Krystian Matysek
Uskrzydlony.Napisał nowy rozdział w historii kina. Filmu Dziobem i Pazurem pozazdrościć może mu BBC, a francuski Makrokosmos wydaje się powiastką dla naiwnych.

Nam opowiedział o trwającej trzy lata samotnej pracy nad filmem, o życiu w sercu puszczy i o tym, że bez Joanny nie byłoby Matyska.
Dla miłośników filmów przyrodniczych, którzy spędzili dzieciństwo, oglądając przy śniadaniu seriale o zwierzątkach, dzieło Krystiana będzie szokiem. Życie ptaków, które pokazuje okiem swojej kamery, nie polega na tańcach godowych o zachodzie słońca i idyllicznych scenach karmienia młodych. To zapis brutalnej walki o przetrwanie, w której wygra najsilniejszy. To dramat rozgrywający się na co dzień poza zasięgiem naszego wzroku, a który dzięki upartemu operatorowi możemy oglądać z pierwszego rzędu. Gniazdo Matysków
- Skręć w prawo, koło Miejsca Mocy - mówi Krystian. Po obu stronach drogi stoją rozświergotane, zielone ściany lasu. Odjechaliśmy spory kawał od głównej drogi, a celu wciąż nie widać. Każda ścieżka w puszczy wygląda podobnie. Samochód kolebie się na wybojach. - Teraz mamy tu autostradę - komentuje radośnie Matysek. - Wcześniej trzeba było się telepać 10 kilometrów na godzinę. Podjeżdżamy wreszcie pod drewniany dom na polanie. Matyska oblepia stęskniona ośmioletnia Ida, a nas chmura komarów. - A tak, posmarujcie się czymś - słychać śmiech. Joanna Matyskowa porywa wszystkich do środka. - Zaraz będzie chłodnik litewski, nie ma przymusu jedzenia ani udawania, że smakuje. W lesie nie bawimy się w wersal. Kiedy Krystian siedzi w Warszawie, montując tygodniami kolejny film, Joanna zostaje sama z dziećmi. - Co to za głusza? - śmieje się. - Ja do pracy, do Białowieży, jadę 20 minut, a znajomi w mieście często godzinę. Latem telefon się urywa, zjeżdżają tabuny gości. Rzadko kiedy jesteśmy sami. W domu wynajmowanym od nadleśnictwa mieszkają od dwóch lat. Kiedyś był to hotelik dla notabli, którzy przyjeżdżali na polowania. Matyskowie dostali zatem w spadku 17 łóżek, łąkę i zagrodę: dom dla kilku kóz i wietnamskiej świni, a w przyszłości również dla koni. - Zawsze chciałam mieszkać w lesie i mieć zwierzęta. Kiedy tylko mogłam, uciekałam z Krakowa do mojej ciotki Simony Kossak, która mieszka w puszczy. Spotkałam Matyska i zostałam na dobre - opowiada Joanna. - Teraz, po tym filmie, uczę się go od nowa. To zupełnie inny człowiek. Wizją i uporem
Krystian przyjechał do Białowieży jeszcze w czasie studiów na wydziale operatorskim w Katowicach. Zaczął pracować przy realizacji TĘTNA PIERWOTNEJ PUSZCZY z Janem Walencikiem. Od niego nauczył się pierwszych tajemnic, jakie kryje w sobie produkcja filmów przyrodniczych. - Uciekałem stąd czasem - mówi Krystian. - Kręciłem dokumenty, teledyski, z koncertów Metalmanii wracałem na wpół głuchy. To wszystko dało mi oddech, świeże spojrzenie na to, czym zajmowałem się w lesie. DZIOBEM I PAZUREM było moim osobistym wyzwaniem. - Wiedzę o ptakach zdobywałem od ornitologów. Pomagali mi przyrodnicy, którzy zdradzali "adresy" ptaków w Białowieży, nad Narwią i na Pojezierzu Iławskim - opowiada Matysek. Przez trzy lata, tylko z pomocą asystenta, targał przez dzikie tereny ciężki sprzęt, godzinami czatował na swoich bohaterów, opracowywał wynalazki, które pozwoliły mu filmować na wysokościach lub na mokradłach. Tak powstał żuraw na kamerę, który można złożyć do pokrowca na wędkę, siedziska montowane na drzewach, namiot ze specjalnym systemem suwaków. - Kiedy mi go ukradli, prawie się rozpłakałem - mówi. - Nie umiałem też wtedy walczyć o swoje, przejmowałem się tym, "co ludzie powiedzą". Kiedyś ledwo ukryłem się z kamerą w budce na polance, przyjechali robotnicy leśni. A ja się tak wstydziłem, że bałem się z niej wyjść. Słyszałem później, jak opowiadali to sobie we wsi przy piwie... Do filmowania przyrody potrzebna jest cierpliwość i pokora. Matysek ma jedno i drugie. Przesiedział, marznąc w ukryciu, całą zimę, aby sfilmować orła bielika, który pojawił się dopiero na wiosnę. Innym razem, wspinając się na drzewo bez asekuracji, spadł na plecy. - Myślałam, że go uduszę - wtrąca Joanna. - Ma problemy z kręgosłupem, ale jest uparty jak muł. Film był ważniejszy niż jego zdrowie. Zrobiłam mu o to koszmarną awanturę, bo czułam się bezradna. Nasz synek był wtedy ciężko chory, nie potrzebowaliśmy więcej kłopotów. Kupione w lot
