Kto mnie tak zna jak siostra?
Kłócą się i nie mogą bez siebie żyć. Tyle je dzieli, co i łączy. Każda jest indywidualnością i ma własny dorobek. Dom rodzinny podobnie wyposażył je na przyszłość i na tej przyszłości zaważył. AGATA i PAULINA MŁYNARSKIE mówią o sobie, o swoich relacjach, bolesnych procesach i życiowych przełomach. Czasem jest to dwugłos, czasem zgodny chór. Czasem dialog, a momentami wielka kłótnia.

Mają gorący temperament, ale kiedy się kłócą, to Paulina rzuca słuchawkę. Choć dziś już rzadziej niż kiedyś. Długo leczyły się z wzajemnych urazów, traum dzieciństwa, by jako dorosłe kobiety odkryć, że są sobie najbliższe w świecie. Agata znalazła szczęście u boku drugiego męża, Paulina po kolejnym nieudanym małżeństwie wróciła z Paryża i znów szuka spokojnej życiowej przystani. Obie mają dzieci. Obie pracują w telewizji. Agata od kilkunastu lat, Paulina próbuje swoich sił jako prezenterka w Polsacie.
Z TEGO DA SIĘ WYROSNĄĆ GALA: Często ze sobą rozmawiacie? PAULINA MŁYNARSKA: Codziennie, nawet po kilka razy. Jako dzieci nie chciałyśmy mieć ze sobą nic wspólnego.
AGATA MŁYNARSKA: Wyobraź sobie, że martwiło nas nawet to, że mamy wspólny numer telefonu (śmieje się).
PAULINA: ...i adres.
GALA: Kłóciłyście się? PAULINA: Oczywiście, że tak. Mieszkałyśmy w jednym pokoju przedzielonym szafą. Agata uwielbiała słuchać Bee Geesów, a ja nabawiłam się fobii radiowej.
GALA: Biłyście się? PAULINA: Agata była silniejsza, bo starsza.
AGATA: Z dzieciństwa zapamiętałam pokój Pauliny pełen gadżetów i ubranek dla lalek Barbie, które szyła z naszą przyjaciółką. Paulina pisała nawet książkę o lalce Barbie.
PAULINA: ...nie pisałam żadnej książki.
GALA: Agata, co było po twojej stronie pokoju? AGATA: Kiedy u Pauliny królowały Barbie, ja miałam pokój nastolatki. Między nami jest pięć lat różnicy wieku. Przychodziły do mnie przyjaciółki i chciałyśmy rozmawiać o chłopakach, a mama wymagała, bym zajmowała się siostrą, i Paulina zawsze marudziła: "A one się nie chcą ze mną bawić". To było straszne.
GALA: Kiedy się więc zaakceptowałyście? AGATA: Duża różnica wieku między siostrami może spowodować, że się sobą nie interesują. W pewnym momencie stają się nawet dla siebie konkurencją. Mama, godząc nas, uważała, że te dwa nasze światy da się zrównoważyć. Moim zdaniem się nie da.
PAULINA: Z dzieciństwa wyniosłyśmy wiele urazów i traum. Nie bez powodu psychoanalitycy na całym świecie mają tyle do roboty, bo chociażby człowiek wyłaził ze skóry i starał się być jak najcudowniejszy, to nie jest. Bardzo długo trwało wyrastanie z tych wzajemnych urazów.
GALA: Powiedziałyście kiedyś, że wyrosłyście w rodzinie egocentryków. AGATA: Ktoś to powiedział?
PAULINA: Ja. Z tego da się wyrosnąć.
GALA: Ale to nie jest bezbolesny proces. AGATA: A jaki proces w dorastaniu jest bezbolesny? Miało dla nas znaczenie, żeby zbudować fajną relację siostrzaną. To nie było do końca oczywiste, bo Paulina bardzo wcześnie wyjechała za granicę i przestałyśmy się znać.
