Strajk Kobiet pod siedzibą TVP: doszło do starć z policją
Środowa blokada Sejmu przez protestujące i protestujących ze Strajkiem Kobiet spontanicznie przemieściła się pod siedzibę TVP na Placu Powstańców Warszawy. Powodem było zablokowanie budynku Sejmu przez policję metalowym barierkami już w przeddzień wydarzeń. To co spotkało uczestników strajku pod siedzibą Telewizji Polskiej, delikatnie mówiąc, budzi wiele znaków zapytania.
Po tym, jak protestujący zostali otoczeni kordonami policji i zablokowano im możliwość opuszczenia miejsca strajku, doszło do serii incydentów z udziałem między innymi nieumundurowanych funkcjonariuszy znajdujących się w tłumie. Rozpylono gaz łzawiący, który poparzył również dziennikarzy, przedstawicieli mediów a także Martę Lempart i posłankę Lewicy Magdalenę Biejat. Na tym policja nie zakończyła jednak użycia środków przymusu bezpośredniego: przynajmniej kilkanaście osób zostało pobitych pałkami teleskopowymi przez funkcjonariuszy „w cywilu”. Po kilku godzinach trzymania strajkujących w potrzasku, policja wypuszczała i spisywała pojedynczych uczestników. Strajk przeniósł się na pod komisariat na ulicy Wilczej - tam odbyła się demonstracja solidarności z zatrzymanymi osobami. Jednak i tym razem funkcjonariusze rozpędzili obecne tam osoby używając gazu i siły fizycznej.
Policjanci w cywilu zatrzymali kolejną osobę na placu przed TVP podczas protestu. Tłum próbował ją odbić. #strajkkobiet pic.twitter.com/lvaIr1FE5S
— Marcin Terlik (@MarcinTerlik) November 18, 2020
Zobacz też: Mocny apel generałów. Boją się, że dojdzie do rozlewu krwi
Strajk Kobiet: Policja odpiera zarzuty
Do wczorajszych wydarzeń na Strajku Kobiet odniósł się prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski opublikował na Twitterze wpis, w którym sugeruje, że użycie środków przymusu bezpośredniego wobec protestujących nie miało podstaw.
Gaz łzawiacy przeciwko kobietom? Naprawdę, @PolskaPolicja? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących.
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) November 18, 2020
Polska Policja odpiera zarzuty: zarówno na konferencji prasowej z udziałem rzecznika prasowego Komendanta Stołecznego Policji, jak i oficjalnym Twitterze policji tłumaczy, że użycie siły przez funkcjonariuszy było odpowiedzią na agresję i prowokacje ze strony protestujących - Nie widzę nieprawidłowości, by można było stwierdzić, że policjanci działali w sposób niewłaściwy - odparł na pytanie dotyczące interwencji dokonywanych przez nieumundurowanych funkcjonariuszy nadkomisarz Sylwester Marczak.
Na Placu Powstańców Warszawy trwają legitymowania osób biorących udział w nielegalnym zgromadzeniu. W związku z agresją skierowaną wobec policjantów użyto środków przymusu bezpośredniego https://t.co/B0tjK4Fd5v. w postaci gazu.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) November 18, 2020