Grażyna Torbicka „Fascynują mnie kobiety, które podążają za swoją pasją. Prowadzą normalne życie, ale nie rezygnują z marzeń” [WYWIAD]
Grażyna Torbicka od 20 lat relacjonuje to, co dzieje się podczas festiwalu w Cannes. O nowych filmach i spotkaniach z gwiazdami opowiada z pasją. W tym roku „Gala” towarzyszyła jej w podróży do stolicy światowego kina.

Grażyna Torbicka po raz pierwszy opowiedziała magazynowi "Gala", jak wygląda festiwal Cannes od kulis. Prezenterka telewizyjna udzieliła wywiadu redaktor naczelnej pisma, Annie Zejdler-Ibisz.
Czy Festiwal Filmowy w Cannes jest rzeczywiście „targowiskiem próżności”?
Grażyna Torbicka: Tak zwykło się mówić, ponieważ świat ocenia ten festiwal bardzo powierzchownie, tylko pod kątem sukni, fryzur i makijaży. Tymczasem, by ktoś w efektownej kreacji mógł być fotografowany na słynnym czerwonym dywanie, musi najpierw mieć film w głównym konkursie.
No właśnie, punktem wyjścia jest dobre kino.
W pałacu festiwalowym, do którego prowadzą słynne schody, pokazywane są wybrane, naprawdę najważniejsze filmy. Na premierę zapraszane są całe ekipy, które przy nich pracowały: od zespołu technicznego po gwiazdy i reżyserów. I dla nich to jest święto, więc wszyscy oczekują, że cała ekipa będzie się prezentować elegancko. W Cannes obowiązuje określony dress code. Mężczyźni muszą być w smokingach, a przynajmniej w czarnych garniturach i białych koszulach. Kiedy Sean Penn dwa czy trzy lata temu wszedł na czerwony dywan w tweedowej marynarce, niczego to nie manifestowało, a szczerze mówiąc, było takie sobie. Piękna kreacja i piękny makijaż przecież nie przeszkadzają temu, by wyrazić, co się myśli o życiu, o świecie. Ale warto zaznaczyć, że dress code nie dotyczy tylko gwiazd. Również fotoreporterów. Operatorzy, z którymi realizowałam materiały, cały dzień chodzili ubrani na sportowo, ale kiedy wieczorem szli filmować wejście gwiazd na czerwony dywan, też musieli się przebrać w białe koszule i marynarki.
Przez wiele lat jeździłaś na festiwal jako ekspertka od kina, a od niedawna bywasz tam również jako polska ambasadorka L’Oréal Paris. Jak się czujesz w nowej roli?
Wspaniale! Dla mnie znalezienie się w rodzinie ambasadorek tej marki jest bardzo ważnym i ciekawym doświadczeniem. Podczas festiwalu L’Oréal Paris ma swoją siedzibę w Hotelu Martinez, jednym z „klejnocików” przy bulwarze Croisette. Zajmuje całe siódme piętro, łącznie z tarasem. Tam odbywają się przygotowania, spotkania, rozmowy, wywiady. Tam zjeżdżają się ambasadorki marki z całego świata, najlepsi kreatorzy makijażu i fryzur.
Czy któraś z ambasadorek szczególnie wzbudziła Twoją sympatię?
W tym roku zaraz po przylocie do Cannes miałam spotkanie z Susan Sarandon. Rozmawiałyśmy o tym, jak swoją popularność i pozycję jako aktorka wykorzystuje, by działać na rzecz tolerancji. Następnego dnia rozmawiałam z Julianne Moore, która wspominała swoje pierwsze kroki w świecie filmu, gdy musiała brać udział w konkursach, by dostać role, zupełnie jak bohaterka „La La Land”. Opowiadała, jak silną psychikę trzeba mieć, by wykonywać ten zawód. Lubię też Penélope Cruz, przeprowadzałam z nią kilka lat temu wywiad, po tym jak zagrała u Almodóvara w filmie „Wszystko o mojej matce”. Była wte dy niewinną, cudowną dziewczyną, o której nigdy bym nie powiedziała, że będzie miała taką siłę charakteru, jaką wykazała się później.
A które gwiazdy kina najbardziej podziwiasz?
Sophię Loren i Claudię Cardinale. One reprezentują cudowny świat, który dla nas jest już mitem. Kiedyś nie było tylu dziennikarzy ani internetu, więc gwiazdy były mniej dostępne. Pochodzą z epoki, gdy kino było naprawdę bajką. Opowiada o tym piękny fi lm Tornatore „Cinema Paradiso”, czyli „Kino Raj”, w którym z zachwytem patrzy się na ten świat jak ze snu. Powiem ci szczerze, że tęsknię za czasami, kiedy kino było bajką i wierzyło się w opowiadane przez nie historie. Wielkie aktorki podziwiało się tylko na ekranie i nie było szans, by przekroczyć tę granicę. Gwiazdy z tamtych lat rzeczywiście są wyjątkowe. To się czuje w rozmowach z nimi, bo one również inaczej tamten czas traktują. Dla nich to było rzeczywiście jak złapanie Pana Boga za nogi. Sophia Loren... tuż po wojnie, bardzo biedna, wygrywa konkurs miss piękności i nagle proponują jej rolę w filmie... Podobnie było w przypadku Claudii Cardinale czy Catherine Deneuve. Wielkość tych kobiet polegała na tym, że nie dały się zjeść show-biznesowi, który był zawsze bezwzględny.
Podobno Deneuve jest wyjątkowo niesympatyczna.
Jest zdystansowana, ale gdy poczuje, że chcesz z nią rozmawiać o tym, co jest jej pasją, czyli o kinie, rolach, jakie zagrała, a poprzez to również o życiu, to bariera znika. Przeprowadzałam z nią wywiad kilka razy i za każdym razem była to bardzo ciekawa rozmowa z kobietą, która jest konkretna i zdecydowana, bo po prostu wie, czego chce.
Skoro rozmawiamy o kobietach, powiedz, jakie Ci imponują, które Cię inspirują, którymi się zachwycasz?
Fascynują mnie kobiety, które podążają za swoją pasją. Prowadzą normalne życie, ale nie rezygnują z marzeń. Znają swoje słabe strony i nad nimi pracują, a to daje im siłę. Wiedzą, że jeśli zrealizują swoje marzenia, to szczęśliwe będą nie tylko one, ale także ich rodziny. Chciały stać się niezależne i potrafiły tę niezależność utrzymać. To jest oczywiście bardzo trudne w przypadku kobiet, które mają rodzinę, dzieci. Nawet w dzisiejszych czasach, sprzyjających, jak się wydaje, kobietom wyzwolonym, w wielu rodzinach muszą one o to swoje miejsce i prawo do marzeń walczyć. Nie zawsze mają partnera, który to rozumie i szanuje. Czasami się poddają, bo ważniejsze są dzieci. To jest oczywiście piękne i cenne, ale nie trzeba rezygnować ze swoich pasji. Wśród moich znajomych, kobiety, które całkowicie zrezygnowały z siebie na rzecz rodziny, poczuły, że ich dzieci z czasem przestały to doceniać. Zaczęły dorastać, mieć swoje sprawy. A mama? Nie ma im już nic do zaproponowania. Wydaje mi się, że kobieta, dbając o siebie i pielęgnując swoje zainteresowania, rozwija też własne dzieci.
Gdy mówisz o kobietach, które Cię inspirują, masz na myśli kogoś konkretnego?
Poza wymienionymi wcześniej znam wiele takich kobiet, ale nie są osobami publicznymi, więc nie chcę wymieniać ich nazwisk. W ogóle uważam, że kobiety mają ogromną siłę. I wielką odporność psychiczną.
No właśnie, dzisiaj w końcu zaczyna się o tym mówić i to doceniać. Dopuszcza się kobiety do głosu.
Tak jest od niedawna. Muszę powiedzieć, że byłam bardzo zdziwiona, oglądając nominowany do Oscara film „Ukryte działania”. O trzech Afroamerykankach, które pracowały dla NASA, wykonując m.in. skomplikowane obliczenia, i pomogły wysłać pierwszego Amerykanina w kosmos. To działo się na przełomie lat 50. i 60. One były zdolne, mądre, a mimo to najpierw musiały walczyć, by móc w ogóle podjąć studia, a potem ponieważ mężczyźni podpisywali się pod wykonanymi przez nie pracami, musiały walczyć o prawo do swoich nazwisk. I w ogóle o prawa wyborcze. Na końcu tego filmu jest lista krajów, z datami, kiedy wprowadzono w nich prawo wyborcze dla kobiet. Czy wyobrażasz sobie, że w Szwajcarii był to rok 1971, a w jednym z kantonów – 1990! Niewiarygodne!
Co Twoim zdaniem czyni kobietę piękną?
Ostatnio na Instagram swoje zdjęcie z ogoloną głową wrzuciła Cara Delevingne, sugerując, abyśmy się zastanowili, co nas czyni naprawdę pięknymi. Z pięknem jest w ogóle duży problem. Jeśli się spojrzy na przykład na obrazy współczesnego malarza Fernando Botero... Malowane przez niego kobiety są wielkie, grube, okrągłe. I piękne.
Dla mnie piękne są te malowane przez Amedeo Modiglianiego. Brzydkie, ale piękne. (śmiech)
No więc właśnie! Pojęcie piękna w sztuce, a kobieta jest sztuką, bywa względne.
Ustalmy zatem, proszę, co Twoim zdaniem czyni kobietę prawdziwie piękną?
Osobowość, siła spojrzenia. Świadomość, że jest silna, że daje sobie radę, a jednocześnie wrażliwość – na tym polega kobiece piękno. Silna i twarda, a przy tym delikatna i krucha jak płatek róży.
Trochę jak Meryl Streep w „Pożegnaniu z Afryką”?
Na przykład! To jest dla mnie piękna kobieta.
A Ty siebie uważasz za piękną kobietę?
Czuję się piękna czasami. Kiedy wiem, że zapanowałam nad jakąś sytuacją, pokonałam przeciwności... Wtedy się czuję silna, a więc i piękna. I naprawdę wtedy inaczej wyglądam niż w chwilach zwątpienia, gdy wydaje mi się, że nic mi się nie udaje, nic nie jestem warta, że powinnam robić w życiu coś zupełnie innego i poważnie się nad sobą zastanowić. Swoją rolę jako ambasadorki L’Oréal Paris widzę właśnie w tym, by dodawać kobietom siły i pokazywać, że piękno tkwi w nich, wewnątrz, i że każda z nich jest wyjątkowa.
Czyli jesteś nie tylko piękna, ale też mądra i refleksyjna. A sprowadzając temat piękna do tego, co powierzchowne, co robisz, że masz tak świetną figurę? To zasługa regularnych ćwiczeń?
Ćwiczyć trzeba regularnie, a ja niestety nie jestem systematyczna. Wolę spacer.
Chcesz powiedzieć, że rozmiar 34 zawdzięczasz wyłącznie spacerom z pieskiem?
Trochę tak... Piesek, jak mówisz, waży prawie 60 kg! Poprowadź takiego na smyczy, zobaczysz, jakie to ćwiczenie! Ostatnio spacerowałam z psem koleżanki, który waży 25 kg. I ona mi mówi, że ma dużego psa, a ja miałam wrażenie, że prowadziłam motylka!
Co jeszcze robisz, by dobrze wyglądać?
Kiedyś dużo grałam w tenisa, teraz już mniej, bo boję się kontuzji. Generalnie prowadzę bardzo aktywny tryb życia. To jest ważne. Przez parę lat robiłam błąd, myliłam aktywność zawodową z taką dla zdrowia, a bieg, spacer, wysiłek sportowy to przecież zupełnie coś innego niż bieganie po mieście i załatwianie spraw...
Powiedz, czy to prawda, że na te spacery z psem do lasu zakładasz dres z cekinami?
Naturalnie! Nigdy inaczej.
A kiedyś powiedziałaś: „Dres i szlafrok to rzeczy, które nadają się do noszenia tylko po domu”...
...albo w ogrodzie. Nadal tak uważam.
I że kobieta powinna zawsze wyglądać reprezentacyjnie, a już w szczególności kobiety dojrzałe powinny trzymać klasę wobec samych siebie.
Tak. Absolutnie, bo im jesteś starsza, tym mniej chce ci się o siebie dbać. Zaczynasz nabierać przekonania, że to już nie ma znaczenia. Nieprawda! Można być pięknym, mając 80 lat, i można być brzydkim, mając lat 20.
Czyli trzeba o siebie dbać niezależnie od tego, czy ktoś na nas patrzy, czy nie.
Tak uważam i to jest szkoła mojej Mamy.
A jaki jest Twój stosunek do tego, z czym większość ludzi nie najlepiej sobie radzi, czyli do przemijania?
Popatrz, festiwal w Cannes ma 70 lat i widzisz, jaki jest wspaniały. Słońce tak samo pięknie świeci, niebo jest niebieskie, palmy tak samo zielone. Naprawdę wiek nie ma większego znaczenia. Wszystko jest w nas. My z mężem, kiedy w pewnym momencie „weszliśmy w liczbę”, która może wydawać się niepokojąca, stwierdziliśmy: „Zaraz, chwileczkę, sprawa jest względna. – To co? Ile? 10? – Odejmujemy 10”. I od tego momentu mamy o 10 lat mniej. Chociaż są dni, gdy czujemy się jakbyśmy mieli o 20 więcej. Ale to nieważne. Generalnie można powiedzieć, że starość się Panu Bogu nie udała, oczywiście tylko w sensie ograniczonej sprawności. Wszystko inne natomiast pozostaje tak samo świeże i młode. I serce, i emocje...
Polecane
„Żonie nie przeszkadza życie w bałaganie, a dla mnie to piekło, ale nie odpuszczę. Przecież to kobieta powinna dbać o dom”
„Wyglądał jak siwy Adonis, ale klasy nie miał za grosz. Przecież kobiecie nie przystoi płacić za randkę”
„Żonie nie przeszkadza życie w bałaganie, a dla mnie to piekło, ale nie odpuszczę. Przecież to kobieta powinna dbać o dom”
„Wyglądał jak siwy Adonis, ale klasy nie miał za grosz. Przecież kobiecie nie przystoi płacić za randkę”
„Zrzuciłem sutannę i związałem się z kobietą, ale nie byłem wniebowzięty. Sumienie dusiło mnie bardziej, niż koloratka”
„Narzeczona wydziwia i nie chce wziąć po mnie nazwiska. Zakpiła nie tylko ze mnie, ale i z tradycji”
„Ojciec od lat mnie unikał, ale dopiero teraz znam powód. Myślałem, że życie mnie już nie zaskoczy, ale byłem w błędzie”
„Myślałam, że po rozstaniu z byłym już nic dobrego mnie nie spotka. Ale jedna pomyłka zmieniła moje życie”
„Wszyscy uważali dziadka za dziwaka. Po latach odkryłam, że jego oryginalna pasja uratowała nam życie”
„Rodzinna firma miała być przepustką do lepszego życia. Ale ciocia Aneta okradła nas nie tylko z marzeń”
„Na majówce teściowa odkryła moje grzeszki. Myślałem, że już po mnie, ale ona wciągnęła mnie w swoją brudną grę”
„Życie miało być łatwe i przyjemne, ale plan nie wypalił. Swoją pogoń za pieniędzmi skończyłem za kratkami”
„Matce przeszkadza moje staropanieństwo i chce wydać mnie za buca z kasą. Mam swoją godność, byle czego się nie chwytam”
„Trafiłem 6 w totka, ale przez swoją głupotę straciłem fortunę. Chciałem naprawić błąd, ale los ze mnie zakpił”
„W Chorwacji poczułam się znów kobietą i to nie za sprawą męża. Ale jego sumienie też nie było czyściutkie”
„Moje życie miłosne to była emocjonalna loteria. Miałam wygrać milion i faceta marzeń, a przegrałam życie”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Współpraca reklamowa
Chmiel – zielony bohater urody, zdrowia i smaku
Współpraca reklamowa
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa