Reklama

W serialu "Ranczo" gra pani Solejukową: biedną wiejską kobietę z gromadką dzieci. Taka rola to wyzwanie dla aktorki?

KATARZYNA ŻAK: Ja ją uwielbiam! Sama jestem matką, wiem, jak rozmawiać z dziećmi. Wiem, kiedy trzeba je pogłaskać i przytulić, a kiedy na nie wrzasnąć. A poważniej: cieszę się, że wątek mojej bohaterki się rozwija. Solejukowa założyła własny biznes - lepi pierogi - może więc stanie się przykładem dla tych kobiet, które szukają pracy?

Reklama

W chustce na głowie, zgrzebnej sukience i fartuchu trudno panią rozpoznać!

KATARZYNA ŻAK: Pomyślałam, że ten film to świetna okazja, by "zabawić się" swoim wyglądem, zmienić się zewnętrznie, coś w sobie odkryć. Lubię takie przeobrażenia! To najfajniejsze w naszym zawodzie.

Mam uwierzyć, że pani bez oporów dała się postarzyć i oszpecić do roli?

KATARZYNA ŻAK: Zależało mi, aby wiarygodnie zagrać prostą kobietę z małej wsi na Podlasiu. Schudłam nawet trzy kilo, by pokazać, że moja bohaterka jest zaniedbaną, a nie "ryczącą" czterdziestką. Pomogły mi też charakteryzatorki z "Rancza". Wymyśliły pewien obraz Solejukowej, narysowały ją i spytały, czy chcę tak wyglądać. Zgodziłam się bez wahania. A potem każdy, kto mnie widział w pełnej charakteryzacji, krzyczał: "O Boże!". No cóż... wyglądam jak szara mysz!

W "Klanie" i "Całkiem nowych latach miodowych" grała pani żonę swego męża, aktora Cezarego Żaka. W serialu "Ranczo" po raz pierwszy nie jesteście parą.

KATARZYNA ŻAK: Nie mamy też wspólnych scen. Trochę żałuję, bo Cezary jest wybitnym aktorem i wiele można się od niego nauczyć. Lubię go podglądać, kiedy pracuje na planie.

Od 23 lat tworzycie szczęśliwe małżeństwo. Odkryliście receptę na udany związek?

KATARZYNA ŻAK: Jest prosta: trzeba trafić na swoją drugą połowę. Nasza miłość z biegiem lat zmieniała się, dojrzewała, ale nadal bardzo się lubimy. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie nudzimy się ze sobą, zawsze mamy wspólny temat do rozmowy. Wspieramy się nawzajem.

Kiedy mąż postanowił przejść na dietę, pani zrobiła wszystko, aby mu dopomóc. W ciągu trzech lat odchudziła go pani o 30 kilo! W jaki sposób pani tego dokonała?

KATARZYNA ŻAK: To zasługa Cezarego, ja mu tylko sekundowałam. Taka osoba potrzebuje wsparcia całej rodziny.

Dlaczego?

KATARZYNA ŻAK: W diecie zwykle są ściśle określone składniki, a nie każdy lubi wsuwać jajka na twardo z marchewką. Jeżeli o siódmej rano jest kawa i grzanka, a o dwunastej ma być jogurt i owoc, to już o dziesiątej człowiek ma nozdrza wielkości kół od traktora. Wszystko mu pachnie, robi się nieprzyjemny, agresywny. Myśli o jedzeniu, a im więcej myśli, tym bardziej staje się głodny. Dlatego ważne, aby podjąć mądrą decyzję i zacząć odżywiać się zdrowo. My jedliśmy przedtem tradycyjnie, postanowiłam więc, że - przy okazji odchudzania Czarka - zmienię nawyki żywieniowe całej naszej rodziny.

Czyli...?

KATARZYNA ŻAK: Zastosowałam uproszczoną dietę niełączenia: warzywa zaczęliśmy jeść wyłącznie z białkiem lub z węglowodanami. Przestaliśmy też jadać po godzinie 18.00. I w tym właśnie tkwi nasz sukces.

Przygotowywanie takich posiłków wymaga chyba wiele pracy?

KATARZYNA ŻAK: Raczej chęci. Widziałam, że Cezary ma motywację, więc i we mnie rosła chęć, aby mu pomóc. Najwięcej wysiłku kosztowało mnie gotowanie w taki sposób, aby potrawy szybko się nam nie znudziły. Ale dla chcącego nic trudnego. W końcu tak je polubiliśmy, że weszły do naszego codziennego menu.

Czym się teraz zajadacie?

KATARZYNA ŻAK: Jemy to, na co mamy ochotę, ale w rozsądnych ilościach. Lubimy np. naleśniki, choć nie są dietetyczne. Cezary nauczył mnie smażyć cieniusieńkie, a to była moja pięta achillesowa, wychodziły grube jak omlety - i nadziewamy je farszem z warzyw. Awokado i bakłażany też są kaloryczne, ale już nie wyobrażam sobie bez nich mojej kuchni. Kiedyś nie lubiliśmy pić wody mineralnej. Ale w jednym z programów kucharz pokazał, jak można jej nadać smak - dodając listek świeżej mięty, cytryny, bazylii. Takie pomysły można przecież mnożyć!

Uprawiają państwo sport?

KATARZYNA ŻAK: Z tym jest gorzej. Jesteśmy typowymi domatorami. Nie dla nas jogging czy siłownia. Mamy rower stacjonarny, ale jeździmy na nim "od święta". Cezary w ogóle nie lubi ćwiczyć, to go nudzi. Natomiast mamy psa - jest duży, musi się wybiegać, dwa razy dziennie trzeba z nim wyjść na spacer. Mieszkamy w okolicy, w której jest wiele ścieżek rowerowych i na wiosnę organizujemy rodzinne wycieczki. A trzy lata temu odkryłam jogę i ćwiczę ją regularnie.

Córki ćwiczą z mamą?

KATARZYNA ŻAK: Czasami starsza. Młodsza woli grać w koszykówkę, ping-ponga, badmintona albo pływać. Jest w tym wieku, że musi się wyhasać, wyszaleć. Ale może z czasem dołączy do naszego klubu. Muszę przyznać, że córki motywują mnie do tego, bym o siebie dbała.

Bywa, że krytykują?

KATARZYNA ŻAK: Bywa. Lubię np. styl sportowy, więc dogryzają mi, że lansuję się na "dzidzię piernik", bo "pewne rzeczy już mi nie przystoją". Ale rozmowa o modzie, o muzyce, której słuchają, albo wspólne ćwiczenia sprawiają, że mam w sobie dużo pozytywnej energii. Mam 43 lata i wciąż czuję się młoda i atrakcyjna. Nie szkodzi, że mam zmarszczki. Przecież każda coś oznacza, jakieś moje przeżycia, doświadczenia.

Dla kobiety najważniejsza jest akceptacja partnera. Pani czuje się dowartościowana?

KATARZYNA ŻAK: Nawet jeśli mam chandrę, oglądam zdjęcia sprzed lat i mówię Cezaremu: "Spójrz, jaka kiedyś byłam piękna, zgrabna, młoda", to on zawsze mi odpowiada: "Kochanie, jak na osobę w tym wieku wyglądasz rewelacyjnie". Ale w końcu podpisywał "cyrograf", że będzie mnie oglądał do końca życia, a nie tylko wtedy, kiedy będę piękna, wystrojona, umalowana, ale też, gdy będę chora i marudna. Trzy lata temu w Jeruzalu, gdzie kręcone jest "Ranczo", odnowiliśmy śluby małżeńskie. Mszę odprawił zaprzyjaźniony z nami ksiądz Andrzej, a świadkiem była nasza młodsza córka, Zuzia.

W tym samym kościele "odprawia msze" pani mąż, oczywiście w roli plebana z Wikowyj. W Jeruzalu ludzie was lubią, uważają już za "swoich". Mogłaby pani tam zamieszkać?

KATARZYNA ŻAK: Ale dopiero na starość. Teraz to niemożliwe, choćby dlatego, że jestem na etacie w teatrze. W życiu przychodzi moment, że człowiek chce odpocząć, a takie miejscowości jak Jeruzal są do tego stworzone. Okolica piękna, mnóstwo lasów i łąk. I ta cisza...

Reklama

Katarzyna Żak

Urodziła się Toruniu. Jest zodiakalną Wagą. Studiowała aktorstwo we Wrocławiu. Tam poznała przyszłego męża, Cezarego Żaka. Są razem od 23 lat, mają dwie córki: Aleksandrę (20 l.) i Zuzannę (14 l.). Dla Katarzyny Żak najważniejsza jest rodzina, ale największą jej pasją jest praca. Zagrała m.in. w serialach: Klan, Całkiem nowe lata miodowe, I kto tu rządzi? oraz Ranczo. Można ją również zobaczyć na deskach stołecznych teatrów Rampa i Komedia. W wolnym czasie lubi oglądać dobre filmy, właściwie wszystkie oprócz westernów i science-fiction, a także ćwiczyć jogę. Marzy o dużej roli filmowej.

Sylwetka gwiazdy : Katarzyna Żak

Reklama
Reklama
Reklama