Zaniepokojona mama zgłosiła się do szpitala
Tragicznie w skutkach zakończyła się historia mamy, która będąc w 32. tygodniu ciąży zaniepokojona zgłosiła się do szpitala.
Fationa Nikolli pewnego dnia przestała czuć ruchy dziecka. Zmartwiona zadzwoniła do szpitala w Birmingham. Od razu dostała wytyczne, żeby jak najszybciej zgłosić się do szpitala. Jednak był pewien problem. Kobieta poinformowała, że jest chora na koronawirusa i zapytała, czy pomimo tego zostanie jej udzielona pomoc. W odpowiedzi usłyszała, żeby natychmiast przyjeżdżała.
Na miejscu okazało się, że kobieta nie zostanie od razu przyjęta, tylko musi czekać w samochodzie na parkingu, aż zwolni się izolatka. Nic nie pomogły prośby i obawy mamy, że nie czuje ruchów dziecka.
Dopiero po 2,5 godzinach czekania w samochodzie, kobieta została przyjęta na oddział.
W trakcie badania KTG okazało się, że serduszko dziecka bije zbyt wolno. Podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Pół godziny później wykonano operację. Niestety było już za późno. Dziecko urodziło się martwe.
"To była ciąża podręcznikowa"
Kobieta w rozmowie z mediami wyznała, że jej trzecia ciąża była podręcznikowa. Dzień przed tragedią podczas wizyty u lekarza nic nie wzbudzało niepokoju.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego to się stało... to był tylko jeden dzień? – zadaje sobie pytanie Fationa.
Lekarze potwierdzają, że dziecko miało szansę na przeżycie, gdyby wcześniej otrzymało pomoc.
Zobacz także:
Trwa śledztwo w tej sprawie, a ciało dziecka ma zostać poddane autopsji.
Nie byliśmy w stanie być przy niej w sposób, którego byśmy chcieli lub oczekiwali – wyznała jedna z lekarek.
Szpital zapewnia, że po tej tragedii wprowadził "szereg natychmiastowych zmian i ulepszeń w sposobie zajmowania się kobietami zakażonymi wirusem w przypadku wzrostu frekwencji, aby zapewnić bezpieczną opiekę wszystkim ciężarnym i dzieciom". Wszyscy mają nadzieję, że ta tragiczna w skutkach historia nigdy się nie powtórzy.
Przeczytaj także: