Reklama

Wszystko, co robi, jest rejestrowane na taśmie. Kamera towarzyszy jej wszędzie: w sypialni, gdy bawi się z synkiem, i podczas kłótni z mężem. Wkrótce będzie nie tylko żoną Michała Wiśniewskiego i matką jego dzieci. Rozpocznie własną karierę.

Reklama

Prywatne życie Michała Wiśniewskiego może teraz podpatrywać każdy. W najnowszym programie TVN JESTEM, JAKI JESTEM poznajemy jego upodobania, obserwujemy relacje z najbliższymi. O kulisach nowego reality show rozmawiamy z żoną Michała Wiśniewskiego - Mandarynką.

Gala: Jak mam się do pani zwracać, można Mandarynko?

Marta Wiśniewska: Można.

Gala: Kto wymyślił Mandarynkę?

M.W.: To powstało od mojego panieńskiego nazwiska Mandrykiewicz. Tak mówiły do mnie koleżanki 10 lat temu, kiedy jeszcze tańczyłam w zespole.

Gala: Czy czasem nie wydaje ci się, że twoje teraźniejsze życie jest jak film?

M.W.: Nasze, moje i Michała, życie jest rejestrowane na taśmie. Myślę, że ludziom, którzy oglądają nas w programie TVN, wydaje się ono filmem, ale ja nie czuję się jak aktorka. Doświadczam prawdziwych uczuć: jak płaczę, to płaczę naprawdę, jak mnie coś boli, to boli naprawdę, jak idę na USG, to idę naprawdę, bo mam prawdziwe dziecko w brzuchu. To nie jest wymyślone.

Gala: Gdy idziesz na USG, to kamera jest z tobą?

M.W.: Oczywiście, operatorzy już z nami weszli na USG, ale na szczęście jeszcze nie filmowali.

Gala: Do sypialni kamery też się wdzierają?

M.W.: Tak, producenci programu obserwują nas przez drzwi z przyciemnionymi szybami i kiedy widzą, że otwieram jedno oko, szarpią za klamkę.

Gala: To jak w horrorze.

M.W.: Właśnie. Michał częściej teraz jest w Niemczech - nagrywa tam płytę. Ma lepiej, bo pojechał z nim tylko jeden człowiek, którego może poprosić, żeby wyłączył kamerę. A u nas w domu zostało tych panów chyba sześciu. Kiedy gdzieś jadę, cała brygada pakuje się do auta i czeka na mnie. Czasem się zastanawiam, jak ci ludzie wytrzymują 12-godzinne dyżury z kamerą na ramieniu...

Gala: Przecież w ciąży trzeba się trochę pieścić, trzeba o siebie dbać, poleżeć. Jak to znosisz?

M.W.: Średnio, pierwszą ciążę znosiłam lepiej. Teraz czuję się skołowana, jestem bardziej nerwowa. Na szczęście mamy jeden dzień w tygodniu wolny, każdą środę.

Gala: Będzie dziewczynka?

M.W.: Mam nadzieję. Fajnie by było, bo chciałabym mieć chłopca i dziewczynkę. Za miesiąc będzie wiadomo.

Gala: Oczywiście nic nie widać, lata baletu i gimnastyki pomagają utrzymać figurę.

M.W.: Ale przy rodzeniu dzieci nie pomagają, bo podobno silne mięśnie brzucha zatrzymują dziecko. Teraz nie będę już rodzić naturalnie.
Gala: Tak zdecydowałaś?

M.W.: Nie ja, lekarz. Tak ciężki był poprzedni poród. Wszystkie kobiety mi mówiły, że to superprzeżycie, coś pięknego. Fakt, że jest to coś pięknego, kiedy już się dziecko ma przy sobie. Ale jeśli można uniknąć bólu, to ja chętnie. Mimo że miałam znieczulenie, strasznie to przeżyłam.

Gala: A co w tym czasie robił Michał?

M.W.: Krzyczał razem ze mną. Wyszedł z sali spocony, w rozpiętej koszuli. Tylko na niego spojrzałam i mówię: "No, nasze rodzenie nie wyszło najlepiej". Ale gdy już jest po, szybko się zapomina.

Gala: Karmiłaś Ksawerego? Tak go nazywacie?

M.W.: Ma na imię Xavier, ale Ksawery też na niego mówimy, a Michał mówi do niego: "Michałku". Karmiłam go, oczywiście, pół roku.

Gala: Jak się rozwija?

M.W.: Jest cudowny, skończył 8 miesięcy i już staje, gaworzy pod nosem "ba-ba, da-da".

Gala: Aż tu nagle pierwsze słowa, które powie, to będą "Michał Wiśniewski". Od razu do kamery.

M.W.: Mały chyba najlepiej z nas trojga reaguje na kamery. Kamerzyści uciekają przed nim, bo ciągnie za kabelki, wkłada palce do środka, coś tam podgryza. A jak mu nie odpowiada, to głośno krzyczy i wtedy oni wychodzą.

Gala: Długo rozważaliście, czy wziąć udział w programie?

M.W.: Kiedyś rozmawialiśmy z Michałem podczas BIG BROTHERA, czy wzięlibyśmy w nim udział. Wtedy uznaliśmy to za straszne. Gdy nam TVN zaproponował program, odmówiliśmy. Później zastanowiliśmy się, że tak naprawdę oni będą filmować tylko to, co będziemy chcieli pokazać. A i finanse też są atrakcyjne.

Gala: A ile na tym zarobicie?

M.W.: Nie wiem dokładnie. Wszyscy plotkują, że od 1 miliona złotych do 1 miliona dolarów.

Gala: Nie ciekawi to ciebie?

M.W.: Fajnie mieć takie poczucie, że ma się z głowy problemy finansowe, nawet jeśli kariera Michała gwałtownie by się skończyła. On jest muzykiem, nie ma innego wykształcenia. Ja jestem tancerką, mogę tańczyć do 25 lat, a potem będę za stara.

Gala: Będziecie te pieniądze inwestować?

M.W.: Mam nadzieję, że nie będziemy ich wydawać bez sensu. Mąż jest świetnym biznesmenem. Zanim założył zespół, nieźle sobie radził. Ja o tym nie mam zielonego pojęcia.

Gala: Mam wrażenie, że to życie pod obserwacją was bawi. Jesteście młodzi, więc traktujecie rzeczywistość trochę jak bajkę?

M.W.: Przyzwyczailiśmy się do takiego życia. Ostatnio się zastanawiałam, jak to się ułoży, gdy będziemy mieli więcej czasu dla siebie. Czy będziemy mieli o czym rozmawiać. Bo ile filmów można oglądać dziennie?
Gala: Patrzysz trzeźwo na ten roztańczony świat wokół siebie?

M.W.: Jestem zupełnie inna niż Michał. Może to niedobrze, ale zanim kogoś polubię i do kogoś się przekonam, musi upłynąć sporo czasu. Teraz nie znajduję przyjaciół. Ciężko by mi było komuś zaufać, nie myśląc, że robi to dlatego, że jestem żoną Michała Wiśniewskiego. Michał jest moim przeciwieństwem, daje każdemu kredyt zaufania.

Gala: Skąd tyle w nim otwartości i ciepła wobec świata?

M.W.: Jestem przekonana, że wynika to stąd, że on mieszkał w domu dziecka, później w rodzinach zastępczych. W zasadzie nie miał nikogo bliskiego i teraz pragnie akceptacji. On lgnie do ludzi, chce, żeby jak najwięcej osób go mogło przytulić i powiedzieć, jaki jest wspaniały. Nikt mu tego nigdy nie mówił. Mnie mówili to mama, tata, babcia, dziadek. Że jestem najlepsza, najładniejsza, najzdolniejsza. A on zawsze był najbrzydszy, najgorszy i najbardziej niechciany. Myślę, że teraz to sobie troszkę rekompensuje.

Gala: Jesteś dziewczyną z dobrego domu, bardzo dzielną, masz swoje zawodowe sukcesy, ale jesteś w nietypowej sytuacji. Michał nie jest takim sobie zwyczajnym człowiekiem. Powiedz, co jest w tym wszystkim najtrudniejsze?

M.W.: Bywa ciężko, ale mamy też dużo miłych chwil. Jest super, kiedy jesteśmy wypoczęci i chce nam się rozmawiać. Są też momenty, kiedy nie mam siły, kiedy chcę go złapać za rękę i powiedzieć: "Michał, błagam, chodźmy do domu, bo ja już nie mogę", a tu jeszcze 400 fanów czeka na autografy...

Gala: Masz na niego wpływ?

M.W.: Chyba spory. W czasie związku ze mną się zmienił, nie chodzi na wielkie balangi, stał się odpowiedzialnym tatą i takie życie bardziej mu odpowiada.

Gala: Ufasz mu bezgranicznie?

M.W.: Ufam bardzo. Wiem, że dla niego ten dom jest bardzo ważny i nie chciałby go stracić.

Gala: Bardzo się kochacie?

M.W.: Tak, choć i Michał, i ja nie jesteśmy najłatwiejsi.

Gala: Co było ci najtrudniej zaakceptować w Michale?

M.W.: Rozmawialiśmy na różne tematy. Żeby powiedzieć wszystko i zostawić przeszłość za sobą. Wiem, że Michał ma za sobą skomplikowane historie rodzinne, damsko-męskie. Chcąc być z nim, musiałam to zaakceptować. Oczywiście bałam się różnych rzeczy: że nie będzie potrafił być ojcem, że będzie od nas uciekał, ale tak nie jest.

Gala: Dlaczego zdecydowaliście się na ślub? Dlatego, że byłaś w ciąży?

M.W.: Byliśmy razem już wcześniej, zanim zaszłam w ciążę. Gala: Oboje jesteście pełni temperamentu. Nie wypada pytać, ale rozumiem, że seks też jest wspaniały?

M.W.: Tak, w tym się zgadzamy, mam nadzieję, że dlatego też nie będziemy się zdradzać. Myślę, że on już jest tak doświadczony przez życie, że po prostu nie chciałby zaczynać od początku ani stracić mnie i rodziny.

Gala: Nie przeszkadza ci, że miał dużo dziewczyn?

M.W.: Tak naprawdę nie miał. Znam go chyba 10 lat i obserwowałam jego życie. Mówi, że już się wyszalał. A teraz znalazł to, czego szukał.

Gala: Nie przeraża cię to, że miał kontakty z mężczyznami?

M.W.: Oczywiście, że mnie przeraża, ale przecież nie wymażę jego przeszłości gumką. Myślę, że to nie wróci. On się kiedyś zawiódł na kobietach, myślał, że między facetem a dziewczyną nie może być miłości.

Gala: Macie przyjaciół homoseksualistów?

M.W.: Wiem, o co chcesz spytać: czy zniosłabym to, że zdradziłby mnie z facetem. Myślę, że nie zrobiłby tego. Nie wierzę w to, dam sobie uciąć rękę lewą, prawą i jeszcze pół nogi. Może on to zrobił, bo żył w takim środowisku? I może chciał coś komuś udowodnić - nie wnikałam w to aż tak bardzo. Michał po prostu nie miał szczęścia do kobiet. Może szukał miłości i nie mógł jej znaleźć?

Gala: Ale są mężczyźni, którzy sobie tego nie wyobrażają.

M.W.: Wiem, tylko czy prawdziwy mężczyzna to taki, który walczy o swój dom i nie chce go popsuć, czy taki, który co prawda nie miał w przeszłości kontaktów homoseksualnych, ale poświęca swój dom, bo zdradza żonę z kolejnymi kobietami?

Gala: Michał żyje w ciągłym stresie. Pomagasz mu go znieść?

M.W.: Staram się go zagrzewać do walki, ale on potrzebuje w tym czasie skupienia. Czasem potrzebuje samotności, a czasem rozmowy. Zdarza się, że siedzimy tylko we dwoje, ale Michał tak kocha ludzi, że nie potrafi długo siedzieć sam. A kiedy już widzi uśmiechniętą widownię, bardzo się nakręca.

Gala: Nie bierze żadnej ekstraenergii?

M.W.: Nie. Pali dużo papierosów, pije alkohol, poza tym nic nie bierze.

Gala: Potrafi być gwałtowny?

M.W.: Potrafi.

Gala: Potrafi roztrzaskać talerz w złości?

M.W.: Tak i walnąć pięścią w stół. Kiedyś gonił jakiegoś fotoreportera, który zrobił mu zdjęcie, i ostro się szarpali.
Gala: Ale w domu nie jest taki?

M.W.: W domu nie. Nigdy nie walnął pięścią w stół. Na nas się nie złości, choć też się sprzeczamy. On cały czas powtarza, że to jest mój problem, że ja jestem bardzo zazdrosna. Że ciągnę go za rękę i nie pozwalam się ludziom do niego zbliżać. Ale on też jest taki: nie pozwala panom się do mnie zbliżać ani ze mną rozmawiać. Jesteśmy o siebie bardzo zazdrośni, na pewno nie wybaczylibyśmy sobie zdrady. Tak mi się dzisiaj wydaje. Ale gdyby się coś takiego stało, nie wiem, co bym zrobiła.

Gala: Powiedz, czy wierzycie w Boga, chodzicie do kościoła?

M.W.: Michał jest protestantem, ja jestem katoliczką. Oboje wierzymy w Boga. Wierzymy, że Bóg jest pod każdym kamieniem, wszędzie wokół nas.

Gala: Podobno masz zagrać w serialu NA WSPÓLNEJ kobietę lekkich obyczajów?

M.W.: Tego nie jestem pewna. Poszłam na casting i dowiedziałam się, że dostałam rolę. Zdjęcia zaczną się pod koniec marca.

Gala: Będziesz nierządnicą w stanie błogosławionym?

M.W.: Chyba tak. Zakochuję się i rzucam wszystko. Podobno jest to postać, która ma wzruszać.

Gala: Michał się zgodził?

M.W.: Chyba do niego to jeszcze nie dotarło. Dopiero się zacznie. Ja jestem zazdrosna o jego fanki, myślę, że on też będzie miał problem.

Gala: Coś nowego się szykuje w twoim życiu: Michał ma to przećwiczone, ale ty niedługo będziesz tak samo rozpoznawana jak on. Bierzesz to pod uwagę?

M.W.: Wreszcie będę miała jakieś swoje życie. Nie będę tylko żoną Michała Wiśniewskiego, matką jego dzieci.

Reklama

Rozmawiała Alicja Resich-Modlińska fot. M. Janiszewski

Reklama
Reklama
Reklama