GALA: To był przełomowy czas w waszym życiu. Paulina miała 16 lat i uciekła do Paryża, Agata 18, kiedy uciekła w małżeństwo. AGATA: Może cię to zdziwi, ale choć Paulina wyjechała do Paryża jako straszny szczypiorek, była niezwykle dojrzała. Może czasem w szokujący dla mnie sposób. Ale wielokrotnie przywracała mnie do pionu w sprawach życiowych, takich jak wychowywanie dzieci, mężczyźni.
PAULINA: Chciałabym zaznaczyć jedną rzecz. Ta dojrzałość, o której Agata powiedziała, nie świadczyła najlepiej o kondycji mojego dzieciństwa. Kto jest bardzo dojrzały w wieku 16 lat, prawdopodobnie ma za sobą całą masę doświadczeń. To była dojrzałość przedwczesna.
GALA: Agata była inna? AGATA: W rodzinach artystów, w rodzinach skomplikowanych, gdzie ścierają się ze sobą silne osobowości, dzieci często dorastają bardzo wcześnie. Sama powiedziałaś, że uciekałam, gdy jako osiemnastolatka wychodziłam za mąż.
GALA: Obyło się bez protestów rodziców? AGATA: Był mały protest na trzy dni przed ślubem. Protestował tata.
ZAWDZIĘCZAMY IM POCZUCIE HUMORU
GALA: Jaki miałyście kontakt z rodzicami? PAULINA: Dobry, chociaż to były inne czasy. Tak szczerze jak dziś się nie rozmawiało.
GALA: Wasza mama, Adrianna Godlewska, napisała książkę, portret rodziny, w której nie zawsze przedstawia was w najlepszym świetle. PAULINA: Trudno mi na ten temat mówić. Napisać o rodzinie, to była suwerenna decyzja mamy. Nie chcę tego komentować.
AGATA: Też nie chciałabym mówić o tej książce. To dla nas bolesne.
GALA: Ale możecie powiedzieć, co najpiękniejszego dostałyście w życiu od rodziców? PAULINA: Jednemu i drugiemu zawdzięczamy poczucie humoru. Było lekarstwem na wszystkie bolączki. Ludzie dzielą się na tych, którzy dowcipy wymyślają i tych, którzy je powtarzają. Nasi rodzice należą do pierwszej grupy.
GALA: Jak wspominacie swoje dzieciństwo w artystycznym domu? AGATA: Rodzice do niczego nas nie zmuszali. Same chciałyśmy bawić się w teatr. To było mile widziane i akceptowane. Pamiętam, jak kiedyś wystawiłam sztukę. Oczywiście musiałam też znaleźć rolę dla młodszej siostry...
PAULINA: ...musiałam zagrać zwłoki.
AGATA: Paulina miała chyba cztery lata i leżała zawinięta w dywan, a i tak zepsuła nam przedstawienie, bo na końcu się odezwała.
PAULINA: Powiedziałam, żeby już kończyły, bo chce mi się siusiu. Tak było.
AGATA: Dzieciństwo, które pamiętam, przypadło na lata 80. To były straszne czasy.
PAULINA: Żyłyśmy jak bananowa młodzież. Miałam te lalki Barbie, mieszkałyśmy w pięknym domu na Mokotowie. Była gosposia, domek w Zakopanem. Jeździłyśmy za granicę. Wakacje spędzałyśmy nad morzem, a nie z Funduszem Wczasów Pracowniczych.
AGATA: Mogłyśmy nosić dżinsy, bo ojciec dobrze zarabiał.
GALA: Miałyście poczucie wyjątkowej pozycji? AGATA: Nie miałam takiego poczucia, ale byłam obiektem strasznej zazdrości kolegów.
PAULINA: Zazdroszczono nam przede wszystkim tego domu i oczywiście znanego taty.
AGATA: W ósmej klasie zagrałam w serialu Rodzina Leśniewskich. W czasopiśmie Film ukazała się, choć nieostra, ale jednak rozkładówka z moim zdjęciem. Ale rodzice nie dawali nam prawa do tego, byśmy czuły się lepiej niż inne dzieci. Zawsze panował w domu kult pracy.
