Rachel Weisz
Walka z biedą nie wymaga milionów - przekonuje hollywoodzka gwiazda, która po nakręceniu filmu w Afryce postanowiła pomagać mieszkańcom Czarnego Lądu. Jedna z najpiękniejszych kobiet świata, RACHEL WEISZ, o tym, co robiła na ubogich przedmieściach Nairobi, mówi Zuzannie O'Brien.

- Gala
Córka węgierskiego wynalazcy i austriackiej doktor psychiatrii. Wykształcona w Cambridge, od dziecka karmiona była przekonaniem, że wszystko jest możliwe. Chciała występować na scenie, więc założyła własną grupę teatralną. Pragnęła grać w filmach, ruszyła za ocean i pokazała hollywoodzkim rekinom, że mogą dzięki niej zarobić miliony. Nie szła na kompromisy. Odmówiła zmiany nazwiska. - Jeśli ktoś będzie mną zainteresowany, to zapamięta, że wymawia się "Wajs". Jeśli nie, to jego problem. Teraz założyła fundację wspierającą projekty charytatywne w Kenii. We wszystko angażuje się całym sercem, dlatego potrafi o tym opowiadać z pasją. I umie swoim entuzjazmem zarażać innych.
GALA: Jak gwiazda nawykła do luksusu radziła sobie bez bieżącej wody?
RACHEL WEISZ: Za kogo ty mnie masz! Nie jestem jakąś kapryśną gwiazdką. Na planie filmu "W ogrodzie zła" na nic się nie skarżyłam. To nie była moja pierwsza wizyta w Kenii, ale ten, kto pojedzie tam po prostu na wakacje, nie zobaczy tego, czego świadkami byliśmy tym razem. Pracowaliśmy w miejscach, do których turyści nie docierają. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej biedy jak w Kabirze, dzielnicy slumsów Nairobi: brak bieżącej wody, kanalizacji, elektryczności. Najbardziej chwyciły mnie za serce dzieci, których większość jest przyjacielska, urocza i roześmiana. Te dzieci nie wiedzą, co to jest sklep z zabawkami. Jak chcą pograć w piłkę, to robią ją ze zwiniętej w kulkę torebki plastikowej obwiązanej sznurkiem. Ciągnięcie za sobą guzika na druciku to zabawa w prowadzenie psa na smyczy.
GALA: Co zrobiliście, żeby tym ludziom pomóc?
R.W.: Zaczęło się od tego, że chcieliśmy odpłacić tym, którzy pozwolili nam pracować i mieszkać w ich wioskach. Gdy kręciliśmy w Kabirze, zbudowaliśmy jednoizbową szkołę, most nad otwartym ściekiem, w którym do tej pory musieli brodzić wszyscy przechodnie i w efekcie czego szerzyły się choroby. Tym mostem można też przejechać samochodem, więc mogą tam teraz dotrzeć karetki pogotowia czy straż pożarna.
GALA: Gdyby nie most, wasza praca w tym miejscu nie byłaby możliwa, więc nie byliście do końca bezinteresowni.
R.W.: Liczy się to, że most tam nadal stoi i wszyscy z niego korzystają. Ale to był tylko początek. Założyliśmy specjalny fundusz, z którego pieniądze będą przeznaczone na budowę szkoły średniej w Langalani - wiosce, w której rozgrywa się filmowa bitwa między wieśniakami a bandami partyzanckimi. To bardzo piękne, ale odludne miejsce przy granicy z Sudanem, w którym istnieje szkoła tylko dla dzieci do 11. roku życia. Później, nawet gdyby chciały, nie mogą się uczyć, bo nie mają gdzie. Szczególnie ważne jest to dla dziewcząt, które z powodu braku szans na dalszą edukację wydawane są za mąż, kiedy mają 12 lat. Mam nadzieję, że dzięki funduszowi uda nam się pomagać temu krajowi przez wiele lat.
GALA: Jak was tam przyjęto?
R.W.: Najwspanialej, jak tylko można. Normalnie, serdecznie. Uderzyło mnie też, że dzieci z Kabiry nie boją się obcych - biegały za nami, krzyczały: "How are you?" ("Jak się masz?"), śmiały się do nas, przytulały. Gdy zapytano mnie, czy u mnie w kraju dzieci też się tak zachowują, zrobiło mi się bardzo głupio. Musiałam powiedzieć prawdę - że u nas dzieci uczymy, aby nie odzywały się do obcych na ulicy. Nie mogli tego zrozumieć. A ja nie mogłam wyjść ze zdumienia i zawstydzenia, że ludzie bez kompletnie żadnych dóbr materialnych mogą być tak bogaci duchem i sercem.
GALA: Przypomniałaś sobie wtedy, ile miałaś w dzieciństwie lalek Barbie?
