Nie chcę być genialny
Niecierpliwy, niepokorny Maciej Zakościelny chętnie gra zakochanego w kolejnej romantycznej komedii, ale o swojej nowej miłości mówić nie zamierza.

- glamour
Spotykamy się w studiu aktorskim na Chełmskiej, bo Maciek ma już dość spotkań z dziennikarzami w knajpach. Przez to - jak mówi - nie dość, że wszystkie restauracje zamiast być miejscem odpoczynku i miłego spędzania czasu, kojarzą się z obowiązkiem, to jeszcze wszyscy dookoła słyszą treść wywiadu. Zakościelny na wstępie oznajmia, że żadnych odpowiedzi na pytania prywatne nie będzie. Natychmiast temperatura w pomieszczeniu niepokojąco spada. Ubrany w bojówki w moro, spod których celowo wystają bokserki, i szarą bluzę z kapturem, jest niecierpliwy i przebiera palcami po blacie biurka. Mam wrażenie, że tylko czeka, aż wreszcie wyjdę. Jednak w trakcie naszej rozmowy widocznie się ożywia, jest ciekawy i zadaje mi mnóstwo pytań. Po wywiadzie zamiast szybko się żegnać, przez kilkanaście minut z euforią pokazuje na osobistym laptopie zdjęcia z planu filmu Petera Greenawaya "Straż nocna", z którego jest bardzo dumny. Na pulpicie laptopa widzę wielkie zdjęcie z tytułem "Iza & Maciek". Pytam, co to jest, a on odpowiada, że to album ze zdjęciami, który zrobiła dla niego jego dziewczyna (teraz wiem, że to na pewno aktorka Iza Miko). "Nie pokazuj mi przypadkiem więcej zdjęć - mówię - bo może zobaczę coś prywatnego." Odpowiada z uśmiechem: "To co? Przecież nie mam się czego wstydzić".
Jesteś w niezłym momencie zawodowym: "Kryminalni", nowa komedia romantyczna "Dlaczego nie!", rola u Greenawaya. Czy masz momenty, że budzisz się i stwierdzasz: nie nadaję się? Nie dam rady?
Nie. Nie mam na to czasu. Takie przemyślenia mają tylko ludzie, którzy nie mają się czym zająć. A ja pracuję bardzo dużo.
Każdy ma kompleksy.
Ale ja nie chcę mówić o słabościach. Mówiąc o nich, wywołujesz je. Nie chcę się nad tym zastanawiać. Słabości trzeba gasić, a nie rozniecać. Podstawą jest dla mnie solidne przygotowanie do roli, to wymaga tyle czasu, że musiałem zrezygnować z części życia prywatnego.
Z jakiej?
Powiem, z czego nie jestem w stanie zrezygnować. Z czytania książek i uprawiania sportu. Czasami naginam trochę obowiązki zawodowe i idę na przykład popływać. Bo nie chcę być kwadratowy. Chcę mieć miejsce na improwizację. Jest tyle rzeczy, które chciałbym robić, ale nie mam czasu. Na przykład wczoraj razem z koleżanką z roku na PWST, Magdą Różczką, recytowaliśmy w Krakowie poezję. Nie zdążyłem nawet spojrzeć na Kraków, ale wiedziałem, że muszę tam być, bo czekają na mnie młodzi ludzie. Wybrałem wiersze Tuwima. I oni to chłonęli, zebrałem brawa. Chcę wszystkim głośno powiedzieć, że czytanie wierszy to nie jest żaden obciach! To super, gdy chłopak w ten sposób przekazuje swe emocje dziewczynie (i tu Maciek zaczyna recytację wiersza, zniżonym, seksownym głosem - przyp. red.).
Powiedziałeś, że jesteś, tak jak Borecki z "Kryminalnych", takim granacikiem, który wybucha.
W ogóle nie lubię siebie określać, bo to jest kokietowanie. W rolach, które gram, tak naprawdę pokazuję siebie. Najbliższy jest mi Borecki. Jestem bardzo skrajny, potrafię z bardzo miłego zmienić się w trudnego człowieka, ale nigdy chamskiego. Bo jeśli pójdę złą drogą i powiem coś przykrego, to mam później straszne wyrzuty sumienia. My (ludzie) nie szanujemy się nawzajem, nie zgłębiamy siebie. Myślimy tylko: ja, ja, ja jestem najważniejszy. Każdy jest egoistycznie nastawiony. I nie mówię tego z pozycji innej. Też pewnie taki jestem. Ale gdy chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie. Jestem niecierpliwy, ale mam silną wolę i wielki upór. Całe życie udowadniam sobie jakieś rzeczy i gdy się zaprę, nie odpuszczam.
Na co uparłeś się ostatnio?
Postanowiłem, że wrócę do Paryża, gdzie grałem na skrzypcach, i usiądę w knajpie, na którą wtedy nie było mnie stać, zamówię, co tylko będę chciał i tak jak Francuzi bedę obserwował świat przez okno. I wróciłem. Byłem też w metrze, w którym kiedyś ludzie dawali mi drobne za granie. Teraz ja w tych samych wagonach rzucałem monety na lewo i prawo. Myślałem, że zrobię sobie taką sentymentalną podróż, gdy bedę już ustatkowanym facetem z rodziną, a spełniłem to marzenie już po czterech latach. I to było piękne.
Masz instynkt ojcowski?
Oczywiście! No, ale jeszcze nie teraz. Przecież ja jestem bardzo młody.
Czy grając wtedy na skrzypcach w metrze, w ogóle myślałeś, że tak może odmienić się twoje życie?
Absolutnie nie, bo gdy byłem młodszy, miałem jakieś dziwne przeświadczenie, że nie dożyję do liceum. Naprawdę! Myślałem wtedy, że liceum to jest tak odległy okres, inny wymiar, że na pewno coś się wydarzy i nie przeżyję.
Ty chyba nie jesteś łatwy w użyciu?
Jest takie niebezpieczeństwo, że ty, dziennikarka, przychodzisz tutaj i myślisz sobie, że ten facet wcale nie jest taki genialny i od razu rodzi się w tobie agresja. Ale ja nie chcę i nie zamierzam być genialny. Chcę, żeby role, które gram, były genialne - to jest istotą mojego zawodu, a nie to, że teraz będę przechadzał się po pokoju i pokazywał, jaki jestem wspaniały. Nie mam chęci bycia "big star", ale staram się zatrzymywać i patrzeć na ludzi, nie koncentrować się tylko na sobie. W gruncie rzeczy jestem skromnym facetem, który ma pasję i skupia się na tym, co go interesuje.
Niedługo na ekranach kin kolejna komedia romantyczna z twoim udziałem "Dlaczego nie!". Pokazany tam świat to znowu ludzie młodzi, piękni, bogaci. Co to ma wspólnego z rzeczywistością?
Takie filmy to jest też trochę wyśmianie. Chcę zwrócić uwagę ludzi: patrzcie trochę inaczej na te filmy. Zobaczcie, że na przykład Michał z filmu "Tylko mnie kochaj", który był sztywnym palem i choć wszystko miał poukładane - tak naprawdę był dupkiem. Co z tego, że miał pieniądze, jeśli był nieszczęśliwy. Bez żadnej świadomości. Moje życie też przecież nie jest takie jak w tych filmach, nie mieszkam w willi otoczonej ochroną, ale w małym mieszkaniu i mam te same, prozaiczne problemy, co inni.
Podobno marzysz o ambitnej roli, na przykład narkomana. To chyba mało prawdopodobne, bo po raz kolejny bierzesz udział w komercyjnej komedii.
A dlaczego tak sądzisz? Ja w ogóle nie boję się zaszufladkowania. Grając w filmie, nie zastanawiam się, czy to jest komedia romantyczna. To naprawdę jest najmniejszy z moich problemów. Nikt przecież nie powiedział, że Ryszard Zatorski jako jedyny musi robić takie komedie, ale robi. A ponieważ obsadza mnie w swoich filmach - wszyscy ten fakt zauważają. Miałem wiele innych propozycji ról, ale zaufałem panu Zatorskiemu. Na przykład, idąc na casting do filmu Greenawaya "Straż nocna", kompletnie nie przypuszczałem, że coś z tego będzie. Okazało się, że wygrałem i dostałem rolę. I co jest śmieszne - na planie rozpoznawano mnie z "Kryminalnych", bo cała międzynarodowa ekipa wcześniej widziała serial i chwaliła tę produkcję. Popularność aktora kończy się, gdy znudzą się nim widzowie.
Masz alergię na prywatne pytania, ale to właśnie takich informacji pragną ludzie.
O rzeczach prywatnych mówię tylko swoim bliskim. Gdybym mówił to wszystkim dookoła, to przede wszystkim straciłbym energię i stałbym się jałowy. Zatraciłbym znaczenie najbliższego grona. Myślę, że moi przyjaciele doceniają powód takiej ciszy.
Dagmara Wirpszo
1 z 1

13527