Jak sobie radzicie z tym zamieszaniem wokół Was? Liga Mistrzów, transfer Roberta, Wasz ślub.

ROBERT LEWANDOWSKI: Staramy się do tego przywyknąć, bo rzeczywiście  w Polsce właściwie cały czas ktoś nam „towarzyszy”. Ale większość czasu jednak spędzamy w Dortmundzie, a tam nie mamy problemu z paparazzi. Do Polski wracamy dwa razy do roku i tak naprawdę wtedy wzbudzamy większe zainteresowanie. 

I naprawdę nie męczy Was to ciągłe zainteresowanie, śledzenie?

Robert: Czasami jest to męczące, zwłaszcza kiedy robią to w bardzo agresywny sposób. Zazwyczaj nas to śmieszy, ale czasem po tych ludziach widać, że są zdolni do wszystkiego, żeby zrobić zdjęcie, i to już jest trochę przerażające. Tym bardziej że my nie gwarantujemy żadnej sensacji. No bo co oni mogą mieć na takim zdjęciu? Jak wysiadamy z samochodu? Idziemy na spacer? Albo siedzimy w restauracji? Potem jeszcze będą musieli się namęczyć, żeby dorobić do tego jakiś podpis. Ale nic na to nie poradzimy. Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić.

Czy na taką sławę, na taki sukces da się przygotować? A może wręcz trzeba się przygotować? Żeby potem nie stracić kontaktu z rzeczywistością?

Robert: Myślę, że mi to nie grozi. Wiadomo, że cała moja kariera rozgrywała się krok po kroku. Więc też ten sukces, który przyszedł, to nie był dla mnie szok.

Cały wywiad na gala.pl

Zobacz także:







Fanom Roberta polecamy także książkę „Pogromca Realu. Moja prawdziwa historia” Przedstawia ona drogę, która doprowadziła jednego z najsłynniejszych aktualnie polskich piłkarzy na szczyt sportowej kariery. Książka przedstawia prawdziwą historię jego dotychczasowego życia. Życia które zaprowadziło go na Wembley, do finału Ligi Mistrzów. Pokazuje Lewandowskiego także od innej strony – tej niesportowej, jako zwykłego młodego mężczyznę.