PAULINA: Są ludźmi z klasą. Dla nich poszanowanie drugiego człowieka, jego pracy, są autentycznymi wartościami. Nie byłyśmy rozbestwione, rozpuszczone.
AGATA: Pamiętam, że kiedyś chciałam wejść za kulisy na Jazz Jamboree. Poprosiłam: "Tato, załatw mi to". I usłyszałam: "Absolutnie nie. Musisz sobie kupić bilet".
PAULINA: Nepotyzm i kumoterstwo były tępione. To, że obydwie znalazłyśmy się w mediach, jest zasługą środowiska, w jakim wyrosłyśmy. Ale kiedy pracowałam w radiu, przedstawiałam się nazwiskiem mojego ówczesnego męża. Większość osób w stacji nie wiedziała, że z domu jestem Młynarska.
AGATA: Stawiając kropkę nad "i" i odpowiadając na pytanie, czy mając znanego tatusia, jest łatwiej, opowiem pewną historię. Kiedy byłam na studiach, wygrałam konkurs na prezenterów w telewizji. Nie zostałam jednak przyjęta, bo nie miałam dyplomu. Kończyłam już studia i naprawdę w głębi serca oczekiwałam, że ponieważ jestem dobrą studentką, tata mógłby wykonać jeden telefon. Nigdy go o to nie poprosiłam, bo wiedziałam, że nigdy tego nie zrobi.
PAULINA: A mnie tata pomógł ostatnio. Kiedy w styczniu tego roku wróciłam po trzech latach z Francji. Sytuacja na rynku była ciężka i nie mogłam znaleźć pracy. Poprosiłam ojca o kontakt do kogoś w Polskim Radiu. Ojciec zadzwonił do Marii Szabłowskiej z redakcji muzycznej, która oddzwoniła do mnie, mówiąc: "Fajnie, że jesteś, może poprowadziłabyś stałą rubrykę Alfabet tatrzański".
ŻYCIE JEST TROCHĘ PIĘKNE TROCHĘ STRASZNE
GALA: Co sprawia, że czujecie się szczęśliwe? AGATA: Poczucie bezpieczeństwa.
PAULINA: Dla mnie najważniejsze jest poczucie spokoju wewnętrznego i kiedy widzę, że moje dziecko jest szczęśliwe. Bo Alicja przychodzi do mnie i mówi, kiedy jest jej źle. Mam bardzo szczery i prawdziwy kontakt z córką. Nigdy nie było między nami tematów tabu.
AGATA: Moi synowie też potrafią mi o wszystkim powiedzieć. Uważam to za swoją wygraną. Mieli trudne dzieciństwo, często nie było mnie w domu. Choć czasem kosztowało mnie to wiele łez, bo buntowałam się, że zbyt ostro mnie oceniają. Dziś jestem im za to wdzięczna.
GALA: Dużo czasu poświęcacie pracy? PAULINA: Zanim zaczęłam pracować w Polsacie, miałam to szczęście, że mogłam często być w domu. Teraz dwa razy w miesiącu na pięć dni przyjeżdżam z Zakopanego do Warszawy, a Ala zostaje z opiekunką. Było mi źle tylko raz w życiu, kiedy córeczka miała dwa latka, a ja pracowałam jak wariat w agencji reklamowej. Byłam nieszczęśliwa i rzuciłam tę pracę.
AGATA: Pamiętam taką sytuację: przez cały rok przygotowywałam jeden projekt, koncert na rzecz dzieci z domu dziecka. Tadzio zachorował, mimo to zostawiłam go w domu samego. Okazało się, że godziny ważyły na tym, co się z nim stanie. Był bardzo chory. Wtedy zdałam sobie sprawę, że cena za sukces w pracy może być zbyt wysoka. Nie chcę jej płacić i nigdy więcej stawiać się w takiej sytuacji. Tadzia podłączono do kroplówek. Dziś podjęłabym inną decyzję. A koncert i tak odbyłby się beze mnie.
GALA: Różnie się wam życie układało. Dziś Agata jest po kolejnym ślubie, Paulina po kolejnym rozstaniu. AGATA: Paradoksalnie można być szczęśliwym i po drugim ślubie, i po rozstaniu (śmieje się).
PAULINA: Jestem bardzo szczęśliwa. Cieszę się ze wszystkiego, co mi się przytrafia.
AGATA: Szczęście mierzy się inaczej, kiedy już coś się w życiu przeszło. Potrafię chłodniej spojrzeć na to, co daje ci w życiu szczęście, a co nie. Dojrzałość jest wspaniała. Możesz dokonać wyborów, które cię mniej niszczą. Każdy wybór ma w sobie coś nieprzewidywalnego. Jestem szczęśliwa. Mam pracę, mój starszy syn zdał maturę, dostał się na studia i wyprowadził się z domu. Wysyła SMS-y: "Mamo, dobrze wybrałem, jestem szczęśliwy".
PAULINA: Nie potrafiłabym powiedzieć tylu słów na temat szczęścia, co Agata. W życiu piękne są tylko chwile. Jest trochę piękne i trochę straszne.
AGATA: W życiu muszą się pojawiać ludzie, żeby zacytować poetę, kiedy możesz powiedzieć: "Dla ciebie jestem sobą".
PAULINA: Wspaniale jest obudzić się rano i mieć poczucie, że nie jestem w za małych butach, niczego nie udaję, nie jestem jakąś wersją siebie dla kogoś.
GALA: Paulina, po rozstaniu jesteś szczęśliwa? PAULINA: "Nieszczęśliwa byłam, kiedy się miałam rozstać, bo były ku temu powody. A teraz po rozstaniu nie ma problemu, więc nie jestem nieszczęśliwa" - powiedziała kiedyś słynna tancerka Krystyna Mazurówna. Podpisuję się pod tymi słowami.
DAJEMY SOBIE PRAWO DO BŁĘDU
GALA: Rozmawiacie ze sobą, z tatą w trudnych chwilach? PAULINA: Fakt, że moi bliscy, Agata, ojciec, rozumieją moje decyzje, daje mi legitymację do ich podjęcia.
AGATA: Zawsze tak było. Każdą decyzję Pauliny uważałam za słuszną.
GALA: Paulina, lubisz zmiany? PAULINA: Nie lubię zmian dla zmian, ale uważam, że trzeba mieć odwagę, by powiedzieć sobie, podchodząc w życiu do ściany: "Nie będę w nią walić głową, bo ją sobie rozwalę".
AGATA: Podziwiam Paulinę. Jej walenie głową w ścianę było i dla mnie zachętą, żebym i ja walnęła. Ale nie jestem aż tak odważna.
PAULINA: Nie jest tak, że nie liczę się w życiu ze zdaniem innych. Bywało mi głupio, kiedy musiałam zakomunikować, że znów coś mi w życiu nie wyszło, przeprowadzam się. Tak jak nie skreślę przecież Agaty za to, że coś jej w życiu nie wyszło, tak samo ona tego nie zrobi.
GALA: Zawsze akceptowałyście swoje wybory? AGATA: Tak, to daje wsparcie w życiu. W naszym siostrzanym związku dajemy sobie ogromny kredyt i prawo do błędu. Czasem jest strasznie poszarpane, ale widocznie tak to życie wygląda. Dobrze nam ze sobą. Paulina potrafi być sama, zawsze ją za to podziwiałam.
PAULINA: Potrafię być sama tygodniami, Agata ma bardzo dużą potrzebę otaczania się ludźmi. Wykupuje wczasy w biurze podróży i musi mieć wszystko dokładnie zaplanowane. Ja biorę Alę, namiot i psa i jadę samochodem w nieznane.
AGATA: Nigdy nie próbowałam być sama, kiedy pomyślę o sytuacji samotnego wyjazdu na tydzień, czuję się z tym marnie. Po raz pierwszy byłam sama z moim mężem na wakacjach w Grecji. Jurek czytał swoje książki, ja swoje. Zapadaliśmy się w swoje światy i byliśmy szczęśliwi.
PAULINA: Agacie praca na etacie daje poczucie bezpieczeństwa, moje poczucie bezpieczeństwa wynika z sytuacji, kiedy jestem wolna, jestem panią swoich decyzji. Lubię wyzwania. Szukam stabilizacji, ale nie boję się zmian. Kolejne kroki w moim życiu prowadzą do tego, że pewnego dnia znajdę się w takim porcie, z którego nie będę chciała się już ruszać. Zwiedziłam różne zakątki świata, wciąż szukam, ale chyba jestem blisko. Podoba mi się miejsce, w którym jestem.
GALA: Czego się boicie w życiu? AGATA: Najbardziej boję się o zdrowie i utratę pracy. Boję się starości, tego, że mogę być udręką dla bliskich.
PAULINA: Boję się biedy na starość.
GALA: Martwicie się czasem o tatę? AGATA: Zdrowie najbliższych jest największą troską. Miałyśmy to szczęście, że nie doświadczyłyśmy w życiu prawdziwej katastrofy. Tata jest bardzo dzielny i świetnie sobie radzi.
PAULINA: Przekroczyłyśmy obie trzydziestkę, nadchodzi czas, kiedy rodzice będą wymagali większej uwagi.
GALA: Jesteście rodzinne? PAULINA: Nasi rodzice są rozwiedzeni, trudno teraz zebrać się razem przy wspólnym stole. Niech każdy sobie dośpiewa, jak to może wyglądać.
GALA: Macie dużo młodszego brata Jaśka. AGATA: Jasiek jest od nas dużo młodszy. Dzieli nas różnica pokolenia. Dziś Jasiek jest najlepszym przyjacielem moich synów.
KIEDYŚ SIĘ NIENAWIDZIŁYŚMY
GALA: Odkryjecie przede mną swoje największe wady i zalety? PAULINA: Największą wadą Agaty jest chyba egzaltacja.
AGATA: Wada Pauliny? Którą by tu wybrać. Potrafi czasem zbyt bezpardonowo i nie zważając na stan uczuć innych wygarnąć prosto z mostu, co myśli. Wielką zaletą jest jej pęd ku wolności i nonkonformizm. Często jej tego zazdroszczę. Zaletą jest wielka siła. Wiara w to, co robi. Czasem przez Paulinę popłaczę. Ale jeśli się kocha Paulinę, to można to zaakceptować.
PAULINA: Największą zaletą Agaty jest tolerancja. Nie jest twardogłowa, daje się przekonać. Może się spierać i nie zgodzić, ale słucha trafnych argumentów. Kiedy ma się dobry kontakt z siostrą, to tak, jakby wygrało się los na loterii. Nikt tak dobrze mnie nie zna jak moja siostra. Z nikim nie mam tylu wspólnych doświadczeń. Jeśli przekroczymy konflikt, zazdrość o względy rodziców, uleczymy śmiechem, rozmowami, to okazuje się, że zyskujemy najbliższą w świecie osobę.
AGATA: O ważnych życiowych sprawach rozmawiam chyba tylko z Pauliną. Ona ma tę samą pamięć miejsc, mój smak, zapach...
PAULINA: ...zupy pomidorowej i magdalenek.
GALA: Mówicie sobie: "Kocham cię"?. PAULINA: Pamiętam takie chwile, miałam siedem lat i myślałam: "Jak ja jej nienawidzę".
AGATA: Gdy Paulina spała, z premedytacją wystrzygłam jej łepek. Była małym nieznośnym bachorem.
PAULINA: Agata ma do dziś ślad na policzku po moich paznokciach.
AGATA: W całej rodzinnej konfiguracji nasz związek uważam za wielką wygraną. Dziś mówimy sobie: "Kocham cię". Jak trzeba.
Rozmawiała MONIKA BERKOWSKA
Zdjęcia MICHAŁ DEMBIŃSKI
Dziękujemy CH Blue City, Al. Jerozolimskie 179, i sklepowi BGN za pomoc w realizacji sesji.
1 z 3

5608
2 z 3

5609
3 z 3

min-siostry