Podskoki, merdania, stroszenie kolorowych piór... Tak samce wabią samiczki. Ale tylko w świecie zwierząt! Gatunek homo sapiens uwodzenie zostawił kobietom. Bo to nieprawda, że panowie grają pierwsze skrzypce w podrywaniu. Owszem, starają się o kobiety. Ale o te, które ich wcześniej zanęciły. Upierzeniem, którym w naszym wypadku są szpilki, czerwone sukienki, biżuteria. I godowym tańcem spojrzeń, gestów, słów. Znając jego zasady, każda z nas może mężczyznę wprowadzić do swojego życia jak za rączkę. A poza tym, jak powiedziała Marlena Dietrich: "Mężczyzna bardziej interesuje się kobietą, która interesuje się nim, niż kobietą, która ma piękne nogi".

Noszę dekolt i szpilki

MARZENA, PRZEDSTAWICIEL HANDLOWY

Wyprostowana, pije sok pomarańczowy przez długą słomkę. Rozpuszczone włosy, noga na nogę. Nie ma faceta w kawiarni, który by na nią nie zerknął. - Czułabym się źle, nie wzbudzając męskiego zainteresowania - śmieje się Marzena. To jednak chyba się nie zdarza. - Nic tak nie działa na mężczyzn, jak umiejętnie podkreślona kobiecość. Noszę szpilki, choćbym szła wyrzucić śmieci. Nawet kapcie mam na obcasie! Tak czuję się dobrze. A akceptacja siebie to warunek, by nas lubili inni. Marzena nigdy nie miała z tym kłopotów. Zwłaszcza z sympatią panów. - Nie trzeba wielkiej urody, by się podobać. Pięknych kobiet mężczyźni się boją. Mam koleżanki modelki. Samotne.

Siła komplementów

Ona tymczasem właśnie wychodzi za mąż. Bawi się zaręczynowym pierścionkiem z brylantem. Ofiarodawcę, reżysera urodzonego w Stanach, spotkała na planie reklamówki. - Ja w niej występowałam, a Darek był channel managerem stacji, którą reklamował spot. Kiedyś się już poznaliśmy. Podobał mi się. Zaczęłam ściągać go wzrokiem. To początek: trzeba na kilka sekund patrzeć facetowi w oczy, potem można się zmieszać, spojrzeć w dół. Powtórzyć. Potem wstać, niby do toalety, przejść obok... W lokalu dobrze jest bawić się słomką przy ustach, kosmykiem. Faceci się gapią, sami nie wiedząc dlaczego - mówi rozbawiona. Reżyser też się zapatrzył, zwłaszcza że odruchowo wyprostowała ramiona i wciągnęła brzuch. - I podszedł. Z komplementem, że wyglądam zmysłowo. Choć, nie przesadzam, na sali było kilkanaście świetnie wyglądających dziewczyn. Do końca dnia rozmawiali jeszcze parokrotnie. O kręconym spocie. O nim. - Faceci jeszcze bardziej od nas łakną komplementów - zauważa. -; Bo rzadziej je słyszą. Czasem banalna pochwała działa cuda. Połechtani myślą: "Jaka fajna dziewczyna. I zna się na ludziach". Potrzebują słyszeć, że są silni i mądrzy. Moim ulubionym zdaniem jest: "Bez ciebie nie dałabym sobie rady". Wiem, brzmi głupio - parska śmiechem. - Uwłacza inteligencji. Ale działa! Nie była zdziwiona, gdy po nagraniu Darek zaproponował, że podwiezie ją do domu. Podobał się jej, więc wiedziała: żadnego pośpiechu. Niech ją pozna, dowie się, że jest samodzielna, świetnie sobie radzi w pracy. - Podczas rozmów dotykałam go, niby przypadkiem. By czuł, że ma zielone światło. I starałam się wyglądać apetycznie. Zmieniają się mody, ale nie męska natura. Oni lubią patrzeć na ładnie wyeksponowane ciało. Nie ma co z tym walczyć, przychodząc na randkę z połamanymi paznokciami u stóp. Ich pierwszy raz: kolacja u niej. - Zapaliłam świece, w ciepłym blasku każda cera wygląda świetnie. Błyszczą oczy, rozszerzają się źrenice. Z kuchni dochodziły obłędne zapachy. Wspólne jedzenie jest intymne! To smakowanie, ocieranie sosu z ust... Faceci nie lubią kobiet na diecie, które z poczuciem winy żują liść sałaty. Ktoś powiedział: taką samą minę będą miały w łóżku! Piliśmy wino, a ja myślałam: jeśli zachowam się zbyt swobodnie, udam, że to przez alkohol. Wszystko było przemyślane. Koszulowa bluzka - niewinnie biała. Ciemna spódnica. By nic sobie nie pomyślał. - Za to pod spodem miałam piękną bieliznę. I pończochy. Nie powiem, co działo się dalej...

Zazdrość jak witamina

Związek, jak film w opinii Hitchcocka, musi zacząć się trzęsieniem ziemi. I napięcie powinno rosnąć, uważa Marzena. - Kiedyś pojechałam do niego przez pół miasta, autobusem. Był mróz, miałam na sobie płaszcz. A pod nim... obłędną bieliznę. Do dziś on robi mi śniadania. W zeszłym roku Darek oficjalnie się oświadczył. - Nie ma co liczyć, że facet "się domyśli". Nie! Powiedziałam mu, w żartach, że chcę wyjść za mąż. Ufamy sobie - mówi. - Choć nie zawadzi czasem nuta zazdrości. Gdy wychodzimy razem, chcę podobać się wszystkim. Faceci sugerują się zdaniem innych. A ja lubię, gdy ten mój myśli z dumą, że fajną dziewczynę poderwał. 

Kocham swoje XXL!

IWONA, PSYCHOLOG

Nigdy chyba nie wyszła z przyjęcia bez poczucia, że znów komuś zawróciła w głowie. A nie wygląda jak modelka. Przeciwnie! Ma 40 lat i sporą nadwagę. - Wiek i tusza w niczym nie przeszkadzają. Wszystko zależy od podejścia do siebie. Faceci przecież patrzą na nas naszymi oczami! Jeśli siebie akceptuję i uważam, że jestem seksowna, tak samo myśli o mnie mężczyzna - śmieje się. - A poza tym to mit, że im podobają się tylko chude "wieszaki". Oni uwielbiają przytulić się do miękkiego, pełnego kobiecego ciała! - Koleżanki Iwony mówią: ona gra na pierwotnych instynktach. Promieniuje kobiecością i ciepłem, a momentami jest... uroczo bezradna. To burzy w facetach krew. Od razu nabierają apetytu na tak smakowity kąsek.

Zobacz także:

Jestem naturalna

I mam wrażenie że to mężczyzn pociąga. Oczywiście takich, jakich sama lubię. Nikogo nie udaję. Nie wypycham biustonosza silikonem. Moja zasada uwodzenia: podrywać ludzi, którzy cenią to samo.

Mężczyzn łapię na uśmiech

NATALIA, STUDENTKA

Uwielbia obserwować kobiety, które pobudzone obecnością atrakcyjnego mężczyzny, wysyłają do niego sygnały erotyczne. Najbardziej powszechne to ukradkowe spojrzenia. Zaraz potem prostowanie pleców, poprawianie włosów, dotykanie albo wręcz zwilżanie ust. Zabawa kolczykami, naszyjnikiem. Lub odsłanianie szyi, pachy, bezwiedne gładzenie się po skórze - wylicza Natalia. - Ależ te gesty działają! Bez pudła. Jeśli ktoś nie ma ich we krwi, niech się uczy. Można. Bo nie ma faceta, który by choć na chwilę nie znieruchomiał na ich widok. Większość kobiet stosuje je zupełnie nieświadomie. Niewinnie. W końcu w taki mechanizm wyposażyła nas Matka Natura.

Twarz przede wszystkim

Natalia, studentka SGH i polityki społecznej na UW, śmieje się, iż ta naturalna, podświadoma komunikacja w zupełności wystarcza, by poinformować chłopaka, który jej się podoba, że ma szanse. - Ja zawsze na początku uśmiecham się przyjaźnie. I czekam. Jeżeli nie ma odzewu, po prostu zmieniam obiekt. Widać nie mnie szuka! Mapa cech, jakie nas przyciągają u ludzi, tworzy się już w dzieciństwie. Jeśli nie jestem w typie, próżny trud. Nęcenie obcisłą mini, kręcenie pupą, styl - a la Doda? To nie dla mnie - stwierdza. - Wystarczy lekko przesadzić, by facet, zamiast myśleć o dziewczynie, wyobrażał sobie, co by z nią robił. Ja tak nie chcę! Zwłaszcza że i w t-shircie można wyglądać pociągająco. Jeżeli ma się nastrój. Niedawno w metrze zaczepił ją chłopak, spytał o imię, chciał odprowadzić. A wracała z basenu, bez makijażu, w bejsbolówce i dżinsach. - Wszystkie informacje o sobie i tak miałam wypisane na twarzy. Temperament, wiek, stan zdrowia, czyli to, co każdy samiec ocenia, zaczynając podchody. Charakter też łatwiej poznać po oczach niż po udach. Nie krzywdźmy facetów osądem, że patrzą tylko na pupy i biusty! Oni, jak my, szukają przede wszystkim akceptacji. Najchętniej u osoby bezproblemowej. Uśmiechniętej. A wcale nietrudno jest mieć radosne spojrzenie. Wystarczy podnieść kąciki ust. Udowodniono, że zaraz do mózgu biegnie impuls uśmiechu. Twarz jaśnieje. I wabi - mówi. Co robić na pierwszych randkach? - Wiem, czego unikać. Słowotoku, chwalenia się, wypytywania o inne panie. Słuchaj! Interesuj się nim! To przyciąga. I jeśli zależy ci na facecie, nie spiesz się z seksem - Natalia jest kategoryczna. - Niech mu się ostrzy apetyt. Poza tym nietrudno o etykietkę "łatwej". A ona nie dodaje wdzięku. Jak i narzucanie się facetowi. Kodeks relacji damsko-męskich nie zmienił się mimo emancypacji. Ale to do nas należy nadawanie tempa znajomości. - Gdy poczułam, że pewien chłopak mi się podoba, sama zaczęłam skracać dystans. Przypadkowym złapaniem za łokieć, pochyleniem głowy w jego stronę. On sygnały odebrał... I zostaliśmy parą. Lubiłam go zaskakiwać: pomysłami na weekend, kolacją, nową fryzurą. Nie jesteśmy już razem - mówi. - Ale chyba miło mnie wspomina. Ujęłam go czymś więcej niż tylko seksem.

Podzielam ich hobby!

BEATA, URZĘDNICZKA

Gdy chciała lepiej poznać sąsiada, właściciela sznaucera, sama sprawiła sobie psa. I pretekstów do spotkań już nie brakowało. Ani interesujących tematów. ? Zaczęło się od suchej karmy, a skończyło na naleśnikach. U niego. Nic tak nie zbliża jak dzielenie zainteresowań! - mówi. Kiedyś na pamięć wykuła wszystko na temat Legii, bo chłopak, który jej się podobał, miał bzika na punkcie klubu. Tym go kupiłam! "Hobby" to metoda nawet na najbardziej opornych facetów, na których nie robią wrażenia wielkie, zdziwione oczy. Moja przyjaciółka wie wszystko o II wojnie światowej. Rozróżnia mundury i nazwiska generałów. Blondynka w różowym sweterku! Wystarczy, by w męskim gronie zdradziła swoje zainteresowania... I już! Nie ma przebacz, kosi facetów równo!

Stosuje triki "naukowe"

KASIA, TRENERKA NLP

Sposób na skuteczne uwodzenie? Techniki NLP: programowanie neurolingwistyczne - Kasia nie ma wątpliwości. - To jest sposób wywierania wpływu poprzez docieranie wprost do podświadomości. Za pomocą samych tylko słów i gestów. Dla laików to niezauważalne, ale wprawieni osiągają, co chcą. Przykład? - Kasia jest przyzwyczajona do objaśniania metody. Od kilku lat pracuje jako trenerka NLP. Prowadzi warsztaty nie tylko z uwodzenia, ale i dla rodziców, jak komunikować się z dziećmi. - Powiedz maluchowi: "Nie dotknij piekarnika". Od razu wyciągnie rączkę. Przyjaciółce: "Nie obraź się" - Już jej przykro! Albo: "Nie myśl o różowym słoniu". Na sto procent stanie jej przed oczami - uśmiecha się całą twarzą Kasia. - Szepnij mężczyźnie, który ci się podoba: "Nie myśl, że uda ci się mnie uwieść", a właśnie zasiejesz mu ten pomysł w głowie. Podświadomość nie przyjmuje słówka "nie" w zdaniach rozkazujących!

Pierwsze: bądź dumna z siebie

Przygoda Kasi z NLP zaczęła się, gdy wraz ze znajomym prowadziła firmę i szkoliła się w zakresie sprzedaży. - Mam manię obserwowania ludzi. I kiedyś mnie olśniło, ile zależy od zachowania i doboru słów! Zwłaszcza w relacjach damsko-męskich. Pierwszy test uwodzenia zrobiła? na własnym trenerze. - Kiedyś przy kawie spytałam go kokieteryjnie o ideał kobiety. I narysowałam w powietrzu ramkę wokół swojej twarzy, w końcu mówił do mnie. On, połechtany zainteresowaniem, zaczął: "Długowłosa brunetka, nie, blondynka! Delikatna, z krótkimi włosami". Opisał mnie! W duchu zatarłam ręce: wystarczyłoby utrwalić mu ten opis w głowie i kto wie? - śmieje się rozluźniona. Podkreśla jednak z mocą, że taki trik nie uda się dziewczynie, która nie akceptuje siebie ani swojego ciała. - Poczuj się piękna, a taka będziesz, zobaczysz. To podstawa! Wtedy możesz uwieść nawet najbardziej niedostępnego szefa. Kasi to się udało. - Mój dawny zwierzchnik, wzbudzający respekt Wojciech, z nikim w firmie nie był na ty. Mnie wręcz korciło, żeby skrócić ten dystans, w końcu starszy był tylko o dziesięć lat. Okazja nadarzyła się na imprezie firmowej. A była z nami dziewczyna, która też zagięła parol na przystojnego szefa. Żonatego, co dodawało mu atrakcyjności - Kasia ma diabełka w oku. - Pomyślałam: pozwolę koleżance zacząć, pouczę się na jej błędach. To była biedaczka z kategorii tych silnych kobiet, które są same, bo odbierają facetom frajdę zdobywania. Graliśmy w kręgle, ona stawała okrakiem na torze, gdy prezes puszczał kulę... Widziałam: to mu się nie podoba. Może więc ważny dyrektor potrzebuje słabej, nieporadnej kobietki? "Nie wiem, jak się za te kręgle zabrać", pożaliłam się w jego stronę i aż czułam, jak mu rosną bicepsy. "Pani Kasiu, to trzeba tak" - zajął się mną, po raz pierwszy nie nazywając Katarzyną. Ja oponowałam, że mam takie małe paluszki? A on poczuł się bardzo męski, gdy zaczął mnie uczyć. Po chwili jednak zrezygnowałam. Usiadłam przy stoliku obok, zamówiłam sok. Wojciech chwilę pograł i... przysiadł się do mnie. Wtedy spróbowałam technik NLP - Podświadomość to mądra kobieta - Kasi śmieją się oczy. - Przez cały wieczór ćwiczyłam na nim tzw. raport. Czyli dopasowanie. Siedziałam jak on, mówiłam jak on, powtarzałam jego gesty, nawet oddychałam w tym samym rytmie. Musiał poczuć się przy mnie bezpiecznie, ujęty podobieństwem! Nie tylko odwiózł mnie do hotelu. Gdy w samochodzie "przez pomyłkę" zwróciłam się do niego "panie Wojtku", aż się żachnął. "Ależ po co ten "pan"?". Kobieta zawsze ma gorzej. Musi kontrolować siebie, ale i mężczyznę - zauważa Kasia. Bo zachwycony szef przejął inicjatywę i zaprosił ją na kawę. - A ja nie chciałam romansu, za szybko się wypala. Sięgnęłam po więcej i dziś Wojtek jest moim najważniejszym przyjacielem.

On słyszy co innego

Ale dalej w relacji z nim wykorzystuje techniki NLP. - Moim zdaniem trening uwodzenia przydałby się wszystkim, nie tylko singlom! - mówi. - Słowa więcej znaczą, niż myślimy. Np. niewinne "spróbuj" to zapowiedź porażki. Wyobraź sobie "próbę" otwarcia drzwi. Ciągniesz, ale się nie udaje, prawda? Poza tym każda kobieta powinna pouczyć się, jak traktować partnera. Niech od niego wymaga, a nie wyręcza! Wszystkie potrafimy wkręcić żarówkę czy odstawić auto do warsztatu. Ale niech to robi facet! Będzie dowartościowany. Tak pewnie poczuł się kolega z pracy Kasi, dziś już narzeczony, gdy dźwigał za nią wielkie pudło. - Było lekkie, choć groźnie wyglądało. A ja nie chciałam od nikogo pomocy, co wszystkim zasygnalizowałam mową ciała. Jemu jednak pozwoliłam podejść. Potem wylewnie mu dziękowałam... Tak się poznaliśmy. Do dziś myśli, że to on mnie wypatrzył! Coraz częściej zaczęli ze sobą rozmawiać, choć Kasia śmieje się, że mówił głównie on. Ona tylko pytała: co lubi, jaki jest. - Chcesz, by facet czuł się świetnie? Pozwól mu mówić o sobie - powtarza. Kasia, gdy zabierała głos, to na temat wspólnych zainteresowań. Albo rzeczy przyjemnych, z którymi chciała być kojarzona. ? Opowiadałam cuda o pięknej i czarującej koleżance. A on siedział vis-a-vis. I mnie miał za przykład! To było silniejsze od niego: łączył mnie z tym, co słyszał. Podświadomość nie chwyta również różnic między tym, co było, będzie czy dzieje się w wyobraźni. Opowiadałam więc o rzeczach, które chciałam, by sobie wyobrażał, patrząc na mnie? Czy zaskoczę kogoś, gdy zdradzę, że staliśmy się parą?