Na moment przed nowym rokiem Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt nowelizacji ustawy dotyczącej przemocy domowej. W nowym jej rozumieniu jednorazowe pobicie nie będzie nosiło znamion przemocy domowej, a dotychczas przyznawana z urzędu Niebieska Karta będzie wydawana jedynie na wyraźną prośbę ofiary (dotychczas działo się to z automatu, a zgłoszenie przemocy w rodzinie było równoznaczne z wszczęciem procedury monitorowania takiej rodziny).

Przemoc domowa - zmiana przepisów. Co konkretnie się zmieni?

Co więcej, jeśli chodzi ustawę, zmienia się ona także na poziomie języka – „ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” zastąpiona została „ustawą o przeciwdziałaniu przemocy domowej”. Zmiany dotyczą także zakresu odpowiedzialności organów monitorujących przemocową rodzinę – od teraz decyzje w sprawie dziecka, którego bezpieczeństwo jest zagrożone, podejmować będzie policjant, a nie, jak dawniej, pracownik socjalny. Największe kontrowersje i sprzeciw wzbudza jednak fakt, że po nowelizacji sprawca przemocy będzie miał wgląd do własnych akt.

Przemoc domowa - „ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” zastąpiona „ustawą o przeciwdziałaniu przemocy domowej” godzi w kobiety i dzieci

Zmiany te zostały przez ekspertów przyjęte bardzo krytycznie, jako takie, które godzą w ofiary przemocy, czyli kobiety i dzieci. Pojawiły się komentarze typu „Ten rząd jest wrogiem kobiet” i trudno odmówić im zasadności – ustawa wyraźnie opowiada się po stronie rodziny, nawet gdy w tej pojawia się przemoc.

Co do zmiany nazwy ustawy, zarzuca się jej ideologiczność: zmiana określenia „przemoc w rodzinie” na „przemoc domowa” sugeruje chęć rozdzielenia za wszelka cenę haseł "rodzina" i "przemoc". Najbardziej niebezpieczne jest jednak zawężenie znaczeniowe tego ostatniego hasła. Wyłączenie z definicji słowa „jednorazowy” oznacza bowiem, że pojedynczy gest przemocy wyrządzonej kobiecie czy dziecku nie będzie podlegał ustawie. A przecież wiadomo, że w zgłaszanych sytuacjach akt przemocy fizycznej jest skutkiem eskalacji głębokiego i długotrwałego konfliktu targającego całą rodziną. Co więcej, z opinii interweniujących w takich przypadkach jasno wynika, że te sytuacje te mają tendencje do powtarzania się, a jeśli zagłębić się dokładnie w losy podobnych rodzin okazuje się, że w rzeczywistości nie jest to pierwszy akt przemocy, a jedynie pierwszy zgłoszony. Tym samym więc, zamiast interweniować już po jednorazowym incydencie, służby będą zmuszone do tego, by biernie czekać, aż sytuacja się powtórzy.

Także kolejny nowy zapis związany z koniecznością wyrażenia zgody przez ofiarę na założenie Niebieskiej Karty został ostro skrytykowany. Praktyka bowiem pokazuje, że po kilku dniach od zdarzenia, zwłaszcza gdy sprawca wyraża skruchę i obiecuje ofierze poprawę, ta odstępuje od zamiaru podjęcia jakichkolwiek działań mających na celu ukaranie go.

Ostatnia zmiana, czyli przyznanie sprawcy prawa do wglądu we własną dokumentację oceniana jest jako najbardziej niebezpieczna. Daje mu bowiem możliwość pozyskania informacji, które może wykorzystać przeciwko ofierze, zyskując nad nią dodatkową kontrolę.