ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
Jedne nie pozwalały mu się dotykać, inne marzyły o tym, żeby z jego pomocą schudnąć. Najdalej, bo do półfinału, doszedł z Joanną Koroniewską. Nam Robert Kochanek opowiada o swoich partnerkach z „Tańca z gwiazdami” i zdradza, dlaczego nie będzie już walczył o Kryształową Kulę.

- GALA 42/2008||
GALA: Znowu się nie udało. Ósmą edycję zakończyłeś w piątym odcinku.
ROBERT KOCHANEK: Tak bywa. Ale daliśmy z siebie wszystko. Na parkiecie zostały już same najlepsze pary, z którymi coraz trudniej było konkurować.
GALA: Uczestniczyłeś w tym programie od początku. Kiedy zaczynałeś, była wielka adrenalina, prawdziwa walka i zabawa. A potem?
ROBERT KOCHANEK: Ciężka praca. Ale to mój wybór.
GALA: Dlaczego ciężka?
ROBERT KOCHANEK: Bo jeżeli trenujesz kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z tańcem, czyli koordynacją ruchów przy muzyce, to jest naprawdę ciężko.
GALA: Ale przecież dostawałeś pieniądze za ten cały trud?
ROBERT KOCHANEK: Owszem. Ale z punktu widzenia tancerzy są one niewspółmierne do włożonej pracy. Historie o naszych wysokich gażach w „Tańcu z gwiazdami” są wyssane z palca.
GALA: Po tylu programach na pewno masz swoje zdanie o kolejnych partnerkach. Jak było do tej pory na parkiecie?
ROBERT KOCHANEK: Bardzo różnie. Wszystkie musiałem uczyć tańca od podstaw. I nie oszukuję ani ich, ani siebie, bo wiem, że żadna z gwiazd nie nauczy się dobrze tańczyć podczas trwania programu „Taniec z gwiazdami”.
GALA: Dlaczego?
ROBERT KOCHANEK: Bo nie są tancerkami. One nauczą się pewnych schematów, słuchania muzyki, partnera i wykonywania określonych układów właśnie z tym, a nie innym partnerem. Poza tym tego, czego się nauczą na próbach, nie powtórzą już w parze z amatorem.
GALA: Na sali prób byłeś tyranem? Doprowadzałeś gwiazdy do płaczu? Do stanu, w którym miały ochotę wyjść z sali?
ROBERT KOCHANEK: Daleko mi do tyrana. Starałem się być delikatny, ale trudno obyć się na próbach bez łez. Jak partnerka nie dawała rady i rozklejała się, to przytulałem ją, głaskałem czule. Najgorszy był pierwszy tydzień, kiedy one próbowały zrozumieć, o co mi chodzi. Po tych próbach mówiły, że mają dosyć i nic więcej z siebie nie wydobędą.
GALA: Ale przed wami były jeszcze tygodnie męczarni.
ROBERT KOCHANEK: Dlatego zaczynałem łagodnie. Bałem się, że inaczej się rozpłaczą i nic nie wyjdzie z dalszej nauki.
GALA: Tańczyłeś z Anną Korcz, Joanną Koroniewską, Joanną Liszowską, Darią Widawską, Małgorzatą Sochą, walczyłeś o zwycięstwo z Iloną Felicjańską.
ROBERT KOCHANEK: Zanim opowiem, jak było, muszę powiedzieć o Ilonie. To była moja pierwsza partnerka, z którą zaczynałem treningi o ósmej rano! Ona sama wstawała o 5.30, wyprawiała dzieci do szkoły i odwoziła je na lekcje. Później była gotowa do prób. Ilona to najbardziej punktualna i wymagająca gwiazda, z jaką przyszło mi tańczyć. Wyrabiała 200 procent normy.
GALA: A jak było z poprzednimi partnerkami?
ROBERT KOCHANEK: Bardzo różnie. Rozkosznie, ciężko, słodko, a nawet krępująco...
GALA: Którejś się wstydziłeś?
ROBERT KOCHANEK: Odwrotnie. Tak było w pierwszej edycji. Z Anną Korcz nie wiedzieliśmy, co nas czeka. Wtedy jeszcze nikt w Polsce nie miał pojęcia, o co chodzi w ,,Tańcu z gwiazdami”.
GALA: Anna Korcz krępowała się przy tobie tańczyć?
ROBERT KOCHANEK: Gorzej. Na początku nie pozwalała siebie dotykać. Zaczęliśmy próby i musiałem ją obejmować, przytrzymywać za pośladek czy okolice biustu. To przecież normalne w tańcu. Jej głowa wodziła za moimi dłońmi i usłyszałem: ,,Przepraszam, a co ty robisz?”.
GALA: Taniec bez dotykania jest chyba niemożliwy?
ROBERT KOCHANEK: Dlatego od razu uświadomiłem Ani, że inaczej się nie da i musi mi zaufać.
GALA: Bez tego ostatniego nie ma mowy o zgranym duecie?
ROBERT KOCHANEK: Szkoda czasu na cokolwiek, kiedy partnerzy nie mogą się porozumieć i uwierzyć sobie. Doświadczyłem tego na własnej skórze.
GALA: Z kim?
ROBERT KOCHANEK: Z Joanną Koroniewską, z którą doszedłem najdalej, bo do półfinału.
GALA: Co było nie tak?
ROBERT KOCHANEK: Nie mogliśmy się dogadać. Było ciężko. Na szczęście po pierwszym tygodniu lód stopniał.
GALA: Widzowie zapamiętali szczególnie twój duet z Joanną Liszowską.
ROBERT KOCHANEK: Joasia była i jest cudowna. Mieliśmy jednak problem z jej ówczesnym partnerem Tadeuszem Głażewskim, który nie do końca mi ufał.
GALA: Co mu przeszkadzało?
ROBERT KOCHANEK: Podejrzewał mnie, że tak układam choreografię, żeby jak najczęściej być bardzo blisko Joanny. Dopiero po długiej rozmowie udało mi się go przekonać, że nie jest tak, jak myśli.
GALA: Skoro bywa tak ciężko, może powinniście mieć wpływ na to, z kim tańczycie?
ROBERT KOCHANEK: Ale nie mamy. O tym, z kim jesteśmy w parze, dowiadujemy się w chwili, kiedy rozpoczynają się próby. Kiedy karty zostają odkryte, nie wszyscy są zadowoleni ze współpracowników.
GALA: Wszyscy, czyli kto?
ROBERT KOCHANEK: Gwiazdy oraz my, tancerze.
GALA: Edyta Herbuś zrobiła niesamowitą karierę dzięki TVN-owskiemu show. W jej ślady idzie Żora Korolyov. Ty, choć jesteś weteranem tego programu, pozostajesz w cieniu. Dlaczego ,,Taniec z gwiazdami” nie stał się dla ciebie trampoliną do kariery w show-biznesie?
ROBERT KOCHANEK: Ja również dostawałem podobne propozycje jak Edyta albo Żora. Zaproszono mnie do poprzedniej edycji „Jak oni śpiewają”. Miałem także zatańczyć w kanadyjskiej edycji „Tańca z gwiazdami”. Znam jednak swoje miejsce w szeregu. Po pierwsze jestem tancerzem.
GALA: I nie chcesz robić kariery?
ROBERT KOCHANEK: Nie mówię „nie”. Ale klaunem na pewno nie zostanę.
GALA: Kto wymyśla choreografię dla każdej pary?
ROBERT KOCHANEK: My, tancerze. Zostawiają nam pełną dowolność. Najgorsze, że kiedy kończy się program, to prowadzący, a czasem jurorzy dziękują za choreografię nie nam, tylko Agustinowi Egurroli. To nie jest w porządku. Nie będę dziękował Egurroli. Augustin, z całym szacunkiem, nie ma z większością tych układów tanecznych nic wspólnego.
GALA: Z tego właśnie powodu pożegnałeś się z programem po ósmej edycji?
ROBERT KOCHANEK: Nie tylko.
GALA: Co jeszcze miało wpływ na twoją decyzję?
ROBERT KOCHANEK: Po ośmiu edycjach zaczęło mi doskwierać to, że kiedy gwiazda rozwija skrzydła, to one od razu są jej podcinane. Bo musi wtedy odpaść.
GALA: Jakie masz plany? Co będziesz robić?
ROBERT KOCHANEK: Chciałbym wrócić do tańca turniejowego i trenowania par. Zatęskniłem za życiem, jakie prowadziłem przed programem.
GALA: Niedawno wyszło na jaw, że jeden z uczestników ostatniej edycji, Alan Andersz, brał lekcje u Egurroli i Galińskiego.
ROBERT KOCHANEK: Byłem zdumiony, kiedy się o tym dowiedziałem.
GALA: Jurorzy bywają bezwzględni. Jak to znosiłeś?
ROBERT KOCHANEK: Przekonałem się już w pierwszej edycji, że jakakolwiek polemika z nimi mści się na zawodniku. Wychyliłem się, bo jedna z ocen była moim zdaniem niesprawiedliwa w stosunku do gwiazdy. Potem szybko zostałem wyeliminowany z programu. Poza tym druzgocąca ocena jurorów wywołuje często pretensje gwiazdy pod adresem tancerza. Ten sam los spotkał Annę Głogowską.
GALA: Czy aktorki, z którymi tańczyłeś, oczekiwały od ciebie cudów?
ROBERT KOCHANEK: Wiele z nich sądziło, że przez miesiąc nauczą się tańczyć. Poza tym przyznawały, że przyszły się po prostu pobawić.
GALA: A mówiły na przykład, że chcą dzięki treningom schudnąć?
ROBERT KOCHANEK: Tak. Joanna Liszowska powiedziała mi od razu, że zależy jej również na uzyskaniu świetnej formy.
GALA: I wtedy wybuchło zamieszanie, że jest dla ciebie za ciężka. Przyznasz, że nie trafiałeś do tej pory na same filigranowe kobiety?
ROBERT KOCHANEK: To zamieszanie podsyciły gazety. Tak naprawdę dla tancerza waga jego partnerki nie ma znaczenia. Bo wszystko zależy od prawidłowych chwytów i ruchów.
GALA: To dzięki tobie Joanna Liszowska przełamała tabu obfitej, kobiecej figury?
ROBERT KOCHANEK: Chyba bardzo jej w tym pomogłem. Po ,,Tańcu z gwiazdami” Joasia stała się zupełnie inną osobą. Dała się poznać jako wulkan energii. Bardzo zmieniła się przy mnie również Małgosia Socha. W jej oczach pojawia się strach, kiedy słyszy: ,,Nie garb się”.
GALA: Dlaczego?
ROBERT KOCHANEK: Kiedy przyszła do programu, zupełnie nie było widać jej doskonałej figury. Tego, że jest bardzo seksowną kobietą. Chodziła zgarbiona, skulona. Godziny ciężkich prób i udało się wydobyć z niej to coś.
GALA: Słyszałem, że sporo osób myli cię z Rafałem Maserakiem.
ROBERT KOCHANEK: (śmiech) To prawda. Na ulicy, w sklepie czy kiedy rozdaję autografy. Wielu pyta mnie, co słychać u Małgosi Foremniak. Proszą mnie, żebym ją pozdrowił. Są również tacy, którzy dopytują, czy wciąż jesteśmy razem.
1 z 5

ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
2 z 5

ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
3 z 5

ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
4 z 5

ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
5 z 5

ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
ROBERT KOCHANEK Mój ostatni taniec
Polecane
„Ukochany zawrócił mi w głowie, ale nie tylko ze mną kręcił piruety. Zemściłam się. To było jego ostatnie warszawskie tango”
Taniec z ukochanym w ostatnią sobotę karnawału wróży szczęście. Uwaga, jest 1 haczyk
„Zdrada to pikuś przy tym, co zrobił mój mąż. Z naszego małżeństwa zrobił trampolinę do łóżka kochanki”
„Dowiedziałam się, że mój mąż zdradza mnie od 3 lat. Zaplanowałam zemstę tak słodką jak perfumy jego nowej kochanki”
„Mój mąż marzył o dziecku, a kochanek o wolnej miłości. Wymyśliłam układ, w którym wszyscy byli idealnie zadowoleni”
„Moja przyjaciółka to zazdrosna bździągwa. Chciała mnie zniszczyć, bo mój kochanek nie uległ jej wdziękom”
„Mój mąż ostatnio odstawia takie akcje, że głowa mała. Nawet najmłodszą synową podrywał i to w Wielki Piątek”
„Mój mąż to nudziarz. Chciałam go zdradzić na wyjeździe służbowym, ale mój kochanek się nie popisał”
„Mam 51 lat i miłość spotkałam na dworcu. To był mój ostatni dzwonek, by wskoczyć do pociągu w kierunku ołtarza”
„Mój kochanek nie mógł mi się oprzeć. Nawet na własnym ślubie to na mój widok cieszył się jak głupi do sera”
„Odkryłam, że mój mąż chce odejść i wpadłam na genialny plan. Musiałam dać mu to, czego nie dostanie od kochanki”
„Mąż ciągnął ode mnie kasę na pieluchy dla dziecka kochanki. Gdyby nie ja i mój portfel, to w 3 chodziliby głodni”
„Mój mąż to taki fajtłapa, że nawet romansu nie umie ukryć. Gdy jego kochanka dała mi pączki, wiedziałam, co się święci”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa