ANNA MUCHA
Polowanie na MuchęMa 23 lata, twarz dziecka, dorobek aktorki 30-letniej, doświadczenie w polityce i szokujące przekonania. Poglądami prowokuje medialne polowanie na siebie. Gala pierwsza wzięła Muchę na muszkę.

- Gala
Zawsze odejmowano jej lat. I do dziś na oko pozostała nastolatką, która grała w Pannie Nikt czy Młodych wilkach. Po pierwszych rolach zrobiło się o niej cicho. Wydawało się, że kolejne "cudowne dziecko" filmu przepadnie. Tak było tylko przez chwilę. Gdy podczas finałowego koncertu Idola Kuba Wojewódzki wystąpił w koszulce z napisem: www.annamucha.pl, wokół Ani znów zawrzało. Tworzą intrygującą parę. Dzieli ich prawie 20 lat. Pokazują się razem, ale nie mówią o swoim związku. Z jednej strony unikają dziennikarzy, z drugiej prześcigają się w prowokacjach. Na zareklamowanej przez Kubę stronie internetowej można przeczytać dokładną receptę Ani, jak w kilka tygodni z nieznanej nikomu dziewczyny stać się gwiazdą. Receptę sprawdzoną w praktyce. Anna opublikowała też miażdżącą krytykę polskich matek, i to wywołało prawdziwą burzę. Czy jej wypowiedzi to narodziny kolejnej skandalistki, czy próba udowodnienia, że nie jest tylko atrakcyjnym cieniem sławnego narzeczonego? Anna Mucha ma 23 lata, studiuje stosowane nauki społeczne i gra w popularnym serialu M jak Miłość, ale może dla niej to za mało? GALA: Skąd u ciebie potrzeba dzielenia się własnymi przemyśleniami i przekonanie, że ludzie powinni tego słuchać?
ANNA MUCHA: To po przodkach. Oni na ścianach jaskiń rysowali mamuty, ja komentuję skamieliny mentalne w internecie. GALA: A może po prostu chciałaś trafić na okładki gazet?
A.M.: Popularność okładkowa to, jak mawia Jan Peszek, "życie jednodniowego insekta". A ja jestem długodystansowcem. To miłe, gdy łapię czyjeś spojrzenia, gdy ktoś się do mnie uśmiecha. Nie lubię być anonimowa. Lubię prowokacje, ale czy jestem dziewczyną na okładkę? To miejsce ostatnio mocno się w Polsce zdewaluowało. GALA: Czyj więc był pomysł, żeby Kuba wystąpił w Idolu w koszulce z adresem twojej strony www?
A.M.: Zrobił mi niespodziankę. Dziś ta koszulka ma już swoją cenę, ale wtedy do mojego domu wpadł rozszalały admin z gaśnicą w dłoni, bo serwer zapłonął wielką ciekawością, kim jest ta, która zawładnęła najcenniejszym kawałkiem bawełny. GALA: Związek z Kubą pomógł wskrzesić twoją karierę?
A.M.: Czas, żeby wszyscy poznali prawdę o naszej relacji. Kuba, niczym Woody Allen, odchował sobie nimfetkę. Żebym się nie nudziła, załatwił mi role u Wajdy, Spielberga, Zanussiego, Szulkina, Machulskiego i innych, a odkąd prokurator przestał się mną interesować, ujawniliśmy swoją znajomość. Czy to brzmi wystarczająco dobrze, by wykarmić wszystkie teorie spiskowe dotyczące mojej i jego kariery? Następne pytanie poproszę. GALA: Wybierasz partnerów starszych od siebie. Oczekujesz od nich ojcowskiej opiekuńczości?
A.M.: Nie ma nic przyjemniejszego niż otaczanie się ludźmi, którzy zdają sobie sprawę z własnych zalet i wad, są ludźmi świadomymi i potrafiącymi doceniać wyjątkowość w codzienności, "psami przewodnikami" po tym pokręconym świecie. A poza tym takiemu "odchowanemu" facetowi nie trzeba tłumaczyć, dlaczego klapa od w.c. ma być zamknięta! Ja lubię być dopieszczana, niech inne wychowują. GALA: Ale wcześnie pchało cię do samodzielności.
A.M.: Na plan filmowy trafiłam jako dziewięciolatka. Wyrwana ze szkoły, z przedłużonymi wakacjami, bo tak wtedy postrzegałam "zabawę w film". Musiałam nauczyć się, czym jest odpowiedzialność, samodzielność, punktualność oraz przewidywałam konsekwencje moich wyborów. Bolało mnie, jak w siódmej klasie nie dostałam świadectwa z czerwonym paskiem, ale byłam o lata świetlne dalej niż moi rówieśnicy. Nie jestem typem Zosi samosi, jak moja mama, która prędzej nauczy się obsługi szlifierki, niż poprosi o pomoc, ale wysoko cenię niezależność, wolność i własne zdanie. GALA: Do tej pory stanowczo odrzucaliście z Kubą propozycje wspólnego pokazania się w mediach.
A. M.:... aż tu nagle dzwoni do mnie Gala, bo okazuje się, że mogę być interesująca także solo. Żadne z nas nie jest elementem scenografii dla emploi drugiego, dlatego nie należy się spodziewać, że będziemy opowiadać o swoich wakacjach, dzieciach, ślubach czy rozwodach. Ostatecznie można jeszcze wylądować na okładce Mojego psa z ukochanym chomikiem. Wychodzę z założenia, że to, co jest pomiędzy nami, to nasza intymność. Jeśli chcę się czymś podzielić, piszę swoje "Słówko". Trzy lata temu założyłam stronę internetową właśnie dlatego, że nie podobało mi się, że ktoś chciał prowadzić taką stronę o mnie. Zbierać informacje, śledzić moje życie. A i tak ktoś wlazł z buciorami w moje życie i zrobił mi zdjęcie topless. Bez mojej wiedzy, zgody, z ukrycia, i opublikował je. Pogwałcono moją prywatność i kobiecość. Wszystko się we mnie ? buntuje. Nie chcę czuć się bezbronna. Oczywiście oddałam sprawę do sądu. GALA: Nie przestraszyłaś się reakcji ludzi, po tym jak skrytykowałaś na swojej stronie www "matki Polki?"
A.M.: Spotkałam się z koleżanką, która przez dwie godziny mówiła tylko o swoim dziecku. Poczułam, że nasze drogi totalnie się rozeszły i opisałam to. Dostałam kilka tysięcy maili. Padł serwer. Jednocześnie 148 tysięcy osób próbowało wejść na moją stronę. GALA: Dotknęłaś mnie tym tekstem o mamach, że mają konsystencję kaszki manny, a ich dzieci śmierdzą.
A.M.: Ty masz dziecko? Zupełnie nie czuć. Przyznaję, uogólnienie to jedyny błąd, jaki popełniłam. Wierzę, że dzieci potrafią się cudownie dostosować do życia dorosłych. I nie trzeba samemu schodzić do poziomu "na czworakach". A obowiązkiem rodziców jest wynajdywanie pomysłów na to, jak dziecko może się rozwijać. Buntuję się przeciw ciasnocie intelektualnej i traktowaniu dzieci jak alibi do niechlujstwa umysłowego. Kilka kobiet w mailach napisało, że o ich atrakcyjności świadczy codzienny seks z partnerem! Moje panie, dla mnie to świadczy jedynie o gospodarce hormonalnej waszej i waszych partnerów. Więcej tylko w Gali 14/04 Rozmawiała MONIKA BERKOWSKA
1 z 2

4704
2 z 2

4705