Salma Hayek mogła umrzeć na COVID-19?

Salma Hayek przeszła naprawdę dramatyczne chwile. Jak wyznaje 54-letnia aktorka w wywiadzie dla „Variety”, była krok od śmierci. Salma Hayek w listopadzie ubiegłego roku zachorowała na COVID-19, który w jej przypadku nie okazał się łagodnym przeziębieniem. Spędziła w izolacji aż siedem tygodni, a w krytycznym momencie ratowała się kuracją tlenową.

- Było aż tak źle, że mój lekarz błagał mnie, bym natychmiast udała się do szpitala. Odpowiedziałam mu: „Nie, bardzo dziękuję, ale chciałabym umrzeć w domu” – wspomina swoją sekretną bitwę z koronawirusem Salma Hayek.

Gwiazda była przekonana, że nie wyjdzie cało z tej bitwy. Los jednak okazał się dla niej łaskawy, a wola życia silniejsza niż COVID-19.

ZAINTERESOWAŁ CIĘ TEN ARTYKUŁ? ZAJRZYJ DO KOLEJNEGO!

Salma Hayek w nowym filmie "House of Gucci"

Po przebytej chorobie Salma Hayek szybko wróciła do życia zawodowego. Pojawiła się na planie głośno komentowanego filmu Ridleya Scotta „House of Gucci”, w którym zagrała u boku m.in. Lady Gagi czy Adama Drivera. Salma Hayek wcieliła się w postać legendarnej „Czarnej Wdowy” oskarżonej o zlecenie morderstwa swojego męża – Maurizia Gucciego. Salma Hayek pojawi się również niebawem w komedii "Hitman's Wife's Bodyguard".

Mimo wielu nowych zawodowych wyzwań, Salma Hayek przyznaje, że po przebytej chorobie koronawirusa wciąż czuje się nie najlepiej i szybciej się męczy. Niestety, wiele osób, które przeszły COVID-19, mogą powiedzieć, że czują się podobnie jak hollywoodzka gwiazda. Koronawirus nie jest tak łatwym przeciwnikiem, jak nam się wszystkim wydawało…

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Zobacz także: