Reklama

Jest pan żonaty od 23 lat. To sporo jak na świat, z którym jest pan zawodowo związany.
- Rzecz w tym, że z tym światem łączy mnie właśnie praca, a nie życie prywatne. Z Dorotą od początku świetnie nam się układa. Tym bardziej się z tego cieszę, bo pierwsze małżeństwo mi się nie udało.
Dlaczego?
- Byłem chyba za młody na stabilizację, brakowało mi do niej przygotowania i dojrzałości.
Dojrzałość pomaga w pielęgnowaniu związku?
- Trudno mówić o jakimś pielęgnowaniu. Oboje z Dorotą jesteśmy odpowiedzialni, tolerancyjni, wzajemnie się wspieramy i uzupełniamy, podobnie też patrzymy na rzeczywistość i przede wszystkim świetnie się ze sobą czujemy. Bardzo sobie cenię, że w tym zagonionym i niespokojnym świecie mamy takie miejsce, w którym wszystko jest tam, gdzie być powinno.
Kłócicie się?
- Nigdy.
Nie zdarzył się wam nawet najmniejszy kryzys?
- Aż tak idealnie to nie ma. Czasem oczywiście coś bywa nie tak, ale są to sporadyczne sytuacje.
Traci pan wtedy cierpliwość, wybucha?
- Absolutnie nie. Czasami się zdenerwuję i trochę grymaszę albo przez jakiś czas nie odzywam się do żony. Ale to szybko mija. Nie awanturujemy się, ewentualnie w ramach protestu organizujemy tak zwane dni milczenia.
Kto pierwszy pęka?
- Pękamy razem. Nie ma reguł.
I wtedy co - kwiatek, kolacja i powrót do sielanki?
- Niekoniecznie. Zbyt dobrze się znamy, by sobie z tym nie poradzić. Ale kłótnia z prawdziwego zdarzenia jeszcze nam się nie przytrafiła, a do drobnych spięć dochodzi najczęściej z powodu zwierząt w domu.
Ktoś ich w nim nie lubi?
- Ależ wszyscy je uwielbiamy! Problem w tym, że mamy cztery psy i kota, a opieka nad nimi spoczywa niemal wyłącznie na żonie.
I narzeka?
- Bardzo kocha wszystkie zwierzaki i najchętniej przygarnęłaby każdego okolicznego kundelka. Zresztą, trzy mieszkające z nami pieski - Rudi, Misiek i Mały - zostały znalezione przez naszą suczkę Łazankę, a kot Kocio przez syna Filipa i jego dziewczynę Julię. Kłopot mamy podczas wakacji. Bywało, że Dorota z nimi zostawała, a ja wyjeżdżałem z resztą rodziny. To nie była dobra sytuacja. Jeśli więc dochodziło między mną a Dorotą do drobnych zgrzytów, to wyłącznie na tym tle.
Nigdy nie kłóciliście się na poważnie, ale czy po tylu latach w małżeństwie jest jeszcze miejsce na wzajemną fascynację?
- Oczywiście! Nigdy się nie nudzimy i potrafimy cieszyć każdą wspólną chwilą, spacerem czy wieczorem w domu. Sam uważam jednak, że jestem trochę nudny.
Pan - bożyszcze kobiet - nudziarzem?!
- Nie chodzi o to, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia albo siadam na kanapie i ciągle gapię się w telewizor. Dla mnie niezwykle ważna jest stabilizacja. Wszyscy w domu wiedzą, że mogą na mnie polegać.
Rozmawiał: Paweł Piotrowicz naj@naj.pl

Co Zygmunta Chajzera fascynuje w żonie, jaki ma stosunek do swojej sławy, jak często mówi "kocham" - czytaj w Naj 47.06

Reklama
Reklama
Reklama