Sprawa śmierci Ewy Tylman: zapadł wyrok

Tajemniczą śmiercią Ewy Tylman żyła cała Polska. Kobieta zaginęła w listopadzie 2015 roku. Wracała wtedy z imprezy. Po kilku miesiącach wyłoniono jej zwłoki z Warty. Prokuratura oskarżyła o zabójstwo Adama Z., kolegę Tylman. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił wyrok w sprawie śmierci Ewy Tylman.

Sąd w sprawie śmierci Ewy Tylman uniewinnił oskarżonego o zabójstwo Adama Z. W uzasadnieniu podano, że nie ma dowodów, które obciążałyby Adama Z. Mężczyzna nie odpowie również za nieudzielenie pomocy kobiecie.

- W przedmiotowej sprawie brak jest wystarczających dowodów. Nie ma też dowodów, że oskarżony przyczynił się do tego, że Ewa Tylman znalazła się w rzece - powiedział sędzia Łukasz Kalawski. 

Podczas odczytywania wyroku Adam Z. nie był obecny. Nie pojawił się również jego adwokat.

Ojciec Ewy Tylman, Andrzej Tylman po zapoznaniu się w wyrokiem sądu wyznał:

Zawiodłem się ogromnie na wymiarze sprawiedliwości. Ogromnie! Ten proces niczego nie wniósł. Jeździłem tu kilkadziesiąt razy i nic nie wiem. 

Andrzej Tylman dodał: - "Jako ojciec przede wszystkim przyjeżdżałem tutaj nie wysłuchiwać zeznań świadków, chociaż byłem świadkiem tej całej rozprawy, ale chciałem się dowiedzieć prawdy. I po 6 latach niestety moja rodzina się tej prawdy nie dowiedziała."

- Sąd chce, żebyśmy uwierzyli w to, że Ewa Tylman znalazła się w wodzie w taki sposób, że pokonała kilkadziesiąt metrów od skarpy do wody i tak naprawdę sama tam wskoczyła. Ja nie jestem w stanie takiej wersji przyjąć, z nią się nie godzimy - powiedział jeden z pełnomocników oskarżyciela posiłkowego, adwokat Mariusz Paplaczyk. Dodał, że "tak naprawdę najbardziej pokrzywdzonym w tym wszystkim, co jest oczywiste, jest rodzina, która od siedmiu lat nie zna odpowiedzi na pytanie, co się stało z Ewą Tylman".

Zobacz także:

Wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnicy oskarżyciela posiłkowego już zapowiedzieli złożenie apelacji.

Przeczytaj również:

Śmierć Ewy Tylman: cała historia

Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. W nocy z niedzieli na poniedziałek kobieta wyszła na imprezę ze znajomymi z pracy. Podobno odwiedzili kilka miejsc w centrum Poznania. Po 2 w nocy Ewa Tylman z kolegą Adamem Z. mieli opuścić ostatni lokal. Kierowali się w kierunku jej domu na os. Armii Krajowej. Z monitoringu wynikało, że szła w kierunku mostu Rocha. Ostatnia kamera zarejestrowała ją o godz. 3:24 na przystanku tramwajowym "Most św. Rocha". Potem ślad po Ewie Tylman zaginął.

Policja rozpoczęła poszukiwania następnego dnia. Akcję prowadzono z lądu i powietrza. Mijały dni, a nie pojawiały się żadne przełomowe informacje w sprawie. 2 grudnia policja poinformowała, że Ewa Tylman nie żyje. Zatrzymany został kolega zmarłej, z którym była widziana ostatni raz. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Nie przyznał się do winy.

W akcję poszukiwawczą została zaangażowana ekipa nurków. Rozpoczęto szczegółowe przeszukiwania Warty. 

Po blisko 8 miesiącach poszukiwań nastąpił przełom w sprawie. 25 lipca wieczorem spacerujący brzegiem rzeki mężczyzna zauważył zwłoki. Jak się okazało należały do Ewy Tylman. Unosiły się na wodzie około 10 kilometrów od miejsca, gdzie po raz ostatni była widziana Tylman.

-Odzienie, które znajdowało się na ciele tej osoby, odpowiada tej odzieży, w którą była ubrana Ewa Tylman w dniu zaginięcia. Mało tego, ujawniono kartę płatniczą w odzieży denatki, która została wystawiona na jej nazwisko - mówił wówczas prokurator Łukasz Biela na konferencji prasowej.

Zdaniem prokuratury Adam Z. zepchnął Ewę Tylman ze skarpy. Następnie nieprzytomną wrzucił do wody.

Proces Adama Z. rozpoczął się w styczniu 2017 roku. W kwietniu 2019 sąd uznał, że Adam Z. nie zabił Ewy Tylman i uniewinnił go od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym.

W styczniu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W marcu 2021 ponownie ruszył proces mężczyzny.

To Cię może zainteresować: