Teri Hatcher
Ta historia mogłaby być kolejnym wątkiem w serialu "Gotowe na wszystko". Niestety, nie jest wymysłem scenarzystów. Wydarzyła się naprawdę. TERI HATCHER na łamach "Vanity Fair" po raz pierwszy publicznie opowiedziała o tym, jak w dzieciństwie była molestowana seksualnie.

Czternastoletnia Sarah Van Cleemput wchodzi do sypialni rodziców i kieruje się wprost do stojącej w rogu pokoju komody. Dziewczynka tak długo szuka czegoś między stanikami mamy a bokserkami taty, aż wreszcie natrafia na zimny i twardy przedmiot - mały, sześciostrzałowy rewolwer. Sprawdza, czy jest naładowany. Wolno go odbezpiecza. Przykłada do głowy i naciska na spust. W ręku ściska małą karteczkę z dwuznacznymi słowami: "Ask Dick". Dick to zdrobnienie od imienia Ryszard, jakie nosi jej 64-letni sąsiad. Ale również pogardliwe określenie męskiego członka.
Ze swoich najgorszych przeżyć Teri zwierzyła się magazynowi "Vanity Fair". Nigdy wcześniej nikomu o tym nie mówiła. Nawet rodzicom, choć wydawało jej się, że czegoś się domyślają. Ostatecznie jednak ani matka, programistka komputerowa, ani ojciec, fizyk nuklearny, woleli o nic nie pytać, chociaż obydwoje byli wykształconymi ludźmi i musieli zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Teri swoją tajemnicę ukrywała skrzętnie przez ponad 35 lat. Kiedy jednak skończyła 40 lat, pomyślała, że najwyższy czas zmierzyć się ze swoimi demonami. - Mogę wam powiedzieć, co myślą molestowane dzieci. Pytają siebie: "Czy ja oszalałam, czy to wszystko moja wina, może zrobiłam coś nie tak?". Wbrew pozorom łatwiej posądzić się o szaleństwo, niż zgodzić się na to, co rzeczywiście się stało i jakie to było okropne - mówi aktorka. Teri przyznała się też, że wielokrotnie nachodziła ją myśl, by odebrać sobie życie. Jednak nie starczyło jej sił, aby zrealizować swój projekt. - Dlatego nie mogłam przestać myśleć o tej dziewczynce. Doskonale rozumiałam jej ból, zdawałam sobie sprawę z tego, co musiała przeżywać, zanim nacisnęła spust. Przeszłam tę samą drogę. Ja, co prawda, nie próbowałam się zabić, ale nieustannie o tym myślałam, niemalże każdego dnia. - Potem dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że takie pomysły w ogóle powstały w mojej głowie. Po przeczytaniu tej gazety jednego byłam pewna - że nie mogę tego tak zostawić - zapewniła reportera "Vanity Fair".
Chuck Gillingham, oskarżyciel w sprawie przeciwko Richardowi Hayesowi Stone'owi, nie ma wątpliwości. - Gdyby nie Teri, ta sprawa z pewnością zostałaby umorzona ze względu na brak przekonujących dowodów. Dziewczynka miała co prawda przy sobie kartkę, ale to zbyt mało, by skazać kogoś na więzienie. Kiedy jednak w prokuraturze zjawiła się Teri i zdecydowała się złożyć zeznania, sprawa zaczęła nabierać rumieńców. - Nie mogłam postąpić inaczej, gdyż w przeciwnym razie on uniknąłby kary. To było silniejsze niż wstyd, ból i strach razem wzięte - mówi Teri. Chuck dodaje: - To naprawdę odważna kobieta. Nie miała nic do zyskania, za to naprawdę dużo do stracenia. Mówienie, że to, co zrobiła, to czyn heroiczny, to stanowczo zbyt mało. Jest cholernie dobrym człowiekiem, zachowywała się, jakby w ogóle nie miała wątpliwości, co w takiej sytuacji należy zrobić.
Po zeznaniach, które złożyła Teri, Richard przyznał, że całował się z Sarą i trzema innymi dziewczynkami. To pozwoliło skazać go na 14 lat więzienia. - Chociaż jego przyznanie się nie dotyczyło bezpośrednio mojej sprawy, to fakt, że stałam się tego przyczyną, pomógł mi zrzucić z siebie ciężar winy. Wreszcie przestałam czuć, że jestem nienormalna. To typowe zachowanie ofiary - myślenie, że jest się wszystkiemu winnym. Na szczęście mam to już za sobą - dodaje Teri. Dzięki temu, że Richard przyznał się do winy, Teri nie musiała publicznie zeznawać w sądzie. Długo się wtedy zastanawiała, czy opowiedzieć o swoim udziale w tej sprawie. Zdecydowała się jednak nic nikomu nie mówić. - Bałam się nie tyle uszczerbku na mojej wątłej wówczas karierze, ile tego, że dziennikarze zarzucą mi, że zrobiłam to tylko po to, by podreperować swoje publicity. W tamtym czasie moja kariera stanęła w martwym punkcie. Większość kojarzyła mnie głównie z rolą dziewczyny Bonda w "Jutro nie umiera nigdy". Nie chciałam przeżywać dodatkowego bólu związanego z tym, że jakiś pismak posądzi mnie o to, że robię coś pod publiczkę - zwierzyła się aktorka.
Pierwsze, z trenerem fitnessu Marcusem Leitholdem, nie przetrwało nawet roku. Marcus zwierzył się kiedyś, że małżeństwo skończyło się, zanim jeszcze zdążyli odebrać ślubne zdjęcia od fotografa. Drugie, z aktorem Jonem Tenneyem, skończyło się w 2003 roku, po siedmiu latach. Teri do dziś nie potrafi powiedzieć dlaczego. Z tego związku ma ośmioletnią dziś córkę Emerson Rose, która jest najważniejszą osobą w jej życiu. I chociaż od czasu rozwodu aktorka miała kilka przelotnych romansów (ostatnio nawet z George'em Clooneyem), żaden z nich nie przetrwał dłużej niż kilka tygodni. Nikt nie wiedział, skąd biorą się kłopoty Teri z mężczyznami, skoro jest inteligentną, zabawną kobietą, która jest stale obecna w rankingach na najpiękniejszą bądź najseksowniejszą z hollywoodzkich gwiazd. Do tej pory wszyscy utożsamiali ją z wesołą i nieco roztrzepaną Susan Mayer z "Gotowych na wszystko", która, podobnie jak wTeri, samotnie wychowuje swoją córkę. - Dobrze czuję się w tej roli, ale z zupełnie innych powodów. Susan jest atrakcyjna, ale brakuje jej pewności siebie. Podoba się mężczyznom, ale wciąż ma ze sobą lub nimi jakiś problem. Zupełnie jak ja - smutno uśmiecha się Teri. - Wciąż noszę w sobie ogromne pokłady bólu, strachu, niepewności. Jestem nadwrażliwa i podatna na ciosy. Myślę, że mężczyźni doskonale to wyczuwają. Jeśli ktoś źle czuje się z samym sobą, nie ma szans, żeby z kimś innym czuł się naprawdę dobrze - dodaje Teri.
1 z 2

teri
2 z 2

teri1
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa