Witajcie na cholernej Arktyce: niezwykła historia dziewczyny, która zamieszkała na końcu świata

Pochodząca ze słonecznej Kalifornii Amerykanka Blair Braverman, zawsze miała nietypowe marzenia. Kiedy miała 18 lat wyjechała ze słonecznej Kalifornii, by spróbować życia w krainie wiecznej zimy, nauczyć się powozić psimi zaprzęgami i zostać przewodnikiem turystycznym na Arktyce. O swoim życiu na Północy pisała dla „ This American Life”, „Outside” oraz „The Guardian”. Na co dzień trenuje ze swoimi ukochanymi husky, by startować w zawodach psich zaprzęgów, i nadal odkrywa uroki koła podbiegunowego jako mieszkanka Alaski. Jest autorką książki „Witajcie na cholernej Arktyce”, gdzie opisuje swoje życie na surowej Północy. Blair do wyjazdu na Arktykę, skłoniła potrzeba, by odnaleźć w życiu równowagę i spokój. Wyjechała na daleką północ w poszukiwaniu spokoju ducha, odwagi i pewności siebie. Dlaczego akurat tam? Jako nastolatka przeżyła traumatyczne doświadczenie będąc na szkolnej wymianie w Norwegii. To wydarzenie zaważyło na jej życiu i sprawiło, że złożyła sobie obietnicę: „Będę wracała do tej zimnej krainy dopóki, dopóty nie odzyskam straconej odwagi i nie poczuję się bezpiecznie na tej ziemi i we własnej skórze”.

Podróż w poszukiwaniu siebie

O tym, jak źle i niepewnie można czuć się we własnej skórze Blair przekonała się już w szkole, kiedy to podczas wymiany uczniowskiej wyjechała do Lillehammer w Norwegii. Już wtedy chciała dotrzeć na najmroźniejsze krańce Europy, dlatego z chęcią przyjęła zaproszenie od norweskiej rodziny. Tyle, że nic nie było takim, jak to sobie wcześniej wyobrażała. Właściciel domu i zarazem głowa goszczącej rodziny dopuścił się molestowania Blair.

„Coś mi nie pasowało już od pierwszego wieczora, gdy wziął mnie na rozmowę i wyłuszczył, jak to mnie ukarze, jeśli złamię ustalone przez niego reguły, a ja kiwałam głową, czując ucisk w piersiach. I to dławiące uczucie powracało, ilekroć przechodziłam przez salon, a on na mnie patrzył z nieznanym mi jeszcze wyrazem twarzy – nie przywykłam do sytuacji, w której mężczyźni oceniają moje ciało – i naszło mnie ponownie po kilku tygodniach czy miesiącach, gdy zaszedł mnie od tyłu i pogłaskał po pośladku. Czułam to tysiące razy w tysiącach sytuacji: w jego spojrzeniu, wyrazie twarzy, drgnięciu podbródka.”

Dziewczyna miała wtedy 16 lat i była całkowicie zagubiona w nowej sytuacji. „Raz po raz coś mi nie grało, a jednak nie umiałam przyznać z całym przekonaniem, co to takiego, choćby przed samą sobą. Nie miałam nawet pewności, czy w ogóle coś jest na rzeczy. Może w Norwegii są inne obyczaje. Może źle rozumiem jego norweski.”

To doświadczenie sprawiło, że dwa lata później postanowiła wrócić na północ, by jak sama mówi „odzyskać utraconą odwagę i odnaleźć swoje miejsce na ziemi”. Szybko zrozumiała, że północna i południowa Norwegia to dwa zupełnie inne światy.

”Północ kojarzyła się z nieokrzesaniem. Podczas, gdy Norwegowie z południa byli dumni ze swej powściągliwości, rzadko nawiązywali kontakt wzrokowy na ulicy, nigdy się nie spóźniali i używali kosmopolitycznego dialektu przypominającego duński, ludzie z Północy byli rozwiąźli i ordynarni. Przeklinali, mamrotali, często żartowali na temat śmierci i seksu i mieli luźny stosunek do czasu. „Spotkajmy się w środę, po trzeciej kawie”. Ich Norwegia była krajem czarów, gawędziarstwa i kazirodztwa, a nie minimalistycznych mebli i Nagrody Nobla.”

O dziwo, Blair odnalazła się w tym świecie. Musiała nauczyć się stawiać granice bezpośrednim propozycjom mężczyzn, zrozumieć, że na północy żadna młoda kobieta nie powinna sama jeździć stopem i że nigdy nie przestanie być dla tamtejszych mężczyzn potencjalnym trofeum i kandydatką na żonę. Siłę odkryła w przyrodzie i psich zaprzęgach. Gdy tylko poznała ten fach, zakochała się bez pamięci w uczuciu bezkresnej wolności i symbiozy ze zwierzętami. Powożenie psimi zaprzęgami stało się jej sposobem na życie, pracą i codziennością. Powożąc psimi zaprzęgami poznała też jedną z najważniejszych zasad „Nigdy nie puszczaj sań. Jeśli się wywrócą, zderzą, trzymaj je dalej. Jeśli możesz, wstań. Jeśli nie, to nic, najwyżej będziesz przez kilometr szorować brzuchem po śniegu. Masz się trzymać. Jeśli się puścisz, psy i sanie Cię zostawią, a w trudnych warunkach tundry, w górach, w pojedynkę możesz zginąć.” Tę zasadę stosuje także w życiu. Nigdy nie puszcza „swoich sań” i swojego wewnętrznego kompasu, a podążając za swoim wewnętrznym głosem eksploratora odnalazła prawdziwie szczęście.

Więcej o historii Blair znajdziecie w książce jej autorstwa: Blair Braverman, "Witajcie na cholernej Arktyce. Moja walka o niezależność na surowej Północy", Wydawnictwo Kobiece

Zobacz także: