"Dopiero zaczynają swoje dorosłe życie, nie mają szczęścia, nie są też boginiami seksu - są po prostu dziewczynami", tak mniej więcej podsumowuje swój serial HBO. Odkąd kilka lat temu "Dziewczyny" pojawiły się na małych domowych ekranach jako przeciwwaga dla uwielbianego "Seksu w wielkim mieście", zdobyły serca milionów fanów. Cztery przyjaciółki, totalnie od siebie różne, a jednak wspólnie zmagające się z codzienną prozą życia i problemami, które za sobą niesie cieszą się tak ogromną popularnością, bo... przypominają nas same. Początkująca pisarka Hannah, Shoshana studentka matematyki, zbierająca grosz do grosza z pensji pracownicy galerii Marnie czy Jessa, podróżniczka, wiecznie z głową w chmurach zaczynają dostrzegać blaski i cienie dorosłego życia w Nowym Jorku.

Rodzice przestają płacić na utrzymanie, z chłopakiem średnio się układa, a w łóżku to już w ogóle fatalnie, perspektywy na stałą pracę wciąż są odległe, a życie wydaje się ciężką wędrówką pod górę - w zasadzie ta produkcja powinna być hymnem współczesnych Millenialsów. Co ciekawe, aktorki odtwarzające główne postacie, w tym Lena Dunham są w prawdziwym życiu wierne serialowym ideałom. Kreują nowy wzorzec kobiecości, nowy feminizm, bojkotując plastikowe wizje perfekcyjnych modelek z reklamówek i walcząc o prawa kobiet - to na wskroś współczesne "it girls" bez Photoshopa. Odkrywają też na nowo co oznacza seksualność i intymność oraz jak tak naprawdę poradzić sobie w życiu, w którym nie co dzień są fajerwerki.

Być może dzięki temu, że pozwalają nam się ze sobą identyfikować, "Dziewczyny" HBO zdobyły tak ogromną popularność. W 2013 roku otrzymały nawet Złoty Glob w kategorii Najlepszy serial komediowy. 12. lutego premiera ostatniego sezonu serialu, ale Lena Dunham, reżyserka, ostatnio zdradziła, że powstanie też pełnometrażowa, kinowa wersja opowieści o czterech perfekcyjnych w swojej nie perfekcyjności przyjaciółkach. 

Będziemy robić film, mówi Lena Dunham. Chcę tylko nabrać dystansu, również czasowego do „Dziewczyn”, tak, żeby odnaleźć je w zupełnie innym miejscu, niż to, w którym je zostawiliśmy. W końcu jeśli HBO zapłaciło za drugą kinową część „Seksu w wielkim mieście”, za naszą ekranizację zapłaci z pewnością więcej.

My się nie możemy doczekać kolejnego sezonu serialu, a wersja kinowa z pewnością będzie totalnym hitem! Polecamy Wam serdecznie.