Reklama

Jego pradziadek był Polakiem. Krewni zginęli w Oświęcimiu. - To dla nich grałem do utraty tchu, do zatracenia - mówi aktor. Były momenty, kiedy wydawało mu się, że nie wyjdzie z tej roli cały i zdrowy. Schudł 15 kilogramów. Kiedy skończył kręcić PIANISTĘ, przez pół roku dochodził do siebie. Mówili mu: - Jesteś w porządku, ale na Oscara za młody. Odpowiadał: - Jasne, ja już swoje wygrałem: to był ten dzień, kiedy dostałem rolę w PIANIŚCIE. Przydomek "piękny chłopiec" przylgnął do Adriena pięć lat temu, kiedy VANITY FAIR nazwało go "twarzą jutra". Błyszczące orzechowe oczy, burza czarnych włosów, smukłe dłonie - najpiękniejsze, jakie można sobie wyobrazić u mężczyzny. I do tego uśmiech chłopca, który wie, że może się podobać. Szelmowski. Taki mają najwięksi twardziele Ameryki. Ci, którzy urodzili się w nowojorskim Queens. - Gdybym dorastał gdzie indziej, nie nauczyłbym się oddawać ciosów - twierdzi. - Nie chcę źle mówić o kolegach aktorach, ale w Hollywoood nieraz czułem się jak na ulicach Queens. Ale nie myślcie, że skoro umiem się bić, jestem twardy. Przeciwnie, jestem typem nadwrażliwca, introwertykiem. Żeby zbliżyć się do postaci Szpilmana, Adrien ćwiczył na pianinie cztery godziny dziennie. Aby wczuć się w psychikę człowieka, który stracił rodzinę i dom, zrezygnował z dobrodziejstw współczesnego życia: sprzedał samochód, wyłączył telefony, spakował się w dwie walizki. Zniknął... - Nie zagrałbym Szpilmana, gdybym nie wiedział, co czuje rozpaczliwie głodny człowiek. Aktor, który ma blisko 2 metry wzrostu, w ciągu sześciu tygodni stracił ponad 15 kilogramów. - Ale szybko poczułem, że wysiłek się opłacił; widzowie docenili świat, który stworzyłem, ten obraz ich porusza - mówił z entuzjazmem po prapremierze PIANISTY w Warszawie we wrześniu 2002 roku. Pierwszy obiektyw, przed którym wystąpił, należał do jego matki - fotografa. Do dziś uwielbia jej pozować. Debiutował jako nastolatek w serialu komediowym, kilka lat później skończył prestiżową School of Performing Arts w Lincoln Center. Jego pradziadek był Polakiem. Wyemigrował do USA przed wojną. Krewni, którzy pozostali w Polsce, zginęli w Oświęcimiu. Adrien mówi: - To przede wszystkim dla nich grałem w Pianiście do utraty tchu, do zatracenia. Zanim stanął przed kamerą Polańskiego, miał za sobą 20 filmów. Nie byle jakich: NEW YORK STORIES Francisa Forda Coppoli, CIENKĄ CZERWONĄ LINIĘ Terrence'a Malicka. W 2000 r. Brody kręcił w Paryżu AFERĘ NASZYJNIKOWĄ. Zadzwonił telefon. - Mówi Roman Polański. Czy zagrałbyś w moim najnowszym filmie? - wspomina aktor. - Byłem w takim amoku, że przyjąłbym każdą rolę, którą ON by mi zaproponował. To przecież TEN Polański, od moich ukochanych DZIECKA ROSEMARY i CHINATOWN. Następnego dnia obaj umówili się na piwo... 23 marca 2003 roku 29-letni Adrien wszedł do najważniejszej w świecie filmu sali w Kodak Theatre, usiadł obok Jacka Nicholsona, Daniela Day-Lewisa, Nicolasa Cage'a i Michaela Caine'a. - Gdy po odbiór Oscara wywołano najlepszego aktora, nie poznałem własnego nazwiska. Nie przygotowałem sobie żadnej mowy. Bo i po co? Na wypadek, gdybym pokonał Nicholsona albo Day-Lewisa? Ha, ha, ha.... - wspomina Adrien. Ściskając statuetkę, już się nie śmiał. Bez słowa porwał w ramiona Halle Berry i całował ją tak, że zakasował chyba samego Bonda... Po chwili, przełykając łzy, dodał: - Dziękuję Romanowi Polańskiemu za rolę, którą mi dał: rolę życia. Ta nagroda przepełnia mnie ogromną radością i smutkiem, bo przyjmuję ją w dziwnym czasie. To Polański uświadomił mi, jak wojna odczłowiecza ludzi. Módlmy się więc o zakończenie wojny z Irakiem. Marta Wołkowycka fot. eRBe

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Loading...
Loading...