- Mało kto rozumie, że film przyrodniczy można robić kilka lat - stwierdza Krystian. - W Polsce dokumenty kręci się przez 10 dni, "fabułę" przez miesiąc lub dwa. W przyrodzie nic nie dzieje się na zawołanie, dzikie zwierzęta nie znają scenariusza. Ja nie użyłem w filmie tresowanych ptaków. Moim narzędziem dramaturgicznym był montaż, nie inscenizacja. Ile kosztuje taki film? Matyskowie milkną. - Ten? 180 razy mniej niż MAKROKOSMOS - uśmiecha się Krystian. - To był trudny czas - wtrąca Joanna. - Pomagali nam znajomi i nieznajomi. Bez nich nie wiem, jak dalibyśmy sobie radę. Mamy tutaj dobrych aniołów stróżów. Gdy film nabrał kształtu, nie było już czasu na nieśmiałość. - Wiedziałem, że mam coś niezwykłego. Gdyby było trzeba, przekonałbym wszystkich świętych, byle dali mi studio - śmieje się Krystian. Wszyscy święci pojęli na szczęście w lot, z czym mają do czynienia. Posypał się deszcz pochwał. DZIOBEM I PAZUREM objechało krajowe i zagraniczne festiwale, m.in. w Chinach, Francji, Słowacji i USA, zdobywając nagrody i znakomite recenzje w prestiżowych pismach. Świat usłyszał o Matysku. Obrońca przyrody
- Ludzie docenili moją wizję - opowiada Krystian. - Oglądając tak pokazaną przyrodę, mogą przeżywać losy moich bohaterów. Siła obrazu mówi sama za siebie, komentarz jest zbędny. Sukces filmu dał mu odwagę i pewność siebie. - Sam siebie nie poznawałem, kiedy we Francji zacząłem dyskutować z filmowcami. Mówiłem, że moim zdaniem nie powinno się grzebać w ptasich gniazdach, bo pisklęta później giną. Nie wolno ranić zwierząt tylko dlatego, że chce im się założyć nadajnik radiowy. "Pogromcy przyrody" uczą widzów złych zachowań. Kilku twórców było oburzonych. Mój film dostał tam nagrodę jury. Matysek myśli już o następnym projekcie. - Tym razem powinno być łatwiej - mówi z nadzieją. Chociaż wie, że w przyrodzie, odwrotnie niż w życiu, nie ma happy endów. Zuzanna O'Brien (zdj. O. Iwaszkiewicz)
1 z 1

3731
Polecane
„Mój ojciec to nicpoń bez sumienia. Ukradł mi 50 tysięcy, a teraz udaje niewiniątko, ale przyjdzie kryska na Matyska”
„Wychowałem się mówiąc tato do dwóch mężczyzn. Tata Paweł to mój biologiczny ojciec, tata Krystian to kochanek matki”
„Mój ojciec to nicpoń bez sumienia. Ukradł mi 50 tysięcy, a teraz udaje niewiniątko, ale przyjdzie kryska na Matyska”
„Wychowałem się mówiąc tato do dwóch mężczyzn. Tata Paweł to mój biologiczny ojciec, tata Krystian to kochanek matki”
„Krystian przyprawił mi rogi z mężatką. Skontaktowałam się z jej mężem i wspólnie postanowiliśmy się zemścić”
Krystian Ochman mówi, że wygląda jakby był spi*gany. Mama wokalisty o wulgarnym języku syna: "Nie my nauczyliśmy go tego słowa"
„Były chłopak robił do mnie maślane oczy przez płot. Wiedziałam, że ryzykuję, wchodząc drugi raz do tej samej rzeki”
„Podczas wesela odkryłam brudny sekret świeżo upieczonego męża. Myślałam, że spalę się ze wstydu”
„Odebrałam telefon męża i od razu pożałowałam tego, co usłyszałam. Nasze małżeństwo rozsypało się w jednej chwili”
„Pod nieobecność mojej żony, teściowa nie próżnowała. Była gotowa dać mi znacznie więcej, niż pączka w tłusty czwartek”
„Śmierć mamy pogrążyła nas w smutku. Wtedy zaczęło wychodzić na jaw, że jej przeszłość była jak mocny thriller”
„Mój mąż nagle zaczął stroić się do pracy jak stróż w Boże Ciało. Od razu wywęszyłam romans, ale tego nie przewidziałam”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa