Reklama

Ma dopiero 16 lat, ale tak samo jak ojciec waży słowa. Bez wątpienia ujawni talent literacki. Na razie chodzi do Liceum im. Jana Kochanowskiego w Warszawie. Chce studiować ekonomię. W wolnych chwilach, jak każda nastolatka, ogląda się za chłopakami i biega po sklepach z ciuchami. Jeździ konno i chodzi na zajęcia do Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy. Jej słuchacze właśnie kręcą swój pierwszy film. Dostała rolę dziewczyny z gangu. Nie przeszkadza jej, że zagra czarny charakter. Ważne, żeby dobrze go zagrać. GALA: Pamiętasz PIOSENKĘ DLA WERONIKI?
WERONIKA CIECHOWSKA: Jasne, tata ją napisał, kiedy się urodziłam. Był wtedy w Japonii. Ktoś zrobił mi zdjęcie, ale ręka mu się tak trzęsła, że byłam na fotografii zamazaną plamą. Znajomy zawiózł tacie to zdjęcie. Siedzieli nad butelką wina i wpatrywali się w tę plamę, a tata mówił: "Popatrz, mam córkę". GALA: Śpiewał ci na dobranoc?
W.C.: Zawsze mnie usypiał. Trzymałam go za rękę, a on opowiadał bajki o wesołym króliku, które sam wymyślał. Uwielbiałam je! Zawsze zaczynały się tak samo: "Wesoły Królik obudził się dzisiaj bardzo wcześnie rano i nagle usłyszał pukanie do drzwi". Tata chyba wzorował się trochę na Tolkienie i w jego bajkach były puszcze z wielkimi pająkami i stworami. Moją ulubioną była ta, kiedy rano do okna Królika pukał Kościotrup albo Śmierć. Uwielbiałam się bać. GALA: Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa?
W.C.: Od małego lubiłam się malować i przebierać. Miałam wielką torbę z pomadkami, wszystkie kolory świata. Codziennie malowałam się do przedszkola. Wychowawczynie mnie nienawidziły, bo byłam lepiej umalowana od nich. Zawsze się buntowałam. Ale rodzice to akceptowali. Tata sam kupował mi kosmetyki. Dużo też rozmawialiśmy. Chodziliśmy na spacery z psami na szkolne boisko. Rosły tam wspaniałe drzewa. Tata opowiadał mi historie o zaczarowanym sadzie. Były poetyckie, pełne opisów. Dzięki nim mam szerszą wyobraźnię. GALA: Czyli ojciec był tolerancyjny?
W.C.: I ojciec, i mama byli bardzo tolerancyjni. W życiu na mnie głosu nie podnieśli. Tylko tłumaczyli. A to było dla mnie gorsze niż każda inna kara. Tkwiło mi to później w głowie przez miesiąc. Ja raczej nie stwarzałam problemów, może dlatego że u nas w domu nie było agresji. GALA: Pamiętasz ten wasz duży dom na ulicy Puzonistów?
W.C.: Pamiętam. Był ogromny. Tata założył tam studio w piwnicy. Na parterze była firma mamy. Kiedy wracałam ze szkoły, schodziłam do taty. Mówił do mnie "moja mała dupeczko" i klepał mnie po pupie. Wtulałam się w niego. Zawsze był w domu, bo tam pracował. Ciągle coś nagrywał z Kayah, z Andrzejem Krzywym, z innymi. W domu było zawsze pełno ludzi. Ciągle działy się wielkie imprezki. Wigilie były świetne. Ogromna choinka, cała rodzina się zbierała, ja rozdawałam prezenty. Tata przebierał się za świętego Mikołaja albo rozmawiał ze mną przez telefon i podawał się za niego. Pamiętam prezenty, które dostałyśmy z moją starszą siostrą Matyldą. Traktował ją jak własną córkę. Bardzo lubiłam atmosferę naszego domu. Były psy, papugi, szum. GALA: Czy ten szum nie przeszkadzał tacie w pracy?
W.C.: Myślę, że nie. Ale tata lubił odpocząć w ciszy. Latem wyjeżdżaliśmy w odosobnienie, na Kaszuby, gdzie pracował i nikt mu nie przeszkadzał. Albo w Bieszczady, nawet nie do wsi, tylko do osady. Tata nie lubił wytwornych wakacji w pięciogwiazdkowym hotelu. Miał naturę myśliciela, napisał tomik wierszy. W notesie zapisywał swoje błyskotliwe myśli, zdania. To wszystko budziło się w nim, kiedy byliśmy na wakacjach. GALA: Czy myślisz, że odziedziczyłaś talenty po swoich rodzicach?
W.C.: Jeśli chodzi o aktorstwo, może i mam talent, ale trzeba go ze mnie wydobywać, bo bardzo się stresuję. Grałam w filmach mamy i w teledyskach taty. A jeśli chodzi o talent po moim tacie - uwielbiam śpiewać i chciałabym śpiewać. Tata uważał, że dobrze śpiewam. Od czasu do czasu mówił: "To może byśmy nagrali jakiś singelek?". A ja mówiłam wtedy: "Oj, tato, może za rok. Jestem jeszcze za młoda". Bałam się rozgłosu wokół mnie. GALA: Do której z piosenek ojca jesteś szczególnie przywiązana?
W.C.: Do wszystkich. Napisał 1000 piosenek i wszystkie uwielbiam. Po śmierci taty ponad rok nie słuchałam jego płyt. Płakałam. Teraz ich słucham, kiedy jadę samochodem z Anią, żoną taty. Młodsze dzieci proszą: "Puśćmy tatę". Nawet Józia, moja najmłodsza siostra, wie, że to tata. GALA: Masz troje rodzeństwa?
W.C.: Tak. Helenka ma 8 lat, Bruno 7, a Józia, która urodziła się po śmierci taty, niedługo skończy dwa latka. GALA: Czy Helenka i Bruno pamiętają tatę?
W.C.: Tak. Kiedy ich mama powiedziała im o śmierci taty, Helenka zaczęła płakać, mimo że Ania powiedziała to łagodnie, że dusza taty odeszła do innej krainy. Bruno, który był niesamowicie zżyty z tatą, nie wiedział, jak ma zareagować. Miał wtedy 5 lat. Chciał płakać, ale powiedział tylko: "Mamo, pójdę zjeść pierogi"... GALA: Czy opowiadasz im o ojcu?
W.C.: Nie. Jeszcze będzie na to czas. Czasem tylko mówię: "Tata patrzy z góry na to, jak wy się zachowujecie". Kiedy pierwszy raz powiedziałam to Helence, myślała nad tym cały dzień. Najgorzej ma Józia, która go nigdy nie pozna. Ale będzie po nim miała wiele pamiątek, np. piosenki, teledyski. GALA: A ty jaką masz najfajniejszą pamiątkę po tacie?
W.C.: Myślę, że głos. A największą pamiątką materialną po nim jest koń. Kiedy już trochę jeździłam konno, zaczęłam go męczyć: "Tato, kup mi konia". Aż pewnego dnia powiedział: "Wera, mam dla ciebie niespodziankę, jedziemy coś zobaczyć". To była piękna klacz, czarno-biała. Nazywała się Gordonia. Tata był zachwycony - kolory czarny i biały to znak Republiki. Następnego dnia przyjechaliśmy po nią z przyczepą. A tu mówią nam, że nie mogą jej sprzedać, bo ma jakieś zwyrodnienie mięśni czy coś. Jak to usłyszałam, wpadłam w histerię. A tata popatrzył na mnie i pyta: "A który koń jest do sprzedania?". Był Pit, ale trochę droższy, nawet ładniejszy od Gordonii - karogniady, czyli czekoladowy. Więc tata mówi: "Dobrze, bierzemy Pita". GALA: Czy trudno było mieć sławnego ojca?
W.C.: Niektóre moje przyjaźnie były zbudowane na tym, że miałam sławnych rodziców. Koleżanki lubiły do mnie przychodzić, żeby ich pooglądać. Miałam ogromny dom, a do momentu, kiedy rodzice byli razem, wszystko było w różowych kolorach. GALA: A kiedy się rozstali, zachowałaś dobry kontakt z ojcem?
W.C.: Na początku nie widziałam się z tatą dwa miesiące. Dla małego dziecka to wieki. Tata przeprowadził się do Kazimierza i stamtąd przyjeżdżał po mnie w każdy weekend. Kazimierz to świetne miasteczko. Rano zawsze chodziliśmy po bułeczki. Kiedy jeździliśmy razem, puszczaliśmy jakieś kasety, a ja śpiewałam. Moim ulubionym zespołem był All Saints. Mówił wtedy: "Jak ty ładnie śpiewasz z tymi dziewczynami, szkoda, że cię nie ma z nimi!". GALA: Czekałaś na te spotkania?
W.C.: Bardzo. Pamiętam, że któregoś dnia mieliśmy gdzieś jechać i tata się spóźnił. Byłam na niego obrażona. I kiedy już chciałam się z nim pogodzić, na kartce narysowałam kaktusa i napisałam: "Przyjdź do mnie na górę" i zrzuciłam ją z piętra. Tata okropnie się śmiał. Lubiłam się obrażać od czasu do czasu, a tata zawsze mnie pocieszał. Mówił "moja córeczka". Byłam taką córeczką tatusia. Bez przerwy mnie przytulał. Nawet kiedy byłam już nastolatką. Sama do niego lgnęłam. Mogłam mu cały czas siedzieć na kolanach. Mój tata to był najmądrzejszy facet, jakiego znałam. Zawsze był dla mnie wzorem. Cały czas pracował i myślę, że to było przyczyną tego nieszczęścia, które się wydarzyło. Uwielbiał swoją pracę i żył nią. Był bardzo inteligentny. Ale zawsze na pierwszym miejscu była dla niego rodzina. Był bardzo opiekuńczy. Zawsze potrafił znaleźć dla mnie czas. GALA: Czego cię nauczył?
W.C.: Jeść jajecznicę. To było w Kazimierzu. Wcześniej nienawidziłam jajek. Ale któregoś dnia wmusił ją we mnie. I od tej pory moim ulubionym daniem na śniadanie była jajecznica. GALA: Krótko mówiąc, poświęciłaś się dla niego?
W.C.: Dokładnie. Ale on też się poświęcał. Pamiętam, jeździliśmy do Puław, do kina, siedem razy oglądaliśmy KRÓLA LWA. I on to wytrzymywał. Za każdym razem oboje płakaliśmy. Straszna była scena, kiedy stary lew umierał i Simba wołał: "Tato, nie odchodź!". Rozmawiała Marta Grzywacz

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama