KATARZYNA BUJAKIEWICZ
Gdzie ci mężczyźni? Marzenie mężczyzn. Niebieskooka blondynka. Ciało anioła. Słodka jak miód. To tylko pozory. Popularna siostra Marta z serialu Na dobre i na złe wydaje się naiwną dziewczynką, ale 31-letnia Kasia Bujakiewicz nie ma z nią nic wspólnego. Świadoma swoich zalet czeka na wielką miłość. Dlaczego tak piękna i utalentowana kobieta wciąż jest sama?

Cafe Padre. Najlepsze w Kołobrzegu miejsce na ploteczki i romantyczne randki. Niektórzy nazywają to miejsce Klubem Na dobre i na złe i pytają o siostrę Martę. Takiej tu nie ma. Za to jest Kasia, która razem z dwoma koleżankami włożyła oszczędności życia i otworzyła kawiarnię swoich marzeń. W pięknych wnętrzach serwuje przepyszne herbaty, pachnącą kawę i domowe ciasta. Sama w kuchni ubija bitą śmietanę i dekoruje rodzynkami desery. Przy okazji zajmuje się PR-em, bo jej nazwisko przyciąga turystów. Podczas naszego spotkania rozdaje autografy i pozuje do zdjęć (Kasia zagrała m.in. w Inferno, Stacji, Kochaj i rób co chcesz, w sztuce Romeo i Julia). I niespeszona wraca do rozmowy. Przy aromatycznej pomarańczowej herbacie daje się namówić na bardzo szczere wyznania. GALA: Kiedy byłaś ostatni raz zakochana?
KASIA BUJAKIEWICZ: Dwa lata temu. GALA: Taka piękna, blondynka, niebieskie oczy, udana kariera i wciąż sama.
KASIA: Ale nie samotna. Wiem, że potrafię kochać. Byłam 6 lat w związku. Dla tego mężczyzny przeniosłam się do Szczecina. Byłam bardzo rodzinna, między spektaklami i próbami prałam, prasowałam, gotowałam, karmiłam psy. Chodziłam nawet na grzyby, czego nienawidzę. I byłam najszczęśliwsza na świecie. Norbert studiował socjologię, potem przeniósł się na bankowość. Miał 100 pomysłów na życie, a ja go wspierałam. Nie nudziliśmy się, było super. GALA: Dlaczego więc się rozstaliście?
KASIA: Pragnęliśmy czego innego. Norbert studiował, gdy ja pracowałam już pełną parą. Wracałam zmęczona, a on chciał iść na imprezę. Miał pretensje: "Dlaczego nie spędzamy razem walentynek, nawet w sylwestra jesteś zajęta". Zazdrość o częste wyjazdy nie ułatwiała kontaktów. To się nawarstwiało. Wybrałam karierę. Ale nie udało mi się odejść za pierwszym razem. Ani za drugim, trzecim i czwartym. Rozchodziliśmy się i schodziliśmy przez 6 lat. To była największa miłość w moim życiu. Norbert zrobił ze mnie silną kobietę, bo kryzysy hartują. Nauczył mnie wiele. Choćby jeździć samochodem. To nie były zmarnowane lata. Związałam się z jego mamą. Obie ryczałyśmy, kiedy odchodziłam. Kolejnych mężczyzn porównywałam do Norberta. Nie dopuszczałam ich do siebie. Ale ta miłość już nie wróci, coś się wypaliło, choć przyjaciółka ostatnio powiedziała: "Jak długo jeszcze będziesz mówić o Norbercie. Wymazujesz go z głowy od tylu lat". GALA: Nie potrafisz się zakochać w innym?
KASIA: Przeciwnie! Kilkakrotnie planowałam już rodzinę, wspólną przyszłość, dom z ogrodem, psy. Byłam pewna, szczęśliwa. Mój ostatni związek trwał rok. To był człowiek z branży, więc rozumiał moją pracę, to że bywam samolubna, zajęta. Było wspaniale. I znowu mi się odwidziało. GALA: W czym tkwi problem?
KASIA: Po prostu potrzebuję silnego faceta, który spróbuje mnie zdominować. A trafiałam na mężczyzn, którym matkowałam, których motywowałam. Nawet z przyjemnością, ale ile można wspierać? Byłam kochana, ale nie czułam oparcia. Jeśli ja chcę mieć dom i dziecko, to kto przy moim zawodzie się mną zaopiekuje. Mężczyźni się zmienili. Kiedyś byli twardzielami, dziś pozwalają sobie na słabość, wciąż mówią o emocjach. Wcześniej, jak mój ojciec, byli silni, zamknięci w sobie. Mama to też silna kobieta. Kiedy jedno ma słabszy dzień, drugie przejmuje inicjatywę. I ja szukam takiego partnerstwa. Marzę o miłości, czułości, ale kiedy jest jej za dużo, zaczynam dominować. I tracę zainteresowanie. GALA: Pozory mylą. Wyglądasz na taką słodką uległą blondynkę.
KASIA: Właśnie. A prawda jest taka, że dopraszam się, żeby mężczyzna tak mnie traktował. Muszę czuć się mniejsza od niego. Chcę być czasem dziewczynką, blondyneczką, kretynką kompletną, która nie na wszystkim się zna. Chcę usłyszeć: "Oj, głuptasek, znowu coś palnęłaś. Mały debilek". Potrzebuję mężczyzny, który mnie okiełzna. Norbert taki był. Kiedy byłam nieznośna, bo miałam zespół kobiecego napięcia albo tremę przed premierą, on potrafił mnie uspokoić. Popatrz - mówił do kolegi - już się nakręciła, już biega w tych swoich papuciach, zaraz zacznie bić piąstkami. Pobij mnie - zachęcał - rzuć się na mnie. A ja się śmiałam. I po kłopocie. Inni narzeczeni chcieli tylko rozmawiać i analizować. Kochanie, co się dzieje? Porozmawiajmy o twoim problemie. I to jest wspaniałe, ale na mnie nie działa. GALA: Oj, potrafisz onieśmielić. Silne babsko.
KASIA: Ostatnio na siłowni spotkałam kolegę. "Co tak ostro pakerzysz (od red.: popisujesz się)?! - zapytałam. A on na to: "Przy tobie trudno nie pakerzyć, słaby nie ma szans". To fakt. Mężczyzna musi mieć poczucie własnej wartości, wewnętrzną siłę. Mój tata kochał sporty motorowodne. Moi narzeczeni zdawali się mieć jakąś pasję, ale potem zbyt koncentrowali się na związku. Chcieli tylko czułości. "Pitulać i pitulać". Ja też się lubię przytulać, ale potrzebuje silnej ręki. Miałam faceta, który początkowo dał mi wolność, a potem zasypał mnie prezentami, zawoził, przywoził, planował każdą minutę. Nie wytrzymałam. Ja nie chcę ranić żadnego z tych chłopaków, bo są genialni. To we mnie jest problem. GALA: Mówiłaś o swoich potrzebach?
KASIA: Kiedy odkrywałam, że dominuję, natychmiast przestawałam kochać. Za późno było na zmiany i próby. GALA: Zawsze to ty porzucasz?
KASIA: Niestety. GALA: Ilu kochałaś? Kilku, kilkunastu?
KASIA: Jestem monogamiczna, jak przystało na pannę z porządnego mieszczańskiego domu. Pięć razy powiedziałam: kocham. GALA: Ile razy odrzucałaś oświadczyny?
KASIA: Ani razu. Żaden facet mi się nie oświadczył. Może nie dopuściłam do takich ważkich decyzji, bo czułam, że to nieodpowiedni kandydat?! GALA: To jaki jest ideał? Kto może cię zdobyć?
KASIA: Kierowca rajdowy, pilot z wysokim ilorazem inteligencji, poczuciem humoru, własnymi ambicjami i świetnym samochodem. Lepszym ode mnie, a ja od trzech dni mam naprawdę niezły. Ma 115 koni i wszystkie opcje prócz wibracji w fotelu! GALA: Wolisz ostrą przejażdżkę dobrą furą zamiast kolacji przy świecach?
KASIA: Żadnych kolacyjek, może być wspólna wizyta na siłowni. GALA: Zdarzają ci się przygody na jedną noc?
KASIA: Jeszcze nikt nie odważył się podejść do mnie z tekstem: Maleńka, może się bliżej poznamy. Nie jestem do tego zdolna. Brzydzi mnie to. Po rozstaniu z Norbertem myślałam: "Teraz to sobie poszaleję". Ale muszę się zakochać. Najfajniejszy w seksie nie jest pierwszy, drugi raz, ale kolejne, kiedy chemia miesza się z uczuciem. GALA: Kobieta w wieku 30 lat ma spore wymagania seksualne, a ty taka sama... KASIA: Spalam energię na siłowni. Moja przyjaciółka, psychiatra, zapewnia, że seks można zastąpić pracą albo wysiłkiem. GALA: Podobno to ty podrywasz mężczyzn, a nie oni ciebie.
KASIA: Robię pierwszy krok, bo wiem, że onieśmielam facetów. Z Norbertem też tak było. Spędziliśmy wieczór w klubie. Zero seksu, tylko rozmowy. Skończyło się niefortunnie, bo słabo toleruję alkohol. Norbert kulturalnie odtransportował mnie do domu. Następnego dnia położyłam mu bezceremonialnie głowę na ramieniu. Tatuś mówił całe życie: "Szanuj się, dziecko". A ja wypaliłam: "Umówimy się na kawę?". Czasem jak zobaczę atrakcyjnego faceta, sama zachowuję się jak facet. "Mmm..., mruczę, jakie ciało...". Ale na szczęście przyjaciółki mnie pionują: "Zdzicha (tak mnie nazywają), uspokój się, opanuj się. Załóż soczewki. On nie ma górnej jedynki". GALA: Czyli liczy się wygląd?
KASIA: Nobody's perfect. Ale faktycznie tatusiowie z brzuszkiem mnie nie bawią. Pamiętam swój gościnny występ w więzieniu. Weszłam na salę i zamurowało mnie. Wszyscy faceci krótko ostrzyżeni, pięknie zbudowani, opaleni. Idealni. "Matko - krzyknęłam - jestem w raju". Sama też codziennie chodzę na siłownię. W dobry dzień myślę, że mam sylwetkę jak J. Lo. GALA: I nadal jesteś sama, a Jennifer Lopez wyszła za mąż po raz trzeci. O tobie można już powiedzieć "stara panna".
KASIA: Ojciec pociesza mnie: "Nie przejmuj się, dziecko, w naszej rodzinie było wiele starych panien. To tradycja". Za to mama załamuje ręce: "Oj, córeczko, potrzebny ci mąż". A ja na to: "Po co mi mąż, który przy pierwszym problemie rozłoży bezradnie ręce i powie: Coś we mnie pękło, nie mogę z tobą być". Moje koleżanki przez to przeszły: wyprowadził się, bo rozchorowała się moja mama, odszedł, bo straciłam pracę... O nie. Naprawdę świetnie czuję się sama. Co tydzień z przyjaciółkami spotykamy się na "psychoterapię". We własnym gronie czujemy się super. Czasem jak się zbierzemy w ósemkę, to na dyskotece nie ma faceta, który by się przebił. Jesteśmy samowystarczalne. Zdarza mi się pomyśleć: "Już czas najwyższy na randkę". Ale w końcu wolę iść z dziewczynami do kina. Tam przynajmniej się nie nudzę. GALA: Koleżanki też samotne?
KASIA: Dwie trafiły na wyjątkowych mężczyzn. A reszta musi zadowolić się raczej przypadkowymi znajomościami. Wyemancypowałyśmy się na własne życzenie. Mamy pasje, pracę, pieniądze. Moja koleżanka psychiatra nieraz powtarzała, że tak jest od początku ludzkości. Kobiety są silniejsze fizjologicznie. Mężczyzn zawsze bardziej boli głowa, zawsze są bardziej przeziębieni. Już w Moralności pani Dulskiej mamy przykład silnej baby. Dopóki kobieta jest zależna choćby finansowo, mężczyzna czuje się spełniony. A my wszystkie mamy swoją pasję, konta. Faceci poczuli się trochę niepotrzebni, przestraszeni wycofali się. GALA: A może ty po prostu wolisz kobiety?
KASIA: Na pewno nie. Podobają mi się dziewczyny, bo jestem estetką. Ale moje koleżanki to cudowna zgraja silnych bab. I tyle. Kiedyś pewna kobieta wyznała mi miłość. Nigdy nie czułam się tak zakłopotana. Mimo że niewielu jest fajnych facetów, to ja jednak ich wolę. Niemodna ze mnie tradycjonalistka. Rozmawiała MARTA BEDNARSKA
Zdjęcia KRZYSZTOF DUBIEL
1 z 2

5261
2 z 2

5259
Homeopatia wśród gwiazd – wywiad z Katarzyną Bujakiewicz, zwolenniczką naturalnego leczenia
Jest oficjalny plakat filmu "Ania" o Annie Przybylskiej! To jedno z najpiękniejszych zdjęć z rodzinnego albumu. Kiedy dokument trafi do kin?
Katarzyna Aleksandryjska – święta młodych dziewcząt i mężatek. Poniosła męczeńską śmierć, a jej cierpienia skrócił anioł
Katarzyna Szymon i przepowiednia o przerażającym końcu świata. Śląska stygmatyczka przewidziała, co czeka Polskę
Katarzyna Dowbor: osobowość telewizyjna z 35-letnim stażem, która udowadnia, że wiek nie powinien nas ograniczać
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa