Z jaką emocją mówisz: „Jestem Polką”.

Monika Jagaciak: Polskie modelki mają bardzo dobrą opinię. I nie chodzi o to, jak wyglądamy i ile ważymy, ale jakie mamy charaktery.

O co dokładnie?

Monika Jagaciak: Nie występujemy jak jakiś klan, jak Brazylijki, Rosjanki, czy Holenderki. One pokazują się w grupach, jest na nie czas, wchodzą na wybiegi w 20 i robią wszystkie pokazy. Polki przewijają się cały czas.

Coś was łączy?

Monika Jagaciak: Podejście, że moda to nie jest całe nasze życie. Mamy swoje priorytety, potrafimy dążyć do celu. I mimo że dobrze nam idzie w modzie, to się w tym nie zatracamy.

Jak się nie zatracić, kiedy w wieku 15 lat podpisuje się kontrakt na wyłączność z Calvinem Kleinem, otwiera i zamyka pokazy!

Zobacz także:

Monika Jagaciak: Kleinowi bardzo dużo zawdzięczam, tak naprawdę nawet nie bardzo mogłam pracować w Europie z powodu wieku. Francisco Costa traktuje mnie jak swoje dziecko, przy nim dorastałam. Ale za rok matura, będę musiała przystopować. Na pewno nie zrobię pokazów w lutym. Nie utrzymam się z modelingu przez całe życie. Mam takie podejście, że jeśli zniknę na chwilę, trochę mnie ominie, będę jeszcze bardziej pożądana. To moja strategia.

Z kontraktem Diora i Chanel Beauty możesz sobie na to pozwolić. Mogę zapytać, co robisz z pieniędzmi?

Monika Jagaciak: Inwestuję w ziemię w Polsce. Rodzice się tym zajmują, ja nie mam o tym pojęcia (śmiech). Moje największe szaleństwa polegają na tym, że teraz chodzę na osiemnastki. Rodzice są związani ze sportem, z lekkoatletyką. Tata jest trenerem, mama kiedyś trenowała, poznali się w klubie. Moja siostra trenuje skok w dal i trójskok, próbowała dostać się na olimpiadę. Podziwiam sportowców, wiem, ile poświęcają dla sukcesu. To, że trenowałam skok wzwyż, zanim zaczęłam modeling, też dużo mi dało. Wiem, co znaczy dążyć do celu. Widzę też, ile mam szczęścia w tym, co robię.