R.W.: Myślałam raczej, jaką do tej pory byłam idiotką, kiedy widziałam w sklepie piękną torebkę i wydawało mi się, że jak ją kupię, to będę szczęśliwsza.
GALA: Powiesz mi pewno: "To doświadczenie bardzo mnie zmieniło".
R.W.: Nie stanę się od razu taką osobą, jak moja bohaterka, która poświęciłaby absolutnie wszystko, aby pomóc innym. Nie wiem nawet, czy można się tego nauczyć, być może ludzie rodzą się z taką pasją. Ale namawiam innych do niesienia pomocy.
R.W.: Budowa drogi w wiosce, studni, opłacenie lekarza czy zbudowanie małej szkoły to nie tylko dla mnie, ale i dla ciebie, i większości twoich czytelników na pewno bardzo mała suma pieniędzy. Kilka złotych, które mogą zupełnie zmienić czyjeś życie.
GALA: Przemknęła ci przez głowę myśl, że mogłabyś skorzystać z okazji i idąc w ślady Angeliny Jolie, adoptować w Kenii dziecko?
R.W.: Absolutnie nie. Dzieci, a już tym bardziej ich adopcja, to nie kwestia mody. Nie założyłam jeszcze własnej rodziny, nie wiem, czy jestem gotowa, aby być matką, a co dopiero mówić o adopcji. Założenie funduszu jest moją formą pomocy tamtejszym dzieciom i ludziom, którzy byli dla nas tak gościnni.
GALA: a propos mody: nie bywasz na hollywoodzkich bankietach, pokazach mody, premierach. Celowo unikasz tego gwiazdorskiego bagienka?
R.W.: To ty powiedziałaś: bagienko. Mieszkam w Nowym Jorku, więc z oczywistych względów nie bywam na imprezach w Los Angeles. Lubię myśleć o sobie jako o aktorce, a nie o dziwnym stworze zwanym celebrity. A aktorem można być wszędzie, nie trzeba mieszkać w Kalifornii. Najlepszy przykład, że coraz więcej amerykańskich aktorów przeprowadza się do Europy i gdy dostają pracę, to na kilka miesięcy przenoszą się tam, gdzie trzeba.
GALA: Nie pociąga cię glamour czerwonych dywanów?
R.W.: Chodzę na premiery, ale tylko tych filmów, w których sama gram. Oczywiście, lubię czasem ubrać się w sukienkę od znanego projektanta, włożyć wysokie obcasy i na jeden wieczór wyglądać "jak milion dolarów". To jak pójście na bal przebierańców albo stylizacja do sesji w kolorowym magazynie. A udawanie, że czuję się dobrze w każdej sytuacji, to część mojego zawodu.
GALA: Powiedziałaś kiedyś, że aktorzy zarabiają za dużo pieniędzy.
R.W.: Powiedziałam coś takiego? Nie wierz wszystkiemu, co przeczytasz w gazetach! (śmiech). Nie zaglądałam nikomu do kieszeni i nie chciałabym, żeby ktoś zaglądał mnie. Jak kiedyś zacznę zarabiać za dużo pieniędzy, to będę wiedziała, co z nimi zrobić.
GALA: Na przykład wydać je na podróż poślubną. Przy okazji serdeczne gratulacje z okazji zaręczyn.
R.W.: Dziękuję. Miałam co prawda na myśli jakiś szlachetny cel. A podróż poślubna, tak jak i ślub, to jeszcze bliżej nieokreślona przyszłość. Na razie skończyłam pracę nad filmem "Fontanna", którego reżyserem jest mój narzeczony Darren Aronofsky.
GALA: To dobrze wróży, skoro po wspólnej pracy wciąż jesteście razem.
R.W.: Zdecydowanie. Miałam po raz pierwszy okazję zobaczyć w nim reżysera, a on we mnie aktorkę.
GALA: Nie każdy narzeczony zniósłby oglądanie swojej dziewczyny w ramionach Hugh Jackmana.
R.W.: Może Darren jest masochistą? (śmiech). To piękna historia miłosna, którą częściowo sam wymyślił, więc i sam był sobie winien. Na ekranie oglądał mnie w ramionach wielu aktorów i jakoś to przełknął. "W ogrodzie zła" gram przecież u boku Ralpha Fiennesa, a to nie tylko wspaniały aktor, ale również bardzo przystojny mężczyzna. Na szczęście dla Darrena, już żonaty.
1 z 3

7484
2 z 3

7485
3 z 3

7486
Polecane
USA: Joe Biden nominował pierwszą transpłciową urzędniczkę. Rachel Levine doradcą ds. zdrowia
Jennifer Aniston i David Shwimmer, czyli Rachel i Ross z serialu "Przyjaciele" są parą?! Sensacyjne doniesienia zza oceanu
Evan Rachel Wood oskarża Marilyna Mansona o przemoc: "Potwornie maltretował mnie latami. Zrobił mi pranie mózgu"
Marilyn Manson oskarżony o przemoc przez Evan Rachel Wood: "Wyprał mi mózg i zmuszał do uległości"
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa