Warto przeczytać - "Alfabet na cztery ręce"
Nowa pozycja wydawnicza Instytutu Wydawniczego Latarnik - obowiązkowa. "Alfabet na cztery ręce" to cykl rozmów z Zygmuntem Kałużyńskim jakie przeprowadził Tomasz Raczek.

"Zygmunt Kałużyński nigdy nie oczekiwał, by jego czytelnicy zgadzali się ze wszystkim co pisał. Ważniejsza była dla niego wymiana myśli a nawet ożywiająca umysł prowokacja. To była istota jego publicystyki! Przecież nie był profesorem ani nauczycielem; był krytykiem filmowym i poszukiwaczem prawdy, którą potem na swoją odpowiedzialność głosił. Czasem upierał się przy niej, ale nigdy tych, którzy mieli inne zdanie nie lekceważył. Uważał, że dopiero w ogniu dyskusji powstają myśli, które się liczą.
Rozmowy z Zygmuntem Kałużyńskim były intelektualną rozkoszą. Przekonywałem się o tym przez prawie 30 lat naszej współpracy w telewizji („Warianty”, „Perły z lamusa” i wiele innych programów), w radiu, w tygodnikach „Polityka” i „Wprost”, w czasie spotkań z czytelnikami i w trakcie pisania naszych 8 wspólnych książek. Przeszedłem wszystkie fazy: od zafascynowanego niepokornym krytykiem ucznia aż po jego przyjaciela, który przyjął na siebie zadanie zapewnienia mu nieśmiertelności. Przynajmniej w pamięci pokoleń, z którymi sam będę miał do czynienia.
30 września 2009 roku minęło pięć lat od śmierci Kałużyńskiego. Dopiero po tak długim okresie jestem gotowy, by przedstawić naszą ostatnią książkę złożoną prawie w całości z nigdy dotąd niepublikowanych rozmów. Nagrywałem je w czasie choroby Zygmunta, gdy nastał czas w naturalny sposób skłaniający do prywatnej refleksji i podsumowania. Teraz wreszcie mogliśmy w naszych dialogach wyjść poza magiczny krąg tematyki filmowej i porozmawiać o tym, co w naszym życiu najważniejsze."
Tomasz Raczek
Do książki dołączony jest film w formacie DVD „Zygmunt Kałużyński: Pół życia w ciemnościach”
1 z 1

ALFABET_RGB
Polecane
„Wzięłam sprawy w swoje ręce i napisałam list do gazety. Stałam się lokalną gwiazdą i odzyskałam coś cennego”
„Było mi wstyd, że dzieci chodzą w dziurawych butach. Miałam związane ręce, bo mąż 800+ wydawał na swoje zachcianki”
„Gdy zobaczyłam, co teściowa wkładała synkowi pod poduszkę – załamałam ręce. Twierdziła, że to ich sekretna tradycja”
„Majówka sam na sam z teściową miała być koszmarem. I była, ale tylko dlatego, że musiałem trzymać ręce przy sobie”
„Mąż wziął się za remont, choć ma dwie lewe ręce. Zdumiał się, kiedy zamiast podziękowań zobaczył papiery rozwodowe”
„Warszawskie delegacje męża okazały się tanią bajeczką. Wywinął mi taki służbowy numer, że ręce opadają”
„Teściowa panoszy się w naszym domu, a mąż się boi pisnąć słowem. Czuję, że muszę wziąć sprawy we własne ręce”
„Ciężko harowałam, żeby było nas stać na kostkę masła. A mąż w tym czasie lekką ręką kupował szmelc w internecie”
„Rodzina podejrzewała, że podkradam pieniądze ze wspólnej skarbonki. Ale to nie ja w tym domu miałem lepkie ręce”
„Tak bardzo pragnęłam miłości, że naiwnie wierzyłam we wszystkie kłamstwa Witka. Szybko obudziłam się z ręką w nocniku”
„Mąż myśli, że praca zdalna to wakacje. Ręką odpisuję na maile, a stopą bujam kołyskę naszego dziecka”
„Synowa nic sobie nie robi z wielkanocnej tradycji. Ma dwie lewe ręce i nie potrafi nawet pomalować pisanki”
„Myślałam, że mąż i dzieci mają dwie lewe ręce. Gdy zachorowałam, przyszedł czas na sąd ostateczny”
„Matka załamała ręce, bo zjadłem schabowego w Wielki Piątek. Nie zamierzam pościć i co niedzielę biegać do kościoła”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Restauracja Mezalians z Kołobrzegu wśród najpiękniejszych na świecie
Współpraca reklamowa
Prosto z BBC Proms w Bristolu na Future Festival we Fromborku
Współpraca reklamowa
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Współpraca reklamowa