JAGNA KOLASIŃSKA-MARCZUŁAJTIS SEBASTIAN KOLASIŃSKI
Ślizgi na stoku piruety w kuchni Ich gorący romans i szybki ślub wywołały kiedyś burzę. Dziś znów się o nich mówi. Dlaczego on porzucił karierę łyżwiarską i zajął się córeczką, a ona wybrała snowboard zamiast przecierania zupek? Jagna na pociechę ma zwycięstwo w Pucharze Świata. A Sebastian?
Szóstego stycznia Jagna zwyciężyła w slalomie równoległym w zawodach snowboardowego Pucharu Świata w Bad Gastein i jest wysoko w klasyfikacji generalnej. Po raz pierwszy stanęła na najwyższym podium w Pucharze Świata. Na dodatek jest to najlepszy wynik w zawodach tej rangi w historii polskiego snowboardu. To wielki triumf jej i ich małżeństwa. Byli u szczytu sportowych możliwości, najlepszymi w Polsce zawodnikami w swoich dyscyplinach, kiedy tuż po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Salt Lake City w 2002 roku zaczęła się ich wielka życiowa przygoda we dwoje. Wkrótce Jagna przerwała treningi, bo na świat miała przyjść Jagódka. Kibice, którzy po czwartym miejscu Jagny na olimpiadzie liczyli na dalsze medale, byli zawiedzeni. Mało kto wierzył, że najlepsza polska snowboardzistka będzie jeszcze odnosić sukcesy. W maju ubiegłego roku wróciła do treningów. Ale snowboard pochłaniał coraz więcej czasu, który chciała poświęcić Jagódce. W opiece nad córką wspierał ją mąż. W ich 2-pokojowym mieszkaniu w Krakowie Sebastian i Jagódka coraz częściej byli sami. W grudniu Sebastian postanowił, że kończy karierę na lodzie i całkowicie poświęca się wychowaniu córki. Dlatego w tym sezonie nie zobaczymy go na tafli z partnerką Sylwią Nowak. Jagna zrobiła wszystko, by nie zawieść męża i nie zmarnować jego poświęcenia. Stanęła na podium. Sebastianowi należy się medal za ofiarność i odwagę. GALA: Spodziewałaś się tego zwycięstwa?
JAGNA MARCZUŁAJTIS: Nie. Byłam przeziębiona, trochę osłabiona, ciężko mi się oddychało. I tak naprawdę moja forma przed zawodami nie była na tyle dobra, żeby można było prognozować zwycięstwo. A jednak potem się rozjeździłam i wygrałam. GALA: Mówi się, że wręcz znokautowałaś rywalki.
JAGNA: Można tak powiedzieć, bo zwyciężyłam nie dzięki szczęściu i nie dzięki temu, że konkurentka się przewróciła. Moja jazda rzeczywiście była bardzo dobra i każdy przejazd wygrałam różnicą czasów. GALA: Cenisz wyżej to pierwsze miejsce czy czwarte miejsce w Salt Lake City?
JAGNA: Jednak to pierwsze w Bad Gastein, chociaż nie daje złotego medalu. Po raz pierwszy w zawodach federacji FIS stanęłam na najwyższym podium. I wtedy poczułam, że zwycięstwo ma inną miarę niż czwarte miejsce, nawet na igrzyskach. GALA: Ten sezon rozpoczęłaś bez fanfar. W czerwcu wróciłaś z urlopu macierzyńskiego, zaczęłaś treningi. Kolorowe pisma, które wcześniej cię adorowały, nawet tego nie zauważyły.
JAGNA: Dla mnie jest najważniejsze, żeby się dobrze czuć, żeby być z rodziną i odnosić sportowe sukcesy. GALA: Nie bałaś się, że powrót na stok po urodzeniu Jagódki może zakończyć się klęską?
JAGNA: Czułam niepewność. W moim przypadku wszystko się dobrze potoczyło. GALA: Kibice ochrzcili cię "Małyszem polskiego snowboardu".
JAGNA: Nie chcę, żeby mnie tak nazywano, bo jeszcze nie zdobyłam pierwszego miejsca w klasyfikacji ogólnej Pucharu Świata ani medalu na olimpiadzie. Ja jestem po prostu Jagną. GALA: Po prostu Jagno. Pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata dedykowałaś córce Jagódce.
JAGNA: Było ono dla mnie wielkim przeżyciem, a odniosłam je wkrótce po urodzinach córki. Właściwie cały ten sezon jest dla mnie dobry i myślę, że zawdzięczam to właśnie Jagódce. Dzięki niej miałam przerwę w treningach, mogłam odpocząć. Ona dodała mi także energii. GALA: Tak to czujesz?
JAGNA: Tak. Naukowo udowodniono, że kobiety po urodzeniu dziecka są bardziej wydolne fizycznie. GALA: Po zwycięstwie od razu zadzwoniłaś do Sebastiana, żeby się pochwalić?
JAGNA: Nie musiałam dzwonić, bo Sebastian był ze mną. GALA: W jakiej roli? Osobistego psychologa?
SEBASTIAN KOLASIŃSKI: Nie, nie. W roli męża. Tak się złożyło, że Jagódka mogła zostać u dziadków, więc skorzystaliśmy z okazji, by razem wyjechać na zawody.
JAGNA: Na pewno obecność Sebastiana zapewniła mi dobre samopoczucie. Poza tym przez całe zawody stał na mecie i oglądał zjazdy. GALA: Obsypał cię potem kwiatami?
JAGNA: Zawody rozgrywano wieczorem i kwiaciarnie już były zamknięte. Ale nie o kwiaty chodzi. Najważniejsze, że był cały czas ze mną. Nie przeszkadzał, nie wtrącał się, stał z boku, a ja czułam, że poprostu jest. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Wspierał mnie nie tylko psychicznie, ale także w sposób bardzo praktyczny: miał termos z herbatą. GALA: Sebastian, co powiedziałeś, kiedy ogłoszono triumf Jagny?
SEBASTIAN: Powiedziałem, że jestem bardzo szczęśliwy.
JAGNA: Chyba podobnie jak ja nie spodziewał się takiego wyniku, więc zrobiłam mu dużą niespodziankę. GALA: Czy kiedy wygrałaś, miałaś poczucie, że spłacasz dług wobec Sebastiana, który zakończył karierę, by zająć się córką?
JAGNA: Nie, nie miałam takiego poczucia. Ale ogromnie się cieszę, że odnoszę sukcesy, bo to oznacza, że jego decyzja nie poszła na marne. GALA: Jak często teraz, jako zawodniczka polskiej kadry, bywasz z rodziną?
JAGNA: Różnie. Średnio tydzień w miesiącu. Tak będzie do połowy marca, kiedy skończy się sezon i rozgrywki pucharowe. GALA: Stałaś się mamą z doskoku.
JAGNA: Po zakończeniu sezonu będę w domu częściej. Ale nie bez przerwy, bo z kolei zaczną się wyjazdy na obozy. Oczywiście ciągle myślę o Jagódce. Nawet w czasie startów. A wtedy powinnam się skoncentrować, wyłączyć. Jednak w czasie zawodów w Bad Gastein myślałam o niej i o tym, że jadę właśnie dla niej. I może właśnie dlatego tak dobrze mi poszło i wygrałam? GALA: Dlaczego zapadła decyzja, że to właśnie Sebastian przerywa treningi na rzecz piruetów przy niemowlęciu?
SEBASTIAN: Bo usiedliśmy z kalkulatorem i policzyliśmy. GALA: Policzyliście? Ale co? Medale?
SEBASTIAN: Stypendia, które dostajemy jako zawodnicy. Kierowaliśmy się względami finansowymi. Wiem, to wydaje się takie przyziemne. Dopóki nie było dziecka, człowiek mógł zacisnąć pasa. Teraz to wykluczone, dziecko tego nie zrozumie. Dlatego analizowaliśmy: Jagna była czwarta na igrzyskach, więc ma stypendium A1. Ja byłem wprawdzie mistrzem i wicemistrzem świata juniorów, ale jako senior doszedłem do 9. miejsca na mistrzostwach świata, więc moje stypendium było niższe. Właściwie było śmieszne. GALA: Od jakiej kwoty zaczyna się śmieszność w sporcie?
SEBASTIAN: Nie powiem. W każdym razie teraz za dwa dni konsultacji z zawodnikami mam prawie taką samą kwotę, jaką otrzymałbym za miesiąc pracy jako zawodnik. Poza tym właściwie nawet tego śmiesznego stypendium nie miałem od stycznia 2003 roku, kiedy moja partnerka na lodzie Sylwia Nowak wyjawiła, że jest w ciąży. Uznano, że nie ma sensu, żebym trenował sam. Tak więc oboje z Sylwią zostaliśmy pozbawieni środków do życia, choć jesteśmy najlepszą polską parą w tańcach na lodzie. To było zgodne z przepisami, ale te przepisy są chore. Tymczasem Jagna niemal od razu po porodzie otrzymała stypendium. Mogła albo wrócić do treningów, albo zrezygnować z tych pieniędzy.
JAGNA: Mimo moich różnych wcześniejszych perypetii ze związkiem działacze zachowali się bardzo ładnie. Zaskoczyli nas. Z przyznaniem stypendium mogli czekać do pierwszych startów, a oni wyciągnęli do mnie rękę. Cieszę się, że skutkiem tego powrotu są moje dobre występy. Ten sezon, po rocznej przerwie w treningach, jest sezonem wprowadzającym, a ja zwykle nie wychodzę poza pierwszą dziesiątkę. Jest rewelacyjnie, lepiej niż kiedykolwiek. GALA: W końcu jednak twoja kariera wygrała z karierą Sebastiana.
JAGNA: To nie tak. W tym momencie Sebastian i tak nie trenował, bo Sylwia jeszcze nie urodziła. A skoro był wolny, postanowiliśmy, że razem z Jagódką będzie mi towarzyszył na obozach. Latem byliśmy w Zakopanem, potem w Cetniewie. Te wspólne wyjazdy były tym ważniejsze, że nadal karmiłam Jagódkę piersią. We wrześniu po raz pierwszy pojechałam bez małej na 3-tygodniowy obóz do Chile. Bardzo przeżyłam to rozstanie. Ogromnie tęskniłam. Nie mogłam się skupić w czasie treningów. Kiedyś popłakałam się na stoku. Nie spodziewałam się tego, bo przecież jestem odporna psychicznie. GALA: Sebastian, do tej pory wszystko było podporządkowane sportowi. Całe życie się ścigałeś. Nie brak ci teraz tych emocji?
SEBASTIAN: Trochę tak, ale dziecko dostarcza mi wielu nowych przeżyć. To wielka radość patrzeć, jak z dnia na dzień Jagódka się zmienia, coraz więcej umie. To frajda gotować jej zupki: z królika, z koźlęcia, sarniny, bażanta, indyka. To przyjemność karmić ją, ubierać, kąpać, chodzić z nią na spacery, baraszkować, fikać fikołki. Naprawdę. Od kiedy mała zaczęła chodzić, wszędzie jest jej pełno. Ona ma niespożytą energię, jest jak reaktor jądrowy, który może pracować non stop. GALA: Jesteś tata jak mama.
SEBASTIAN: Nie, tata jak tata. GALA: Jednak rzadko się zdarza, by ojcowie byli tak zaangażowani w wychowywanie dziecka jak ty.
SEBASTIAN: Dla mnie jest to normalne. Nienaturalne jest, jeśli robi to tylko matka. Zauważyłem, że od kiedy ciężar opieki nad Jagódką spadł na mnie, jestem z nią coraz bardziej związany. To ja widziałem, jak zrobiła pierwsze kroki. Byłem przy niej, kiedy zaczęła gaworzyć, uczyłem ją słowa "mama". Dlatego początkowo nie kojarzyła go z Jagną i mama mówiła na wszystkich, na mnie też. To ja po raz pierwszy wsadziłem ją na konia. Może to ja zobaczę, jak po raz pierwszy zjedzie na nartach, a kiedy będzie miała 4 lata, założę jej pierwsze łyżwy. GALA: Masz wyrzuty sumienia, że wybierając wychowanie Jagódki zamiast kariery, pozbawiłeś możliwości startów Sylwię, swoją partnerkę na lodzie?
SEBASTIAN: Nie, nie mam. W tej chwili najważniejsza jest Jagódka. Przecież Sylwia nie spytała mnie: "Czy mogę zajść w ciążę?". Zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Oczywiście wcześniej wspominała mi, że chciałaby być matką. "Fajnie, że chcesz" - mówiłem. Kiedy powiedziała mi o ciąży, wspierałem ją. I nadal będę wspierał. Ale nie czuję się odpowiedzialny za to, że teraz nie może startować, bo w Polsce nie ma dla niej dostatecznie dobrego partnera. GALA: Jagna, nie obawiasz się, że kiedyś Sebastian wykrzyczy ci w gniewie, że się poświęcił dla rodziny, a mógł jeszcze zdobywać medale? Marzył przecież o olimpiadzie w Turynie.
JAGNA: Jestem przekonana, że on nie powiedział definitywnie "nie". Że wróci do sportu i stanie na podium. Wierzę, że - tak jak planowaliśmy - oboje pojedziemy do Turynu. Do 2006 jest jeszcze dużo czasu.
SEBASTIAN: W sporcie naprawdę wszystko jest możliwe. Rozmawiała EWA SMOLIŃSKA-BORECKA
1 z 5

4373
2 z 5

4374
3 z 5

4375
4 z 5

4376
5 z 5

4377
Polecane
„Mój partner zdradził mnie z synową, a na dodatek spodziewają się dziecka. Moje serce pękło na milion kawałeczków”
„Telefon męża dzwonił jak najęty, aż w końcu odebrałam. Natrętna telemarketerka dawała mu coś więcej niż zniżkę na fotowoltaikę”
Święty Sebastian – odważny męczennik i żołnierz Chrystusa. Modlitwa do świętego Sebastiana wzmocni twoją męskość
Jagna Marczułajtis-Walczak, mama niepełnosprawnego synka: "Od początku do końca ciąży miałam wybór"
Jagna Marczułajtis wspomina moment załamania. Chciała popełnić samobójstwo, „żeby po prostu już nie cierpiał on i ja...”
Maffashion stanowczo odcina się od Sebastiana Fabijańskiego. Jej odpowiedź na komentarz nie pozostawia złudzeń
Maffashion potwierdza rozstanie z Sebastianem Fabijańskim. O co poszło? "Był moment, w którym potrzebowałam, żeby ktoś był"
Julia Kuczyńska jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych influencerek w Polsce. Co wiemy o początkach związku Maffashion z Sebastianem Fabijańskim?
Jagna Niedzielska będzie jak Dorota Szelągowska i zrobi Polakom prawdziwą eko rewolucję? "W kuchni powinna być kreatywna rozpierdolka!"
Sebastian Fabijański szczerze o aferze z "sekstaśmą" z Rafalalą i zdradach: "Nie byłem fair wobec Julki i bardzo to jest dla mnie haniebne. Jest mi wstyd"
Szyc, Biedroń, Marczułajtis i inne gwiazdy wspierają Kingę Rusin w konflikcie z Zofią Klepacką
Nowy film Woody’ego Allena otworzy festiwal filmowy w San Sebastian. Decyzja organizatorów zaskakuje
„Mój partner zdradził mnie z synową, a na dodatek spodziewają się dziecka. Moje serce pękło na milion kawałeczków”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa