Amarantus – z czym się to je?
Choć jego nazwa brzmi bardzo egzotycznie to jest to jedna z najstarszych roślin uprawianych na świecie!

Podobnie jak komosa ryżowa, amrantus pochodzi z Ameryki Południowej. Doceniany już przez Inków czy Majów obecnie przeżywa swoje odrodzenie. Indianie składali ją swoim bogom w ofierze, a jego uprawy były prawie tak liczne jak uprawy kukurydzy i fasoli. Po nadejściu ery chrześcijaństwa roślinę te uznano za pogańską i znacznie zmniejszono jej obszary.
Obecnie amarantus czyli szarłat uznany jest za roślinę XXI wieku.
Amarantus zawiera bowiem duże ilości błonnika, aż trzykrotnie więcej niż pszenica! Dodatkowo w jego składzie znajdziemy skwaleny – substancje przeciwdziałające starzeniu oraz antyoksydanty.
Skwaleny występują we wszystkich olejach roślinnych, ale to w szarłacie ich stężenie jest największe. Mają one za zadanie chronić naszą skórę przed czynnikami zewnętrznymi oraz odtruwać nasz organizm z substancji chemicznych wyprodukowanych przez człowieka. Chronią też przed zawałem i mają świetny wpływ na układ nerwowy.
Amarantus nie zawiera też glutenu i jest bardzo cennym źródłem białka. W nasionach amarantusa występuje wiele kwasów tłuszczowych, w tym cenne kwasy GLA. Są one odpowiedzialne za obniżenie poziomu złego cholesterolu w naszym organizmie.
Najczęściej możemy kupić nasiona amarantusa – polecamy szukać w sklepach ze zdrową żywnością, choć liście również nadają się do spożycia. Roślinę tę mogą z powodzeniem jeść osoby uczulone na gluten, laktozę, orzechy, jaja, czy cukrzycy. Nasiona możemy z powodzeniem jeść w całości jak kasze, czy w firmie płatków. Sprzedawane są też w firmie dmuchanej jak ryż. Amarantus polecany jest wszystkim pragnącym odżywiać się zdrowo, a szczególnie kobietom w ciąży, osobom starszym czy sportowcom.
Coraz częściej mąkę z amarantusa wykorzystuje się też do wypieków mieszanego chleba z dodatkiem zwykłej mąki. Szarłat wzbogaca takie pieczywo o cenne aminokwasy oraz wpływa na przedłużenie jego świeżości.
Polecane
„Spadek po dziadku miał być błogosławieństwem, a okazał się piekłem. Dostałem dom z nieproszoną lokatorką”
„Ciasto z czereśniami to pestka dla mojej mamy. Na zaręczyny to ja miałam je upiec, ale wyszła z tego niezła awantura”
„By zemścić się na mężu, zdradziłam go z bibliotekarzem. Ocierałam się o regały z klasyką, chłonąc je dogłębnie”
„Zakochałam się w koledze z działu IT i wysyłałam mu czułe wiadomości. Szkoda, że przeczytał je też szef”
„Zamieszkaliśmy z teściami, żeby zaoszczędzić. Byłem w szoku, gdy odkryłem, czym moja teściowa zajmuje się po nocach”
„Powiedziałem dzieciom, że je wydziedziczam, bo chciałem je sprawdzić. Myślałam, że się zjednoczą, ale byłem w błędzie”
„Myślałam, że mąż zbija kokosy jako ważny dyrektor. Gdy odkryłam, czym naprawdę się zajmuje, nie mogłam w to uwierzyć”
„Z naszego konta zaczęły znikać pieniądze. Gdy mąż przyznał się, na co je wydaje, myślałam, że to jakiś upiorny żart”
„Nigdy nie dogadywałam się z matką i nie wiedziałam, w czym problem. Matczyną miłość poznałam dopiero przy teściowej”
„Matka kocha tylko dzieci brata. Obsypuje je drogimi prezentami, a moje muszą się zadowolić ochłapami z pańskiego stołu”
„Z miłością robiłam mężowi kanapki do pracy. Gdy odkryłam, komu je oddaje, odechciało mi się być troskliwą żoną”
„Bałam się mieszkania z teściową, ale niepotrzebnie. Zamiast utrudniać mi życie, zaczęła je ułatwiać”
„Koleżanka bredzi, że je tani pasztet, a kupiła sobie buty za 5 stówek. To na to poszły moje pieniądze?”
„Umówiłam się na randkę z aplikacji. Nie wiedziałam, że to od razu będzie trójkącik z kimś, kogo znam”
„Spadek po dziadku miał być błogosławieństwem, a okazał się piekłem. Dostałem dom z nieproszoną lokatorką”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Restauracja Mezalians z Kołobrzegu wśród najpiękniejszych na świecie
Współpraca reklamowa
Prosto z BBC Proms w Bristolu na Future Festival we Fromborku
Współpraca reklamowa
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Współpraca reklamowa