalnym namiocie. – Organizowałam nawet wesele na torze wyścigów konnych – mówi Agnieszka. Nie zmienił się oczywiście zwyczaj przystrajania sali. Ale zamiast wszechobecnych kiedyś baloników i serpentyn, obecnie modne są dekoracje z żywych kwiatów. Elegancko jest ustawić na stołach winietki z nazwiskami gości, a przy wejściu zawiesić tablicę z planem, na której każdy znajdzie swoje miejsce. Już nikt nie odbiera jako nietaktu prośby o potwierdzenie przybycia na zaproszeniach. Narzeczeni pozwalają sobie nawet na dołączenie listy prezentów lub informacji, że wolą dostać pieniądze. Furorę robi zastępowanie wiązanek kwiatów dla młodych zabawkami (przekazywanymi później dzieciakom z domów dziecka) lub… wypełnionymi kuponami totolotka. Do ślubu mało kto jedzie dziś samochodem wujka. Modne są przejazdy bryczką, autem retro, 15-metrową limuzyną czy jakimś śmiesznym autkiem typu trabant.
Na weselnym stole
Zmienia się również menu. Mocne trunki wypierane są przez wina. Schabowego zastąpiły delikatne mięsa z dużą ilością surówek, a rosół – zupy kremy. Zauważalne są dwa trendy: delikatniejsza kuchnia śródziemnomorska, francuska oraz powrót do tradycyjnych dań: pyz, klusek śląskich, nawet pierogów. – Niedawno przygotowywaliśmy poprawiny z kuchnią z czasów Piastów: pieczoną dziczyzną, rzepą i bobem, za to bez warzyw przywiezionych kilka stuleci później przez królową Bonę (marchew, pietruszka, selery, bazylia, tymianek) albo jeszcze później z Ameryki (ziemniaki, pomidory) – mówi Beata Sokół, współwłaścicielka firmy cateringowej z Olkusza. Coraz częściej zdarza się, że na stołach, przy których siedzą goście, podawane są główne dania, a sałatki, przekąski, owoce morza i ciasta stoją na szwedzkich stołach. W lecie niektórzy przed lokalem rozpalają ognisko lub grill. Atrakcją są też stoły tematyczne: wiejskie (kiełbasy, kaszanki, kiszone ogórki, swojskiej roboty alkohole), włoskie (szynka parmeńska, oliwki itp.), czy deski z wieloma rodzajami serów.