Koniec medalowych marzeń

Podczas przejazdu pięcioboistki Anniki Schleu, podopiecznej Kim Raisner, koń o imieniu Saint Boy (Święty Chłopiec), którego wylosowała nie chciał się słuchać niemieckiej zawodniczki. Kłopoty sprawiał już podczas 20 minutowej rozgrzewki, która ma być dla zawodników czasem na zapoznanie się i nawiązanie więzi z koniem, niezbędnej do pokonania później wszystkich 12 przeszkód.

Schleu była liderką po dwóch konkurencjach - pływaniu na 200 metrów stylem dowolnym i szermierce - dlatego zawodniczka była zrozpaczona, gdy musiała wycofać się z rywalizacji. Saint Boy nie chciał skakać przez przeszkody. Nic nie dały polecenia i użycie szpicruty. To wtedy Raisner uderzyła wierzchowca pięścią i nakazała zawodniczce, aby "naprawdę go uderzyła" szpicrutą.

Natychmiastowa dyswalifikacja

Międzynarodowa Federacja Pięcioboju Nowoczesnego natychmiast podjęła decyzję o dyskwalifikacji Raisner, a szef reprezentacji Niemiec w pięcioboju Alfons Hoermann poinformował, że trenerka została odsunięta od ekipy w trakcie sobotniej rywalizacji mężczyzn. 

"Koń zaczął panikować, gdy skierowano na nas telewizyjne kamery"

Zawodniczka Annika Schleu relacjonowała później przebieg wydarzeń w rozmowie z niemieckimi mediami.

"Nadchodzące problemy dostrzegłam już wcześniej, gdy zobaczyłam, że koń nie chciał współpracować z inną zawodniczką. Mięliśmy nadzieję, że uda się znaleźć na niego zastępstwo. Niestety nie było takiej możliwości. Właściciel mojego konia dał mi kilka wskazówek, które wzięłam sobie do serca i wszystko wyglądało bardzo dobrze podczas rozgrzewki, co dodało mi pewności siebie przed konkursem".

"Koń zaczął panikować dopiero w momencie, gdy skierowano na nas telewizyjne kamery. Do tego czasu wszystko szło zgodnie z planem" - wyjaśniła pięciokrotna mistrzyni świata.

"Nie byłam brutalna"

Pomimo wielu prób, wierzchowiec Saint Boy nie chciał wykonywać poleceń niemieckiej zawodniczki. W pewnym momencie nie wytrzymała napiętej sytuacji i rozpłakała się. Interweniować próbowała również trenerka Kim Raisner, która uderzyła konia pięścią i krzyczała, aby Schleu mocniej potraktowała zwierzę szpicrutą.

Zobacz także:

"Wtedy zostały zrobione te zdjęcia. Oczywiście czuję się atakowana, gdy mówi się, że zachowałam się nieludzko i pojawiają się zarzuty okrucieństwa wobec zwierząt. Traktowałam konia najlepiej jak potrafiłam. Było jasne, że w tej sytuacji trzeba było być bardziej konsekwentnym, ale nie byłam brutalna" - powiedziała Schleu i dodaje - "Zachowanie mojej trenerki wynikało z dużego napięcia emocjonalnego, które w takim momencie także jej się udzieliło. Mogła je jednak wyrazić w inny sposób".

Niemiecka zawodniczka po swoim starcie musiała zmierzyć się z ogromną falą krytyki, lecz nie czuje, by zasłużyła na nie swoim zachowaniem.

"Oczywiście wiedziałam, że zdjęcia obiegły cały świat. To dla mnie trudna sytuacja. My, pięcioboiści, jesteśmy często krytykowani, nawet jeżeli mamy czyste sumienie. Tuż po tym incydencie dostałam dużo nieprzyjemnych wiadomości. Nie chciałam ich czytać przed kolejnym startem. Zupełnie nie spodziewałam się takich reakcji, bo prawdę mówiąc nie czułam, bym obchodziła się z koniem niewłaściwie" - stwierdziła Niemka.