Masakra w Buczy. Zdjęcie tej kobiecej dłoni poruszyło świat

Nie zdobyli militarnego celu, więc za wszelką cenę chcą dać upust frustracji i złości, pozostawiając okupowane miasta w ruinie, z setkami martwych na ulicach. Ofiary: torturowane, gwałcone dzieci i kobiety, mężczyźni ze związanymi rękami, nadpalone zwłoki – wszyscy pozostawieni jak trofea mocarstwa silnego i okrutnego, którego powinien bać się cały świat. A może analizy zachowania rosyjskich żołnierzy i przemierzanie umysłów tych zbrodniarzy kierując się moralnymi drogowskazami cywilizowanego, europejskiego myślenia nie mają tu sensu. Prawdopodobnie nie ma w nich nic więcej niż nienawiść i propagandowa sieczka wtłaczana im do głów przez putinowską propagandę od dziecka. 

Jej efektem są obrazy z wyzwolonej podkijowskiej Buczy i z pewnością kolejnych miast takich jak Borodzianka, Hostomel czy Irpin. Jeden z nich szczególnie trudno zapomnieć. To kadr przedstawiający kobiecą dłoń z abstrakcyjnie nieprzystającym do sytuacji manicurem - radosnym, żartobliwym kobiecym. Jest trochę jak uśmiech Jokera w czasach chaosu, w jakim żyjemy. Anonimowa ofiara wojny szybko zyskała twarz i imię - Olga Filkina nie miała najmniejszych wątpliwości, że na zdjęciu widzi swoją mamę, Irinę Filkinę

Kim była zamordowana w Buczy kobieta? 

"To była najbardziej rozświetlona kobieta, jaką znałam", tak o Irinie Filkinie mówi jej przyjaciółka, Anastazja Subaczewa i córka, Olga. Kobieta szukała matki od 5 marca. Jedyne, co wiedziała, to że wyjechała z pracy w kijowskiej kotłowni, rowerem do domu, który mieścił się w okolicy Buczy. Olga już 6 marca wieczorem dostała informację, że Rosjanie ją rozstrzelali. Nie miała jednak na to żadnego dowodu, więc wierzyła, że jakimś cudem Irina została uratowana i ukrywa się gdzieś w piwnicy, ranna, bez możliwości kontaktu. 1 kwietnia, w dniu urodzin mamy dostała nagranie, które nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości, co do losów Iriny.

Najpierw, przyznam się szczerze, brakowało mi sił. Jak się dowiedziałam, to czułam jakby ktoś złamał mi kręgosłup. Po prostu leżysz i nie to, że ciężko ci oddychać, ale ciężko ci się nawet ruszyć i nie masz siły na nic na nic. Potem się obudziłam i pomyślałam, że skoro ja przez coś takiego przechodzę, ja -osoba dorosła, mam 26 lat - to jak się czują dzieci? Te maleńkie dzieci, które straciły oboje rodziców. Mama była wsparciem dla wszystkich i pomyślałam, że teraz ja muszę być wsparciem dla innych - powiedziała w rozmowie z "Faktami" TVN córka Iriny. 

Olga opublikowała na Instagramie wzruszające pożegnanie z matką, zapowiadając, że postanowiła założyć fundację imienia Iriny, by energia i dobroć, z której znana był jej mama, nie zostały zapomniane.

Mama zawsze mówiła mi: Ol, dorośnij! Jestem teraz dorosła, mamo? Zawsze byłaś dla mnie pomocną dłonią. Moi przyjaciele wciąż mówią do Ciebie: Mama Ira. Dłoń, która wesprze, pogłębi, otrze łzy.
Mamo, płakałam...[…] Myślałam, że usłyszysz i przyjdziesz. Dziś po raz pierwszy obudziłem się bez łez[…]
Mamo, dałaś mi tyle miłości, włożyłaś tyle wysiłku, że po prostu nie mam prawa nie pokazywać tego światu.
Postanowiłam otworzyć ku Twojej pamięci fundację. W ten sposób będę wiedziała, że jesteś nie tylko w mojej głowie, jesteś w moim sercu i póki moje serce będzie żyło, będzie dzieliło się ze światem miłością, którą zasiałaś w nim.

Zdjęcie tej kobiecej dłoni z Buczy poruszyło świat. "Dla niej nie było rzeczy niemożliwych"

Olga podzieliła się swoim wspomnieniem mamy, której symboliczne zdjęcie dłoni obiegło sieć, ze stacją TVN. W programie powiedziała, że pragnie, by ten obraz nie był już tylko dowodem na ludobójstwo, ale żeby był początkiem czegoś dobrego. "Moja mama, jak każda matka, była początkiem życia, początkiem wszystkiego, co jest dobre" - powiedziała.

To, co chciałabym, żeby wszyscy wiedzieli to, że jeśli fragment ciała mojej mamy, jeśli jej ręka była w stanie poruszyć tak wiele serc na całym świecie, to wydaje mi się, że przez to jedno zdjęcie przechodzi dziś cała energia mojej mamy. Dla niej nie było rzeczy niemożliwych.