Kayah - święta w moim domu
Święta u Kayah to dom pełen gości, gwaru, emocji, kolorów. Czeka na to cały rok. – Odliczanie zaczynam od Zaduszek, cztery dni później obchodzę urodziny i dalej jest już z górki. Dla mnie to frajda! Chcę, żeby mój syn wspominał ten czas podobnie jak ja.

Wigilię od dziecka spędzała u dziadków w Białymstoku. Zjeżdżała się rodzina rozsiana po świecie. – Mama ma siedmioro rodzeństwa, każde z nich ma dzieci, więc było nas mnóstwo. Spaliśmy pokotem w wykrochmalonej pościeli, której zapach pamiętam do dziś. Zresztą święta to dla mnie wciąż orgia zapachów. Kruszonki na babcinym cieście, kapusty z grzybami stojącej na ogniu i dojrzewającej kilka dni, prawdziwej choinki i… pasty do podłogi. Do dziś, choć mam podłogi niewymagające pastowania, przejeżdżam progi szmatką z pastą. Mam wrażenie, że w tamtych latach nawet śnieg pachniał inaczej, pomieszany z kaszą rzucaną ptakom na wieko studni, dymem z palącego się w piecu drewna. Kiedy zasiadaliśmy do stołu, miałam wspaniałe poczucie jedności i bezpieczeństwa. Z pewnością idealizowałam rodzinę, ale dla nas – dzieci – ten dom był oazą spokoju. Zawsze wyglądaliśmy pierwszej gwiazdki, chuchając w oszronione szyby. Na wschodzie zimy były prawdziwe… Tymczasem w ostatnim pokoju odbywało się pakowanie prezentów. Działo się to tak sprawnie, że długo wierzyłam w Świętego Mikołaja. Obawiając się, że Mikołaj, mając tyle dzieci do obdarowania, może zapomnieć o starszych, dla każdego robiłam świąteczne laurki. Choinka stała na telewizorze wisła, wisiały na niej przedwojenne bombki i długie cukierki w kolorowych papierkach, które dzieciaki podkradały. Na stole było sianko i choć się nie przelewało, 12 potraw. Uwielbiałam smak opłatka, który pochłaniałam niczym chipsy. Po rozdaniu prezentów śpiewaliśmy kolędy, dziadek wyciągał mandolinę. Potem część rodziny szła na pasterkę, uwielbiałam te nocne eskapady. W drodze powrotnej rzucaliśmy się śnieżkami. Przemoczone skarpety suszyliśmy, opierając nogi o rozgrzany piec. Padaliśmy na łóżka, obłożeni prezentami, z którymi nie chcieliśmy się rozstać.
W pamięci ciągle pozostały pierwsze święta po śmierci dziadka. Żeby odciążyć babcię, Kayah zaprosiła rodzinę do mieszkania, które wynajmowała na Saskiej Kępie. – Było wzruszająco i szczególnie. Jako kaleka kuchenna zakwasiłam barszcz tak, że nie dało się go jeść, nie dogotowałam ziemniaków. Ale nie przeszkodziło nam to w głębokim przeżywaniu tych chwil. Po kilku latach odeszła babcia… Pierwsze święta po jej śmierci były wyjątkowo bolesne. Jakby skończyła się pewna epoka.
Radosne zaś były pierwsze święta z Rochem, moim synem. Miał wtedy 23 dni. Z rodzinnych zwyczajów zaadaptowała prawie wszystkie. – Jest żywa choinka, którą ubieram niecierpliwie i zdecydowanie za wcześnie. Jest dużo jedzenia, prezentów i śmiechu. Zdarza się nam nawet tańczyć! Kupiłam też przedwojenne mosiężne świeczniki – karuzele, które dzwonią, poruszając się pod wpływem palących się świeczek. Przykładam dużą wagę do wystroju. Mam specjalną świąteczną zastawę i kielichy. Sama robię stroiki i wieńce, które wieszam na drzwiach. Prezenty staram się pakować tak, żeby samo opakowanie było prezentem. Zajmuje mi to dwa tygodnie. Nie ukrywam, że w Wigilię bywam ledwo ciepła – śmieje się. – Ale ogrom pracy nie przeraża mnie. Wiem, że robię to nie tylko dla siebie, lecz i dla innych.
Święta spędzamy w domu w Radości albo w domu w Zakopanem. Bardzo przypomina dom dziadków. Nie wyobraża sobie, aby w ten czas być bez bliskich. – W tej samej chwili wszyscy zasiadają do stołu z podobną nadzieją i w tym samym nastroju. To bardzo wzruszające. Myśl, że są tacy, którym to nie jest dane, bardzo mnie zasmuca. Dlatego u nas zawsze na stole stoi świeca Caritasu, a dodatkowe nakrycie przypomina tych, których z nami już nie ma lub są daleko.
Polecane
„Bogata siostra nawet w Święta potraktowała mnie jak śmiecia. Cała rodzina stanęła w mojej obronie”
„Szwagier miał pomagać mi przy Wielkanocy, a wprowadził chaos w moim sercu. Tegoroczne święta były gorące jak w lipcu”
„Bogata siostra nawet w Święta potraktowała mnie jak śmiecia. Cała rodzina stanęła w mojej obronie”
„Szwagier miał pomagać mi przy Wielkanocy, a wprowadził chaos w moim sercu. Tegoroczne święta były gorące jak w lipcu”
„Teściowa nawet na komunii wnuczki musiała mi dopiec. W kościele zgrywa świętą, a w domu jest zmorą”
„Mąż wrócił z niemieckiej emigracji na Wielkanoc. Powinnam się cieszyć, ale to były najgorsze święta w moim życiu”
„Ukochana rodzina złamała mi serce. Zabrali mój dom, wsadzili do przytułku, a w Święta oczekują służby”
„Według mojej mamy tradycja wielkanocna to mycie okien i pucowanie podłóg na kolanach. Dziękuję za takie święta”
„Żałuję, że oddałam córce dorobek mojego życia. Załamałam ręce, gdy zobaczyłam, co razem z zięciem zrobili z mojego domu”
„Moja dziewczyna wpisywała nasze życie w tabelki. Obok wykresu opłat za dom, zrobiła ocenę moich występów w łóżku”
„Do mojego męża kochanki ustawiały się w kolejkach. W domu miał ciepły rosół, ale na deserek wolał zapukać do sąsiadki”
„Pasierbica szarogęsi się w moim domu, jakby była u siebie. Zajęła nawet moje miejsce w sypialni”
„Teściowa panoszyła się po moim domu, jakby była u siebie. W końcu nie wytrzymałam i postawiłam wszystko na jedną kartę”
„Podczas wielkanocnych porządków odkryłam prawdę o moim mężu. Święta spędzę biednie, ale za to bez kuli u nogi”
„Przyjaciółki mojej żony wlazły nam w życie z butami. Panoszą się w domu jak mrówki, grzebią po szafkach i pod kołdrą”
„Janina weszła z buciorami do naszego życia i naniosła błota. W moim domu nie będziemy już obchodzić dnia teściowej”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Chmiel – zielony bohater urody, zdrowia i smaku
Współpraca reklamowa
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa