Reklama

Jaka religia jest najbardziej popularna w Hollywood? Są aż trzy: kult pieniędzy, młodości i sławy. Ten żart powtarzany na bankietach w Beverly Hills ostatnio stracił na aktualności. Gwiazdy, zmęczone pogonią za kolejną rolą w kasowym filmie czy hitowym singlem, poszukują odskoczni od blichtru show-biznesu. Oparcia w trwalszych wartościach niż sezonowa popularność. O rząd sławnych i bogatych dusz walczą różne wyznania. Wiadomo, że obecność znanych twarzy na religijnej ceremonii to dla Kościołów najlepsza reklama, a ich portfele to kopalnia hojnych datków. I choć gwiazdy wiedzą, że w Ameryce religia to biznes jak każdy inny, chętnie zostają publicznymi rzecznikami swojej wiary. Ale co dostają w zamian? NA NADGARSTKU CZERWONY SZNUREK, u pasa breloczek z jednym z 72 imion Boga. Rano kawa z poświęconej przez rabina wody, wieczorem wspólne nabożeństwo po hebrajsku, z którego nie rozumieją ani słowa - to nieodłączne elementy życia hollywoodzkiej pary Demi Moore i Ashtona Kutchera. Nie tylko ich, bo kabała robi teraz wśród gwiazd furorę. Oczywiście nie jej tradycyjna forma, która przez ortodoksyjnych żydów uznawana jest za najskrytsze sanktuarium wiary i filozofii. Mistyczny system interpretacji Biblii wywodzi się z wczesnego średniowiecza i opiera na tezie mówiącej, że każda litera i znak księgi ma okultystyczne znaczenie. Źródłami kabały są powstałe w XIII wieku księgi Sepher Jezirah (Księga Stworzenia) i Zohar (Światłość). Celem kabalistów jest zrozumienie i zakończenie procesu oddzielenia Boga od człowieka. Kabała w wydaniu hollywoodzkim nie ma nic wspólnego z latami żmudnego studiowania aramejskich i hebrajskich ksiąg, medytacji i ascetycznych praktyk. W 50 centrach kabały na świecie wystarczy zapłacić kilkaset dolarów za krótki kurs, aby "doznać oświecenia". Nie trzeba wiedzieć wiele o judaizmie ani zgłębiać żydowskiej tradycji, znajomość hebrajskiego też nie jest wymagana. W poszukiwaniu dobrej energii i odwrócenia od nas "złego oka" pomoże pobłogosławiona przez rabina i zawiązana na nadgarstku czerwona nitka, T-shirt z hebrajską literą - i świeczka zapachowa. A jeśli nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. Twórcą nowego ruchu "kabały instant" jest kontrowersyjny rabin Philip Berg, niegdysiejszy agent ubezpieczeniowy i wyświęcony ortodoksyjny rabin, wcześniej znany jako Feivel Gruberger. Wraz ze swoją żoną Karen obiecuje swoim wiernym nieśmiertelność za życia. Wyznawcy głównego nurtu judaizmu (między nimi Kirk Douglas i Steven Spielberg) i tradycyjne środowiska żydowskie są mu bardzo niechętne i odżegnują się od jego komercyjnej wersji mistycyzmu, ale interes Berga kręci się znakomicie. Do stałych bywalców Centrum Kabały w Los Angeles należą, oprócz Madonny i jej męża Guya Ritchiego (którzy mają pod reką już nowe centrum w Londynie), Britney Spears, Christina Aguilera, Winona Ryder, Paris Hilton, Roseanne Barr, jak również pochodzące z tradycyjnych żydowskich rodzin Barbra Streisand i Elizabeth Taylor. Po drugiej stronie oceanu do klubu dołączyli Mick Jagger, Naomi Campbell i Victoria Beckham. Ośrodki kabały namawiają swoich wiernych, aby dzielili się swoim bogactwem, więc gwiazdy łożą na ich rozwój, ile mogą. Pazerność komercyjnych rabinów odstraszyła podobno od ruchu Jerry Hall, ale inni na razie nie narzekają. DUCHOWE SPEŁNIENIE ZA PIENIĄDZE oferuje swoim wyznawcom scjentologia, jeszcze kilka lat temu najprężniej rozwijający się ruch religijny w USA, przyciągający do grona swoich wyznawców wiele gwiazd muzyki i kina. Do dziś rzecznikiem ruchu są John Travolta i jego żona Kelly Preston, o zaletach scjentologii chętnie opowiadają ich bracia i siostry w wierze: Lisa Marie Presley, Kirstie Alley i Tom Cruise. Podwaliny tej religii stworzył w latach 50. L. Ron Hubbart, przeciętny pisarz literatury science fiction. Oparł je na założeniach, że człowiek jest istotą duchową, która jest zdolna do osiągnięcia szczęścia i wyznaczonych celów. Do mało odkrywczej tezy dorzucił techniki psychoterapii grupowej, psychoanalizy Freuda tudzież system kolejnych stopni wtajemniczenia, na które przepustką jest pełny portfel. Wiadomo, że na spotkaniach wierni uczą się, jak pokonać i wymazać z pamięci swoje najbardziej bolesne wspomnienia, przezwyciężyć przeszłość. Na czym dokładnie polega ta wiara, dowie się jednak tylko ten, kto wstąpi w szeregi scjentologów. Szczęście ma w nich bowiem bardzo wymierną cenę. Kościół scjentologiczny jest ogromnym przedsiębiorstwem. Prowadzi akcje charytatywne, ośrodki odwykowe dla narkomanów i alkoholików, ale posiada też agencjce PR, biura turystyczne i wiele innych dochodowych interesów. Być może scjentologia nadal byłaby najmodniejszą religią gwiazd, gdyby nie opowieści byłych członków Kościoła, którzy określają go jako sektę fundującą swoim członkom pranie mózgu, a tych mniej zamożnych pozbawiającą środków do życia. CHRZEŚCIJAŃSTWO WYPADA BLADO na tle nowych, "gwiazdorskich" religii. Nie oferuje zbawienia w pięć minut, zamiast amuletów proponuje ciężką pracę nad sobą, a bogatym przypomina, że kupno nowych drzwi do katedry, choć mile widziane, nie da im biletu do królestwa niebieskiego. Za najbardziej skostniały i nieidący z duchem czasu uchodzi katolicyzm, którego wizerunkowi w Ameryce nie pomogły niedawne skandale z molestującymi dzieci księżmi w rolach głównych. Ogólnonarodową dyskusję na temat wiary Chrystusowej rozpętał jednak kilka miesięcy temu film Mela Gibsona Pasja, a w kościołach w całych Stanach na niedzielnych mszach znienacka pojawiły się nowe twarze. Jim Caviezel, odtwórca roli Jezusa, żarliwy katolik, przyznaje, że w wyborach filmowych ról kieruje się swoją wiarą. Odmówił na przykład zagrania rozbieranej sceny łóżkowej z Jennifer Lopez w filmie Oczy anioła. Na szyi zawsze nosi krucyfiks, a o roli religii katolickiej w swoim życiu mówi nawet wtedy, gdy odradzają mu to jego agenci. Mel Gibson poszedł o krok dalej: jako wyznawca ortodoksyjnego odłamu katolicyzmu postanowił zbudować kościół niedaleko swojego domu w Malibu. Gdy skończy budowę, być może na mszy pojawi się jego sąsiad Martin Sheen, który na razie chodzi do świątyni Our Lady of Malibu. Nie wiadomo, czy dołączy do nich Jennifer Lopez. Choć wychowana w wierzącej rodzinie, po rozstaniu z Benem Affleckiem szukała pocieszenia u kapłanki santerii - religii popularnej wśród imigrantów z Karaibów, która łączy katolicką symbolikę i tradycyjne wierzenia rodem z Afryki Zachodniej. Swoją duchową przystań znalazł już natomiast gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger. W niedziele można go spotkać z rodziną na mszy w katolickim kościele w Santa Monica. Schwarzenegger jest jednym z najhojnieszych parafian: nie tylko pomógł odrestaurować zniszczony budynek po trzęsieniu ziemi w 1994 roku, ale też kupił za milion dolarów wrota z brązu do nowej katedry w centrum Los Angeles. - IDZIE BRAT DENZEL WASHINGTON - szepcą zebrani zielonoświątkowcy w Kościele West Angeles Boga w Chrystusie. Aktor siada z żoną w ławce najbliżej ołtarza albo miesza się z tłumem na galerii. Wszyscy go tu znają, jego ojciec był pastorem. Kościół, zbudowany na miejscu zamieszek rasowych z 1992 roku, skupia środowisko czarnych Amerykanów, wśród nich wiele gwiazd. Obok Washingtona na mszy siadają często Angela Bassett, koszykarz Magic Johnson i Vivica A. Fox. Wszyscy wspierają finansowo kongregację, ale wysokość ich datków nie jest podawana do ogólnej wiadomości. Rzadko też wypowiadają się na tematy swojej wiary, wychodząc z założenia, że to sprawa prywatna, a ich życie duchowe nie wymaga reklamy. W tej dziedzinie w pełni zgadzają się z buddystami. Goldie Hawn, Richard Gere czy Leonard Cohen zbywają uśmiechem pytania o ich fascynację Dalajlamą, a ciekawym polecają listę lektur z filozofii Wschodu. Uma Thurman, która wychowała się w buddyjskiej rodzinie, wspomina czasem swoje dzieciństwo, opisując je jako koszmar: rodzice zabrali ją i braci na dwa lata do Indii, dom był pełen dziwnych gości, podczas gdy ona marzyła o zwykłym, nudnym życiu, jakie wiedli jej rówieśnicy. Swoich dzieci nie wychowuje w duchu żadnej religii, choć buddyzm, mimo wszystko, jest jej najbliższy. Mimo że już mocno niemodny. Hollywood, niegdyś szalejące na punkcie pomarańczowych zawojów, kadzidełek i medytacji, teraz do łask przywróciło tylko jogę. NIE TRZEBA REJESTROWAĆ NOWEGO WYZNANIA, aby zarobić na religii wielkie pieniądze - tego dowiódł Gibson, robiąc Pasję. Film zarobił już na świecie ponad 350 mln dolarów, a jego twórca, nie zważając na prostesty Żydów, odgraża się, że w przyszłym roku weźmie na warsztat historię Judy Mahabeusza. - Wierzymy we wszystko, co da się przekuć na pieniądze - żartują producenci wielkich studiów filmowych. W jednym z nich powstaje już ekranizacja powieści Córka boga, o pierwszej kobiecie Mesjaszu. Reżyser Ken Russel planuje zdjęcia do filmu o wyprawach krzyżowych. Wytwórnia Disneya przymierza się do adaptacji książki C. S. Lewisa Lew, czarownica i stara szafa, która jest chrześcijańską przypowieścią dla dzieci. Powstanie filmu o kabale jest zatem tylko kwestią czasu. Ciekawe, czy będzie to komedia, czy dramat. ZUZANNA O'BRIEN

Reklama
Reklama
Reklama