Halina Mlynkova i Łukasz Nowicki
Żyją w biegu. Halina właśnie przygotowuje swoją solową płytę. Łukasz krąży między teatrem i radiem. Jednak na dwa tygodnie przed czwartą rocznicą ślubu postanowili zatrzymać się na moment i spełnić jedno ze swoich marzeń. Zobaczyć Wilno. Przy okazji naszej dziennikarce Karolinie Morelowskiej udało się nakłonić ich do szczerej rozmowy o korzeniach, rodzinnych domach i 3,5-letnim synu. O wyjątkowej, ale czasami trudnej codzienności.

- Gala
Spaceruję po wileńskich uliczkach ze szczęśliwymi ludźmi. Trzymają się za ręce, patrzą sobie w oczy. Dojrzale i świadomie. Kiedy tylko mogą, znikają w jakimś zaułku, żeby chociaż przez moment pobyć tylko we dwoje. Można by przypuszczać, że to klimat miasta budzi w nich czułość, którą sobie okazują. Jest inaczej. Są pewni swoich uczuć, a rozmowa z nimi przekonuje, że również na co dzień potrafią je sobie okazywać.
GALA: Za dwa tygodnie będziecie obchodzić czwartą rocznicę ślubu. Podobno pierwszy kryzys pojawia się po siedmiu latach związku. Co robicie, żeby was ominął?
ŁUKASZ NOWICKI: Przyznam, że trochę się tego boję. Widzę, że stałem się mniej zazdrosny o Halinę, mniej zaborczy. Zastanawiam się, czy to wynik dojrzałości , czy może przyzwyczajenia. Trzeba uważać.
HALINA MLYNKOVA: Nie dawać się codzienności. Pamiętam, kiedy nasz syn miał zapalenie płuc. Dwa tygodnie siedzieliśmy z nim non stop w domu. Któregoś dnia nagle bez słowa przebraliśmy się w eleganckie ubrania i... zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie (śmiech).
Ł.N.: Halina w dziwnych ciuchach leżała na kanapie jak foka... Do zdjęcia wbiłem się w ślubny garnitur! Od razu poczuliśmy się lepiej.
GALA: Odczuwacie na co dzień to, że wychowaliście się w innych kulturach?
H.M.: Pochodzę z niezbyt odległego, ale jednak zupełnie innego kraju. Znam inne zwyczaje, inny sposób myślenia, poczucie humoru. Czytałam inne książki, słuchałam innej muzyki, cytowałam teksty z zupełnie innych filmów niż moi polscy przyjaciele. Zgadza się, ale to nie są różnice odczuwalne w relacji z Łukaszem. Poza tym jestem w Polsce 12 lat i dzisiaj o żadnych różnicach nie ma już mowy.
Ł.N.: Podstawowa różnica między nami nie ma nic wspólnego z tym, że pochodzimy z innych miejsc. Dotyczy tego, że ja wychowywałem się tylko z mamą, a Halina z obojgiem rodziców.
GALA: Masz żal do ojca, że wychowywałeś się w rozbitej rodzinie?
Ł.N.: Ojciec był w domu gościem. Długo wyczekiwanym. Pojawiał się zazwyczaj niespodziewanie, przeważnie z fajnym prezentem. Miałem wtedy dwie, trzy godziny, żeby z nim pobyć. Potem znikał. Nie znałem go siedzącego w fotelu z książką czy krzątającego się po kuchni. Tym bardziej wydawał mi się magiczny.
H.M.: Mój dom nie był idealny, ale wychowywałam się w pełnej rodzinie. Od zawsze miałam w głowie ,,prawidłowy" schemat: mama, tata i dziecko. Łukasz mimo swoich trudnych doświadczeń potrafi być i jest głową rodziny. Czuję się przy nim bezpieczna, w pełni zaopiekowana. Czuję się kobietą, która nie musi brać na siebie odpowiedzialności za rodzinę.
Ł.N.: Oprócz tego, że mamy na ścianie grzyb, że kiedy przepali się żarówka, nie zmieniam jej przez pół roku, a popsuta lampa nie działa już prawie dwa lata. Przyznaję, to mnie nie interesuje. Kwestie mało istotne. Tak naprawdę to, w czym czuję się kaleki, to moje relacje z synem. Nie chcę zrzucać winy na ojca, ale prawda jest taka, że nie mam żadnego problemu, aby zostawić Piotrka na dwa tygodnie. Nie rozumiem, kiedy ktoś robi wielkie oczy, słysząc, że co roku wyjeżdżamy bez małego na długie wakacje czy przedłużone weekendy i zwiedzamy świat. Dla mnie ojca nie było prawie nigdy.
GALA: Nie boisz się, że robisz Piotrkowi krzywdę? Czujesz, że ty sobie poradziłeś, więc twój syn też da sobie radę?
Ł.N.: Podświadomie wydaje mi się, że go nie krzywdzę. Świadomie i logicznie, oczywiście, że tak. Wiem, że sam wiele straciłem i jestem w pewnym sensie okaleczony. Do tego stopnia, że gdy mój ojciec zrobił kiedyś kawał i zażartował, że z nami zostanie, byłem przerażony. Pomyślałem, że będzie panoszył się po domu, wydawał mi polecenia, stawiał zakazy, a przede wszystkim, że mama nie będzie poświęcała mi już tyle uwagi. Pomyślałem, że ojciec zabierze mi jej miłość. A tego nie umiałem sobie wyobrazić. To nie jest normalne.
Ł.N.: Ideałem kobiety jest zdecydowanie Halina. Wyobraź sobie bukiet kwiatów, który został zerwany jakiś czas temu i nadal nie więdnie. Wciąż jest piękny i soczysty. Taka jest właśnie Halina. Czeszka, ale Polka. Piękna kobieta. Niby są różnice, ale od 12 lat jest w Polsce, więc zdążyły się już zatrzeć. Świetne kino, pyszne knedliczki, rewelacyjna teściowa.
GALA: Udało ci się znaleźć żonę podobną do twojej mamy?
Ł.N.: Wiesz, nigdy o tym nie myślałem, ale Halina rzeczywiście chyba się do niej upodabnia. Chociaż jest parę różnic. Na przykład nie pali ze mną papierosów. Koszmar. Z mamą robiliśmy sobie wielogodzinne seanse filmowe. Halina zasypia przy pierwszym. Poza tym nic nie kitra. Mama wszystko gromadziła: przyprawy z samolotów, torby foliowe, na wszelki wypadek. Zawsze może się przydać.
GALA: A poważnie?
Ł.N.: Zupełnie poważnie. Dla mnie życie składa się z drobiazgów. Zapachów i smaczków.
H.M.: W naszym domu są rzeczy mamy Łukasza. Jej meble, nagrody, jakaś biżuteria. Piękna stara bransoletka, którą czasami zakładam. Myślę, że kiedy nie będzie już mojego rodzinnego domu, pamiątki z niego też trafią do nas.
Ł.N.: Składamy się z naszej przeszłości. Tydzień temu byliśmy u ojca. Rozglądając się po jego domu, poczułem się nieswojo, bo miałem wrażenie, że w zasadzie jestem... u siebie. Widzę ogromny kredens. My też taki mamy. Ojciec podaje herbatę w porcelanie, my też taką mamy. To nie jest kwestia kopiowania, to podświadomość.
GALA: A czego nie chcieliście przenosić z rodzinnych domów?
Ł.N.: Niezależnie od tego, jak wyjątkową osobą wydawał mi się ojciec występujący w roli mikołaja, widziałem samotną matkę. Wtedy oczywiście tego nie rozumiałem i nie szanowałem jej oddania, poświęcenia. Opowiadam o wielogodzinnych seansach filmowych, o ilości wypalonych papierosów, ale to wszystko tak naprawdę wiązało się z samotnością. Tak jak ojciec bardzo cenię sobie wolność, ale taką, która jest wyborem. Jak każdy normalny facet bywam zmęczony rodziną, marzę, żeby się gdzieś oddalić. Powiedzieć: Halinko, znikam. Mam wielkie szczęście, bo znalazłem kobietę, która to rozumie. Ale zawsze z tyłu głowy jest świadomość i ona jest najważniejsza, że mam dokąd wracać.
GALA: Łukasz mówi, że potrafi bez problemu zostawić Piotrka na dwa tygodnie. Matka pewnie ma inne odczucia.
H.M.: Od narodzin Piotrusia żyję z ciągłymi wyrzutami sumienia. Kiedy jestem z nim, to myślę o uciekającym czasie, o niewykorzystanych szansach, o tym, że nie realizuję się zawodowo. Podobnie jest z naszymi podróżami. Kiedy nie jadę z Łukaszem, strasznie mu zazdroszczę. Ale kiedy już gdzieś się oddalę, czuję, że powinnam być z Piotrusiem. Tęsknię potwornie i nie mogę się doczekać naszego spotkania. I tak w koło. Muszę wyjeżdżać, poznawać świat, tęsknić, tulić się i płakać po powrocie z radości. Nie umiem inaczej.
GALA: Czy spotkaliście się z opinią, że niewystarczająco intensywnie opiekujecie się swoim dzieckiem?
H.M.: Nie usłyszeliśmy, ale zdecydowanie to odczuwamy. Szczególnie ja.
Ł.N.: Piotr jest chcianym dzieckiem, a nie wpadką. Ślub był chciany, a nie był wynikiem tego, że Halinka zaszła w ciążę. Ale wszystko wydarzyło się w szalonym tempie, jak w angielskich komediach z Hugh Grantem. Po prostu nie mieliśmy wcześniej czasu, żeby pobyć tylko ze sobą.
H.M.: Pojawianie się na świecie Piotrka było dla mnie cudem, ale i wielkim wstrząsem.
Ł.N.: Człowiek jest strasznym egoistą.
H.M.: Dzielę swoje życie na dwa etapy. Przed Piotrkiem i po. Odmienił mój świat pięknie, ale też nieodwracalnie.
GALA: Tęsknisz za tamtym życiem?
H.M.: Dzisiaj już nie, ale na początku było ciężko. Przyzwyczajona do bycia gwiazdą nagle zorientowałam się, że pojawił się ktoś, kto nie zwraca uwagi na moje potrzeby. Miałam momenty kiedy myślałam: Boże, po co mi to było?
Ł.N.: Oboje jesteśmy mentalnie stuprocentowymi artystami. Wolnymi ludźmi. I ktoś nam tę wolność zburzył. Mówię o prostych rzeczach. Podjeżdżam samochodem, żeby zobaczyć jakieś wyjątkowe miejsce. Wysiadam, trzaskam drzwiami i zbiegam w dolinę. Czuję się panem swojego życia. Teraz muszę zabrać z siodełka małego i stanąć z nim w bezpiecznym miejscu, z którego nie zobaczę tyle co wcześniej. Już nie ma spontaniczności, niezależności.
GALA: Jakim ojcem jest Łukasz?
H.M.: Myślę, że wyjątkowym. Pokazuje Piotrkowi, że mężczyzna to nie jest pan, który przychodzi do domu, zakłada kapcie i zasiada w fotelu. Łukasz jest męski, surowy. Nie rozczula się, nie pozwala na robienie histerii z głupot. Imponuje mi tym. Jest podobny do mojego ojca. Strasznie żałuję, że się nie poznali. Tata byłby nim zachwycony. Zawsze bał się, za kogo wyjdę.
Ł.N.: Przede wszystkim musiał to być Polak.
H.M.: Nigdy nie zapomnę kłótni rodziców o mojego przyszłego męża. Mama krzyczała, że to będzie mój wybór, bo to moje życie, a tata strasznie zdenerwowany mówił, że nie przeżyje, jeżeli jego zięć nie będzie Polakiem. Dodam, że miałam wtedy 10 lat. Zapamiętałam to sobie i wzięłam do serca (śmiech). Tata był taki jak Łukasz: czuwający, ale niezbyt wylewny. Czasem chciałabym, żeby moi panowie spędzali razem więcej czasu. Nie dlatego, że chcę odpocząć od Piotrka, ale dlatego, że lubię na nich patrzeć. Jak się bawią, wygłupiają.
Ł.N.: Stanowczo za mało czasu poświęcam Piotrkowi. To moja wina. Ojcowie, którzy mówią, że nie mają czasu dla rodziny, bardzo często poświęcają go wiele na to, żeby go właśnie dla niej nie mieć. Ze mną jest podobnie. Odkąd pojawił się na świecie Piotrek, nagle przybyło mi zawodowych obowiązków. Kocham mojego syna, ale to wcale nie znaczy, że mam mu poświęcać cały wolny czas. Dzisiaj, kiedy Piotrek ma 3,5 roku, nasze relacje zaczynają się zmieniać. Kobieta daje dziecku inną miłość. Wyjątkową, bezwarunkową, bezinteresowną. Nie potrzebuje żadnych bodźców w zamian. Dla mnie syn zaczyna z czasem być coraz bardziej atrakcyjny, bo staje się partnerem. Wywiązuje się między nami rozmowa, jakaś prowokacja, żarcik. Wspólnie spędzany czas zaczyna się wydłużać. Myślę, że ważne jest to, że potrafimy okazywać sobie uczucia. Powiedzieć "kocham", przytulić i pocałować.
GALA: Skończyłaś właśnie 30 lat. Czujesz się dojrzałą kobietą?
H.M.: Nie chodzi o wiek, choć według mojego teścia jestem już starą kobietą (śmiech). Raczej właśnie o bycie matką i żoną. Przez ostatnie lata oddaliłam się od show-biznesu. Nigdy mu tak do końca nie uległam, ale był moment, kiedy takie życie mi odpowiadało. Dzięki Piotrkowi przeszłam transformację. Znalazłam w sobie nowe cechy, bo chciałam je przekazać mojemu dziecku. Jestem w momencie pełnego usatysfakcjonowania swoim wiekiem, urodą i kobiecością. Mam tylko jedno życzenie: odnaleźć się znowu na scenie, bo w życiu zdecydowanie czuję się odnaleziona.
GALA: Właśnie nagrywasz płytę. Obawiasz się tego, jak zostanie odebrana?
H.M.: Bardzo. Nie było mnie cztery lata. Dzisiaj jestem inną kobietą, moja muzyka będzie zupełnie inna. Na szczęście mam stuprocentowe wsparcie Łukasza.
GALA: Łukasz, nie boisz się, że być może znowu będziesz żył w cieniu swojej znanej żony.
Ł.N.: Halina zawsze była bardziej rozpoznawalna niż ja. Zdarzały się nieprzyjemne sytuacje, kiedy traktowano mnie jak powietrze. Może jestem niszowym aktorem, ale jednak aktorem. Każdy artysta potrzebuje uwagi. Czasami było mi ciężko, czułem się głupio. Miałem z tym problem. Halina bardzo mi pomogła. Nauczyła mnie szanowania samego siebie, swoich umiejętności i talentu. Wierzę, że dzisiaj będzie mi łatwiej odnaleźć się w roli tego mniej znanego. Ale na pewno pojawią się problemy, chociażby dlatego, że zmieni się rytm naszego życia. Trzymam za nią kciuki, ale wiem, że będę musiał nauczyć się mojej żony na nowo.
H.M.: Lwia część naszego bycia razem to czas, kiedy byłam w domu, tylko dla Łukasza i Piotrka. Na pewno będę tęskniła za chłopakami.
Ł.N.: Nie wyobrażam sobie domu bez Haliny. Ale wierzę w sprzyjający nam los. To nie przypadek, że właśnie teraz, kiedy moja żona wraca na scenę, dostałem fajną zawodową propozycję. Wszystko jest zapisane w gwiazdach. Porażki i sukcesy. Upadki i wzloty. W odpowiedniej kolejności.
Polecane
Halina Mlynkova o późnym macierzyństwie "To zrozumie tylko kobieta, dla której bycie mamą staje się nieosiągalne"
Święty Łukasz – Ewangelista i najwierniejszy uczeń Pawła Apostoła. Zapewnia duchowe wsparcie lekarzom i pielęgniarkom
Halina Mlynkova potwierdza rozwód z Leszkiem Wroną: "Musiało wydarzyć się coś bardzo poważnego"
„Zdarzył się okropny wypadek. Ratownicy twierdzą, że Łukasz zginął na miejscu, a przecież to on pomógł ocalić mi życie”
Żona Łukasza Nowickiego szczerze o stracie dziecka „Przyszedł trudny i bolesny czas, rozczarowanie”
Jan Nowicki traci pamięć. Smutne wyznanie wybitnego aktora: "Boję się włączyć żelazka do prasowania"
„Miałam dość stania przy garach przed Wielkanocą i się zbuntowałam. Zamiast żurku i jajek będzie lemoniada na Kanarach”
„Wszyscy narzekają na teściowe jak z horrorów. A moja uratowała rodzinną Wielkanoc i wyciągnęła do mnie pomocną dłoń”
Halina Kunicka i Lucjan Kydryński: czterdzieści lat miłości. "Nawet wtedy, kiedy nie miał już sił, miałam poczucie, że jestem dla niego najważniejsza"
Gwiazda programu "Żony Hollywood", Eva Halina Rich pokazała córki. Daisy to wierna kopia mamy, a Lily? [ZDJĘCIA]
Dziennikarz TVP Łukasz Owsiany przeszedł udar mózgu. Jest w śpiączce. Rodzina za tragedię wini lekarzy i zbiera pieniądze na leczenie
„Teściowa przed Wielkanocą urządziła mi kontrolę jakości w domu. Wytykała smugi w oknach i ziemniaki w żurku”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa