"Nie mam już siły płakać" - dramatyczny apel lekarki ze szpitala, gdzie większość zakażonych to personel medyczny
"Błagam o pomoc, nie dla siebie, tylko dla tych, o których zapomniał kraj" - to słowa jednej z lekarek ze szpitala w Radomiu, gdzie sytuacja jest dramatyczna. Odnotowano tam już 206 przypadków zakażenia SARS-CoV-2, z czego 116 wśród personelu i 90 wśród pacjentów.

Dramatyczna sytuacja w szpitalu w Radomiu: "To mała Syria"
O dramatycznej sytuacji w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu co chwilę słyszymy w mediach. Od początku walki z epidemią w szpitalu odnotowano 206 przypadków zakażenia SARS-CoV-2, z czego 116 wśród personelu i 90 wśród pacjentów.
"To mała Radomska Syria. Każdy komentuje, obserwuje, ale nie ma żadnej reakcji" - napisał na Twitterze Paweł Doczekalski, przewodniczący komisji młodych lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, który przekazał słowa koleżanki pracującej w Radomiu.
Obok gruzu (bo tam trwał remont) leżą worki z materiałem biologicznie niebezpiecznym. Dwa metry obok czysta pościel, bo nie ma jej kto włożyć w bezpieczne miejsce, bo brakuje rąk do pracy. Średnia umieralność na oddziale neurologii 2 worki / dobę. Zostało 3 lekarzy. Większość pielęgniarek zakażona. - czytamy na Twitterze.
Szpital w Radomiu nie ma oddziału zakaźnego, a w placówce obecnie spośród 1400 zatrudnionych pracuje tylko 600 osób, reszta jest na kwarantannie, zwolnieniach lub opiekuje się dziećmi. Wojewoda skierował do szpitala w Radomiu ośmiu lekarzy i osiem pielęgniarek, z czego do szpitala zgłosiły się tylko trzy pielęgniarki.
"Błagam o pomoc, nie dla siebie, tylko dla tych, o których zapomniał kraj"
Pierwszy przypadek chorego na COVID-19 lekarza w radomskim szpitalu został potwierdzony 18 marca. "Z powodu braku rąk do pracy zostały ściągnięte osoby z innych oddziałów. One tam pracowały i później wracały na swoje oddziały, przenosząc wirusa na pozostałe części szpitala. W tym momencie nie działają obydwie interny, rehabilitacja również. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna" - mówił w TVN24 lekarz Paweł Doczekalski.
Praca w warunkach totalnego skażenia biologicznego, bez należytego zabezpieczenia. Kończą się nam środki ochrony osobistej. Od wczoraj kolejne 2 zgony. Nie mam już siły płakać. To jest drugie Kosowo, któremu przygląda się świat. Błagam o pomoc, nie dla siebie, tylko dla tych, o których zapomniał kraj. Polsko! Gdzie jesteś?! – relacjonuje Paweł Doczekalski przytaczając słowa swojej koleżanki.
O sytuacji w radomskim szpitalu wypowiedziała się dla TVN24 doktor Agnieszka Serwan, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy regionu mazowieckiego. Jak mówiła, jej partner w niedzielę rano zakończył dyżur w tym właśnie szpitalu. "W połowie marca pojawiły się pierwsze zakażenia. W mojej ocenie nie było wdrożone właściwe postępowanie, stąd mamy ponad 200 zakażeń, z czego ponad połowa to personel medyczny". Serwan dodała, że lekarze, którzy powinni być na kwarantannie "zmuszani są do tego, aby dalej opiekować się pacjentami".
Nie ma lekarzy, którzy tych pacjentów mogliby przejąć. Sytuacja i wybory, przed którymi stanęli lekarze, są dramatyczne: albo mogli zostawić pacjentów w ciężkim stanie bez opieki albo, pomimo obowiązku bycia na kwarantannie w domu, dalej się nimi opiekować - mówiła Agnieszka Serwan.
Jak mówi doktor Doczekalski "Pracownicy szpitala w Radomiu mają zakaz kontaktu z mediami, nie mogą nic mówić". Jego zdaniem szpital powinien zostać zamknięty i odkażony.
Na ten moment wydaje się, że jedyną możliwością jest wysłanie chorych na COVID-19 pacjentów do szpitali jednoimiennych (specjalnych szpitali zakaźnych - przyp. red.), lekarze, którzy mieli bezpośredni kontakt z zakażonymi powinni pójść na kwarantannę, a szpital powinien zostać zamknięty, odkażony i dopiero później będzie można kierować tam ludzi - powiedział przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Polecane
"Po 48 godzinach dyżuru, zostałam wyrzucona ze sklepu przez starsze panie": apel lekarki z Łodzi
"Jeśli umrę, niech dzieci wiedzą, że mamusia pracowała ile sił" – te wzruszające słowa lekarki chwytają za serce
"Po 48 godzinach dyżuru, zostałam wyrzucona ze sklepu przez starsze panie": apel lekarki z Łodzi
"Jeśli umrę, niech dzieci wiedzą, że mamusia pracowała ile sił" – te wzruszające słowa lekarki chwytają za serce
Pełen emocji apel lekarki ze Śląska: "Jestem wkurzona, bo widzę, że moje poświęcenie nie ma sensu."
„Jestem wdową na emeryturze, ale czy to znaczy, że mam się już kłaść do trumny? Nie będę wiecznie płakać po mężu”
„Mąż nie ma pojęcia, co zrobiłam na wyjeździe integracyjnym. Nie mam już złudzeń, że życie z jednym facetem to nuda”
„Gdy mąż zachorował, poczułam, że nie mam siły go niańczyć. Chciałam oddać go do domu opieki”
„Mąż wręczył mi taki prezent, że nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Już ja go ustawię do pionu po tej niespodziance”
„Staroświeccy rodzice chcieli mnie wydać za mąż za wiejskiego barona. Nie wiedzieli, że mam już tajemniczego kochanka”
„Teściowa chciałaby o wszystkim decydować. Ta hetera nie będzie mi mówić, gdzie mam zjeść jajko na Wielkanoc”
„Nie chciałam wierzyć, że Julia odwiedza mnie tylko dla kasy. Prawda wycisnęła mi łzy z oczu i już nie mam wnuczki”
„To, że podpisałam intercyzę nie znaczy, że teściowa może grzebać w moich majtkach. Mam swoją godność”
„Kumplowi zachciało się figli ze starszą kochanką i szybko pożałował. Towar przechodzony to już nie to samo”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa