Reklama

Po kilkutygodniowej sondzie wśród zaprzyjaźnionych z redakcją koleżanek i znajomych, denerwujące nawyki partnerów same układają się w kilka kategorii. Przepytywałam dziewczyny w długich i krótkich związkach, a także te, które rozstały się właśnie z powodu „codziennych różnic nie do pogodzenia”. Wszystkie wskazywały na problemy z higieną i sprzątaniem, komunikacją w relacji, innym podejściem do rozrywki i… zapachami. Ich opowieści z jednej strony mogą rozśmieszyć, z drugiej – poważnie zasmucić. Z każdą z tych kategorii można pracować, a denerwujące nawyki w żadnej z nich nie przesądzają o przyszłości związku. O ile obie strony chcą coś zrobić dla relacji lub choć trochę ustąpić.

Reklama

Sprzątanie

Tu emocje koleżanek sięgały zenitu. „Jak wyjeżdża z chłopakami to potrafią się podzielić obowiązkami, a w domu ma dwie lewe ręce i natychmiast zapomina jak się myje naczynia”, rzuca jedna. „Nie sprząta po sobie wcale, jeśli uda się go do tego nakłonić, to zostawia w zlewie resztki po zmywaniu”, dokłada druga. Trzecia, bardziej kąśliwa, mówi: „Ja, na przykład, nigdy nie zrozumiem, jak można Politechnikę skończyć a nigdy, ale to NIGDY, nie zapamiętać drogi do zmywarki”. Wtóruje jej znajoma: „Albo takie ścielenie łóżka… on zawsze mnie pyta: „Po co to robić? Przecież wieczorem znowu trzeba rozkładać. To istna syzyfowa praca”. Dziewczyny narzekają na porzucanie przez partnerów mokrych ręczników w różnych zaskakujących miejscach mieszkania (na gramofonie, na stole w kuchni, na drzwiach) oraz na klasykę gatunku, czyli porozrzucane ubrania. Panowie nie uważają tego za poważne przewinienie – jeden z redakcyjnych kolegów uznawał to nawet za powód do dumy – nie zapomnę jak, zaśmiewając się, nazywał zdjęte za jednym zapachem spodnie i majtki „gniazdem” i opowiadał, że on z trzema synami zostawiają żonie cztery takie „gniazda” dziennie”. Super.

Adobe Stock

Majsterkowicz

„Jeszcze, żeby chociaż naprawdę majsterkował! A ten trzyma narzędzia wszędzie - nawet w sypialni, w szafce nocnej. Do tego milion kabli i setki lampeczek, latarek, bateryjek”, narzeka jedna z koleżanek. Inna nawet docenia zmysł majsterkowicza w swoim mężu, tylko wkurza ją, że czas refleksji nad ewentualną pracą wydłuża się niemiłosiernie. „Jak mu mówię, żeby mi jakąś śrubę wkręcił to zawsze słyszę „chwila” i ta chwila trwa... ale przecież nie muszę mu przypominać co pół roku”, śmieje się. W sekcji majsterkowanie i narzędzia mieści się także chomikowanie i zbieranie wszelkich pudełek po butach i różnych sprzętach (bo mogą się przydać!). Niestety muszą odleżeć dekadę, zanim pójdą do wyrzucenia. Zarówno w sekcji sprzątanie jak i majsterkowanie przydałby się mediator, aby strony doszły do porozumienia. A tak serio? Może trzeba po ludzku usiąść i ustalić swoje absolutne minimum potrzeb, ale też jasno określić, na co nie dajemy przyzwolenia. Ok, niech zbiera narzędzia i baterie, ale nie chcemy ich widzieć w sypialni. Może razem przyjrzymy się, gdzie możemy wygospodarować na nie miejsce? Nie lubi zmywania? Niech zadeklaruje co będzie robił w domu i wtedy pilnujemy, by się realnie wywiązywał. Nie chodzi o wejście w rolę mamy, ale o partnerskie dogadanie się i negocjacje. Każdy z czegoś rezygnuje, aby uzyskać porozumienie. Czyli relacja ważniejsza niż racja.

Adobe Stock

Psychologia

Skoro jesteśmy przy relacji, to choćby nie wiem jak wkurzały rozrzucone ubrania lub narzędzia, jeśli umiemy ze sobą rozmawiać – tamte nawyki schodzą na dalszy plan. Tymczasem najwięcej koleżanek narzeka na zachowania relacyjne. „Najgorsze jest krytykowanie przy innych”, mówi jedna. „Albo poklepywanie po pupie na spotkaniach towarzyskich”, dodaje inna. Kolejna narzeka, że nawet jeśli partner jest w stanie wykrztusić słowo „przepraszam”, to zaraz dodaje „ale” i zrzuca winę na nią. Dziewczyny wkurza też cecha, którą wszystkie pewnie znamy, kiedy facet nigdy nie pyta o drogę „a potem krążymy i szukamy”. Inna dodaje, że najbardziej wkurza ją niepunktualność partnera i ciągłe przerywanie. „Dla mnie nie do wytrzymania jest ciągłe wspominanie jego ex. Ona robiła ciasto tak, kurczaka piekła tak, a dywan układała tak. Jak tak można?”, pyta inna koleżanka. Kilka z ich niemal jednocześnie skarży się, że wiele są w stanie wybaczyć, ale nie „mentalną nieobecność” – „nie słyszy, co do niego mówię, wyłącza się, gapi się w telefon”, mówią chórem. „Wkurza mnie nawyk poranny męża: śniadanko, kawka, toaleta, przegląd Twittera - i tak zlatuje poranek do 12ej w południe”, narzeka inna. A mąż kolejnej nigdy nie pomyśli, że warto ją zapytać, czy może wyrzucić jakieś rzeczy z domu. Zdarza mu się opróżnić lodówkę bez jej zgody. I nie chodzi o przeterminowane produkty. Wkurza ją to bardzo!

Z komunikacją w związku nie jest lekko. Spotykają się dwie różne osoby i czasem nie potrafią jasno przedstawić swoich potrzeb. Niekiedy umie to jedna osoba, a druga nie. Jeśli jeden z partnerów wszystko bierze do siebie, obraża się i nie da się mu zakomunikować prostej prośby o punktualność, albo skupienie, gdy do niego mówimy, nie będzie łatwo się dogadać. Można na początek oprzeć się o lektury lub podcasty, które tłumaczą jak dogadywać się w związku. Warto poznać sposób rozmowy, nazywany „komunikacją bez przemocy”. Polega on na tym, że mówimy tylko o naszych uczuciach, kiedy partner robi coś, czego nie lubimy. Czyli: nie rzucamy „Jesteś głupi, matka nie nauczyła cię myć garnków, a ojciec wkręcać śrub i w ogóle cię nie chcę”. W zamian komunikujemy: „Kiedy spóźniasz się 20 minut czuję się lekceważona i jest mi przykro”. W złości i silnych emocjach nie jest to łatwe, ale można się nauczyć. W takiej komunikacji nie powiemy o dwa słowa za dużo, których potem można żałować. Jeśli wciąż nie możemy się dogadać, warto skorzystać choćby z kilku spotkań z terapeutą par. Być może ktoś podpowie kilka mądrych rozwiązań, które pomogą nam nie pozabijać się w relacji.

Zobacz także

Higiena i estetyka

Ta przestrzeń wymaga delikatności. Niestety, większość koleżanek żali się, że partnerzy średnio przestrzegają higieny osobistej i nie za bardzo dbają o estetykę. „Wkurza mnie, że nie bierze wieczornej kąpieli. Szczególnie latem nie wystarczy umyć się rano. Koleżanka wspomina, że z trudem oduczyła swojego partnera spania w ubraniu dziennym. Prawie wszystkie narzekają, gdy ich faceci chodzą cały dzień po domu w samych majtkach. Jedna złośliwie dodaje, że „przecież nie są zwykle Adonisami”. Kobiety nie lubią też, gdy ich mężczyźni chrapią (choć tu wykazują się zrozumieniem, czasem każdy chrapie) oraz mlaskają przy jedzeniu i mówią z pełnymi ustami. Prawdziwym problemem, zgłoszonym przez większość (!) przepytanych dziewczyn, jest niespuszczanie wody w toalecie, zostawianie podniesionej deski, niezakładanie nowej rolki papieru po skończeniu jednej, zostawianie resztek ogolonego zarostu w umywalce. To ostatnie zachowanie większość koleżanek wspaniałomyślnie wybacza, ponieważ same czasem zostawiają włosy w prysznicu..

Adobe Stock

Zapachy

To jest temat rzeka – jest wiele zapachów zabijających pożądanie. Może to być nieświeży oddech, wspomniany zapach potu, jak i woń nieświeżych skarpet i ubrań. Niestety, dziś w czasach powszechnego dostępu do wody, mydła i dezodorantu, wciąż walczymy o czystość i zapach. I wiemy doskonale, że zwracanie uwagi partnerowi, że mógłby się umyć lub odświeżyć czy użyć dezodorantu wymaga delikatności i często kończy się awanturą. W sekcji zapach jest jeszcze inny newralgiczny temat. Mógłby on być wspólnym podzbiorem z sekcją zdrowie, którą dziewczyny podsumowały dwoma zdaniami. Pierwsze brzmiało, że partnerzy boją się robić badania profilaktyczne i nie odwiedzają lekarza. Drugie – że palą papierosy i jednocześnie śmierdzą i trują siebie i innych.

Bo papierosy, do niedawna symbol męskości, dziś są przeżytkiem i poważnym problemem w związku. Szczególnie, gdy tylko jedna osoba pali. Co zrobić w takim przypadku? Prosić (tłumaczyć, sugerować, namawiać), by partner rzucił nałóg. Trzeba użyć wszelkich znanych metod… choć pamiętaj – staraj się nie oceniać i nie krytykować, tylko wspierać swoją drugą połówkę. Jedni mają silną wolę i rozstają się z papierosami z dnia na dzień, inni potrzebują wsparcia lekarza, ale też akupunktury, lektury książek, aktywności fizycznej, a nawet prac manualnych! Warto spróbować wszystkiego. Jeśli palacz jednak nie rzuca, można rozważyć przejściowe rozwiązanie (bo naszą ambicją zawsze powinna pozostać 100 proc. abstynencja od nikotyny!), czyli urządzenia alternatywne dla papierosów, takie jak podgrzewacze tytoniu. Nie wydzielają cuchnącego i trującego dymu, ani substancji smolistych. Czy może być to zatem lepsze rozwiązanie dla zatwardziałego palacza niż dalsze palenie papierosów? Odpowiedzi na to pytanie dostarcza m.in. badanie zlecone przez japońskie Ministerstwo Zdrowia. Wykazało ono, że u palaczy, którzy przeszliby z papierosów na podgrzewacz tytoniu IQOS – ryzyko zachorowania na raka obniżyłoby się nawet dziesięciokrotnie w porównaniu z tymi, którzy dalej paliliby papierosy. Natomiast wśród osób postronnych (nie będących palaczami), które miałby styczność z aerozolem z tego podgrzewacza tytoniu zamiast z dymem z papierosa – to ryzyko mogłoby być nawet trzy tysiące razy niższe. Oczywiście to jedynie rozwiązanie przejściowe, półśrodek i „mniejsze zło” niż papierosy, a jak wspomnieliśmy wyżej – do mety dotrzemy dopiero całkowicie pozbywając się z życia tego szkodliwego dla zdrowia nałogu.

Adobe Stock

Rozrywka

Duży odsetek partnerów naszych koleżanek nadużywa… konsoli do gier. I tak, są pełnoletni. Cóż, gry uzależniają równie mocno jak inne nałogi. Świadczy o tym choćby coraz większa ilość terapii przeznaczonych dla graczy. Jak rozpoznać, że czas spędzany przez naszego partnera z konsolą jest już nałogiem? Tak samo jak w przypadku innych uzależnień. Czy to wpływa na wasz związek? Czy zawala inne obowiązki przez nałogowe granie? Czy na prośbę o wyłączenie sprzętu reaguje agresją? Czy wydaje na gry większość swoich oszczędności? Jeśli tak, przydałby się specjalista. Jeśli ma granie pod kontrolą, ale nam to jednak przeszkadza, przydałaby się szczera rozmowa. Warto określić jakie rozrywki interesują nas oboje, a ile czasu każde z nas poświęca na osobną zabawę. On nie musi z tobą oglądać po raz setny „Mamma Mii”, a ty z nim meczu Lech-Legia (szczególnie jeśli jedno z Was jest z Poznania, a drugie z Warszawy). Może wyznaczycie jakieś dni, kiedy robicie coś razem i niekoniecznie jest to kolejny serial. Może spacer? Może rowery? Wspólne ćwiczenia? Tu jest wiele przestrzeni na kompromisy. A nuż zachęcisz go do jogi, a on odkryje przed tobą świat wyścigów samochodowych.

Adobe Stock
Reklama

W każdym przypadku, o który ludzie zwykle się kłócą, można dojść do porozumienia. Pod warunkiem, że rozmowa o tym, co nas denerwuje, przebiegnie spokojnie i będzie próbą kompromisu. Powodzenia!

Reklama
Reklama
Reklama