Co dalej z galeriami handlowymi?

Sytuacja spowodowana epidemią koronawirusa daje się we znaki wielu firmom, w szczególności tym, które bazują na bezpośrednim kontakcie z klientem i sprzedaży dóbr, które mówiąc brutalnie nie są produktami pierwszej potrzeby. Mimo dobrze rozwiniętego sektora sprzedaży online, szczególnie sklepy odzieżowe odczuły duży spadek przychodów – większość z nas nie wyobraża sobie zakupów bez chociażby przymierzenia ubrań.

Łączna powierzchnia galerii handlowych w Polsce to koło 12 mln metrów kwadratowych, ściśle wypełniona sklepami, restauracjami, punktami usługowymi. Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii,  "świątynie konsumpcjonizmu" zostały zamknięte, dalsze funkcjonowanie umożliwione zostało jedynie nielicznym, jak aptekom, sklepom spożywczym, czy niektórym bankom. Najemcy załamują ręce, bo kwoty które trzeba zapłacić za czynsz, nawet w mniej prestiżowym punkcie galerii, mogą sięgać nawet 30-40% przychodów sklepu.  

Przedsiębiorcy wychodzą na ulice?

Dla większości przedsiębiorców, konieczna jest zmiana taktyki. Wieści z Chin nie napawają optymizmem - według danych zarządu Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, sprzedaż w tamtejszych sklepach kształtuje się na poziomie 30% w porównaniu do sytuacji sprzed epidemii. Mimo zniesienia wielu obostrzeń.

Co można zrobić? Przedsiębiorcy przewidują, że targi na otwartym powietrzu, oraz samodzielne sklepy przeżyją swój renesans. Tak, jak kiedyś powstawanie galerii handlowej „wymiatało” pojedyncze biznesy w danym rejonie, tak teraz sytuacja ma szansę się odwrócić o 180 stopni. Wynajmowanie powierzchni handlowej poza murami galerii to przede wszystkim nieporównywalnie niższe koszty. 

Nie tylko wysokość czynszu

Artur Kazienko, szef marki Kazar, w rozmowie z portalem money.pl wyjaśnia, że nawet jeśli uda się wywalczyć ulgi w czynszu, takie wsparcie może nie być wystarczające. Chodzi tu o zmianę zachowań klientów.

Właściciele sklepów prognozują, że mimo otwarcia większej ilości placówek, konsumenci mogą zwyczajnie…bać się je odwiedzać, jeśli wiązałoby się to z koniecznością przebywania w dużym skupisku ludzi. To kolejne "za" dla samodzielnych punktów sprzedaży.

Nad takim rozwiązaniem myśli polska firma 4F, której sprzedaż w galeriach handlowych generuje aż 3/4 zysku. Twórca marki, Igor Klaja, opowiedział o tym na łamach portalu Wirtualna Polska:

Zobacz także:

Nie spodziewałbym się, że ktokolwiek ruszy do galerii handlowych. Spodziewam się, że pojawią się za to pewne ograniczenia, znane ze sklepów spożywczych. Będzie to najpewniej limit liczby osób na metr kwadratowy powierzchni sklepu, a do tego dojdą dodatkowe wymogi bezpieczeństwa - mówi Igor Klaja

Czy to oznacza, że jesteśmy świadkami zakupowej rewolucji? Obecność galerii handlowych zdecydowanie ułatwiała i usprawniała zakupy, ale w nowej rzeczywistości nasz komfort ustępuje miejsca bezpieczeństwu.