HANNA KRALL Nie znoszę gadulstwa
Jedna z największych polskich reportażystek. Z jej książek kolejne pokolenie Polaków uczy się historii, a słynne „Zdążyć przed Panem Bogiem” przetłumaczono na kilkanaście języków. Nam opowiada o wnuku Michale, domu nad Narwią i sztuce „Apolonia”, którą pisze dla Krzysztofa Warlikowskiego

- GALA 29-30/2008||
Ostatnie piętro bloku. Ściany salonu zdobne w obrazki na szkle i grafiki. To ilustracje – okładki do książek pani domu. Pamiątki po przodkach, owalny stół po mamie, wazon po cioci, drobiazgi z biurka dziadka: kryształowy kałamarz, pojemnik na wieczne pióra i mały, dziwny dzwonek. „Obawiam się, że kiedyś służył po to, by dzwonić na lokaja – objaśnia gospodyni z nutą ironii. – Lubię to mieszkanie. I Ursynów. Mam nadzwyczajnych sąsiadów. Nie mam zamiaru się wyprowadzać. Serio mówię – jestem blokerką”.
GALA: Wybitny reżyser Krzysztof Warlikowski otwiera teatr, w którego repertuarze będą „dzieła Eurypidesa, Ajschylosa i Hanny Krall”. Czy dla pani brzmi to równie dobrze jak dla mnie i pani fanów?
HANNA KRALL: Odrobinę szokująco. Ale „Orestea, Alcesta i Apolonia” brzmią pierwszorzędnie. Warlikowski nie pierwszy raz sięga po moje teksty. Kiedyś po „Dybuka”, teraz po historię Apolonii, nad której teatralną adaptacją pracuję. Mieszkała w Kocku, miała trójkę dzieci, czwarte w brzuchu, męża w partyzantce i ukrywała dwudziestu pięciu Żydów. Wszyscy zginęli, poza jednym. Dla bliskich była Polą, Warlikowski nazwał ją Apolonią, bo w tym słowie jest Apollo i Polonia, czego sobie nie uzmysłowiłam.
GALA: Z lektury większości pani opowieści wieje smutkiem. Wcale z nich nie wynika, że człowiek jest dobry z natury. Ani że człowiek to brzmi dumnie.
HANNA KRALL: Byli ludzie nikczemni, była i Pola. Na Lubelszczyźnie jest rzeka Wieprz. Napisałam kiedyś takie zdanie: rzeka dzieliła świat na dwie wielkie połowy, dobra i zła. Po jednej stronie ratowano Żydów, a po drugiej stronie denuncjowano i zabijano. Człowiek przepływał rzekę – i był uratowany. Szefowa mojego wydawnictwa zadzwoniła do mnie: „Jak możesz pisać takie głupoty, że rzeka dzieli świat na dwie połowy! Ja ci to wykreślę, to nie dla Niemców”. Na co ja: „Jak nie rozumiesz, nie powinnaś moich książek wydawać”.
GALA: Bo takie były fakty?
HANNA KRALL: Taka była wojna: wszystko się zdarzyło. Dobra i zła strona świata i rzeki.
GALA: Podróżując przed laty po NRD, RFN, zastanawiałam się, kim napotkani Niemcy byli podczas okupacji.
HANNA KRALL: Miewałam podobne odruchy. W latach 80. byłyśmy z przyjaciółką w muzeum we Frankfurcie i ona spytała starego Niemca o jednej nodze, pracownika muzeum, o obraz, którego szukałyśmy. Na to ja po angielsku: „Ty się go lepiej spytaj, gdzie jest ta jego noga. Pod Kurskiem, Smoleńskiem czy może w Warszawie?”. On to, niestety, zrozumiał.
GALA: Jak się pani udaje, z taką wiedzą o naturze człowieka, uniknąć depresji?
HANNA KRALL: Wychodzę na skarpę nad Narew, patrzę na las za rzeką, widzę, jak rosną kwiaty, świeżo posiana trawa, podlewam ogród o wschodzie słońca. I ogarnia mnie poczucie wdzięczności, że jest świat. Zabrzmiało patetycznie, wiem.
GALA: Rodzaj ucieczki?
HANNA KRALL: Nie, nie uciekam. Wszystko jest we mnie i ze mną. Ludzie mają swoje pojedyncze losy, a mój los jest zwielokrotniony, poszerzony o losy moich bohaterów. Na tym polega istota pracy reportera. Brzemię, bagaż, ale też poczucie, że nałożono na mnie obowiązek i ja się z niego wywiązuję, jak potrafię.
GALA: Kto nałożył?
HANNA KRALL: Los. Życie. Pan Bóg. Duchy umarłych. Nie wiem kto.
GALA: Obcując ze światem niesprawiedliwie umarłych, umie się pani cieszyć, że ten świat trwa?
HANNA KRALL: Być może świat nie ma prawa trwać po tym wszystkim, co się stało. Ale trwa. Więc skoro jest, to trzeba się nim cieszyć.
GALA: Jak udało się pani namówić do zwierzeń Marka Edelmana, który milczał przez trzydzieści lat?
HANNA KRALL: To nie była dociekliwość, to fascynacja człowiekiem. Jego sposobem mówienia, sposobem bycia, prawdomównością. Mądrością człowieka, mądrością lekarza. Wokół PRL-owska sieczka, nuda, szarość, a tu nagle on – taki niesłychany, niepodobny do nikogo. Nie mogłabym o nim nie napisać.
GALA: I pani była pierwsza. Tak jak pierwsza opisała pani niedawno zmarłego Leszka Goździka, Annę Walentynowicz. Pani reportaż o baronie Axelu von dem Bussche, ostatnim z grupy oficerów niemieckich, którzy usiłowali zgładzić Hitlera, i reportaż o terroryście z grupy Baader-Meinhof przetłumaczono i opublikowano w niemieckiej prasie. Tu też była pani pierwsza.
HANNA KRALL: Wszystko z ciekawości. Byłam ciekawa, dlaczego Stefan Wiśniewski, syn więźnia Dachau, oskarżony i skazany za zabicie Schleyera (menedżer, członek partii CDU i prezydent Niemieckiego Związku Pracodawców – przyp. red.), stał się członkiem grupy RAF (radykalna lewicowa organizacja terrorystyczna, działająca w Niemczech od lat 70. do roku 1998 – przyp. red.). Sam odszukał mnie przez wydawnictwo i napisał list z więzienia, po przeczytaniu „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Jeździłam do niego do więzienia w Ossendorfie i rozmawialiśmy dzień w dzień przez wiele godzin. Nie, żaden magnetofon. Kartki i długopis. Siedział przy nas tzw. wychowawca.
GALA: W jaki sposób pani pisze?
HANNA KRALL: Zwyczajnie. Ręką. Wstaję rano i piszę. Potem skreślam. Znacznie więcej niż piszę.
GALA: To widać. Ma pani tak skondensowany styl, że jak ominęłam pół strony…
HANNA KRALL: …przestała pani rozumieć? Tak samo mi powiedział Kieślowski: „Za pierwszym razem nie da się tego zrozumieć”. „To przeczytaj drugi raz” – odpowiedziałam. Zwięzłość to widać potrzeba organizmu. W życiu też nie znoszę gadulstwa.
GALA: Czytałam pani życiorys w internecie i znalazłam dwie różne daty pani urodzin.
HANNA KRALL: Kiedyś napisałam prawdę, ale niedawno zachciało mi się skręcić te dwa lata. Nie udało się, niestety.
GALA: To teraz na serio...
HANNA KRALL: Żyję w rodzinie polsko-żydowskiej. Kresowa rodzina mojego męża zginęła na Wschodzie. Czasami użyczam coś z mojego życiorysu bohaterom, czasami coś przywłaszczam, ale moje życie nie jest tak pasjonujące, żeby o sobie opowiadać.
GALA: Pewnie, że nie. Praca, praca, praca.
HANNA KRALL: Oprócz tego jeden mąż przez 50 lat, córka, wnuk, kilkanaście książek.
GALA: To i zięć się pewnie udał, nie mówiąc o jego mamie Barbarze Krafftównie.
HANNA KRALL: O tak, Piotr się udał. I Michał – nasz wnuk, który mieszka w Kanadzie, ale mówi po polsku, bo przyjeżdżał do Polski w każde wakacje, odkąd skończył 5 lat. Sprawiedliwie się nim z Basią i jej rodziną dzielimy.
GALA: Mieć teściowe i babcie jak Krall i Krafftówna to jak wygrać los na loterii. Obie z różnych światów.
HANNA KRALL: Może i różnych, ale my się bardzo dobrze porozumiewamy i bardzo się lubimy. Przepadamy za wspólnymi świętami. W ostatnie urodziny Michała urządziłyśmy z Basią bal w knajpie – bez wnuka, bo był akurat w Toronto.
GALA: Jedyny wnuk, i to na końcu świata. Ale pech.
HANNA KRALL: Kiedy oni wszyscy tu przyjeżdżają, a córka wpada nawet służbowo. Kasia miała wspaniałe nauczycielki matematyki, panie: Jakubik w podstawówce i Bieniecką we Fryczu Modrzewskim, dzięki czemu ukończyła matematykę na UW i jest niezłym informatykiem.
GALA: Wnuk dumny jest z pani?
HANNA KRALL: Eeee tam, niespecjalnie. Pilnuje, żeby mu obciachu nie robić przy kolegach.
GALA: Mieszka pani na Ursynowie i na wsi nad Narwią. Jaka jest ta chata na wsi, że tak chętnie pani do niej wraca?
HANNA KRALL: Piękna, leśna. Za laskiem sosnowym jest skarpa, łąka i zejście do rzeki. Co roku przyjeżdżają do nas Warlikowscy, Jacek Poniedziałek, Basia Krafftówna z rodziną, moja tłumaczka z Paryża Margot Carlier, moja wydawczyni Dorothea Rhein, dwie niezawodne przyjaciółki Zosia i Misia. Siedzimy i popijamy wino, które robi mój mąż. Bardzo się dobrze pije te jego wina. I na świeżym powietrzu, i na Ursynowie.
Polecane
„Gdy żona zmarła, sam zacząłem wybierać garnitur do trumny. Sądziłem, że żadna kobieta mi jej nie zastąpi”
Hanna Żudziewicz zaskoczyła bardzo intymną sesją ciążową. "Czy to wypada tak rozbierać się w ciąży?"
Hanna Lis opowiedziała o koszmarze porodu. Lekarze walczyli o jej życie. Jak to wpłynęło na urodę dziennikarki?
Wskazano imiona 5 kobiet, które nie wybaczają braku lojalności. Gdy stracą zaufanie, to nie ma zmiłuj
Hanna Gucwińska trafiła do szpitala w stanie ciężkim. Pogrzeb Antoniego Gucwińskego przełożony
„Na weselu koleżanka udawała moją dziewczynę, by rodzina nie truła mi głowy. Nie sądziłem, że potraktuje to na poważnie”
Druga żona Tomasza Lisa "odbiła partnera przyjaciółce". Kim jest Hanna Lis, czym się zajmuje i co wiemy o jej życiu prywatnym?
„Synowa poniżała mnie, bo nie miałam matury. Może i nie mam głupiego papierka, ale to ona nie ma serca”
„Nie mogłam się doczekać, żeby zostać matką, ale mąż nie chciał zasiać nasionka. Nie zamierzam czekać kolejnych 10 lat”
„Nie chciałam tego dziecka i Bóg mnie ukarał. Córka mieszka w Warszawie i nie chce mnie znać. Nikt się jej nie dziwi”
Hanna Konarowska wzięła ślub! Aktorka zdradziła również, że spodziewa się trzeciego dziecka. "Jesteśmy obrzydliwie szczęśliwi"
„Mój mąż nie był najbystrzejszym kotkiem w miocie. Przez 5 lat nie połapał się, że nie jest jedynym w mojej pościeli”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa