Zastanawiałaś się kiedykolwiek, kim byli twoi pradziadkowie i po kim, jeśli nie po rodzicach, odziedziczyłaś kręcone włosy, talent muzyczny albo niepokorny charakter? Nie jesteś jedyna.
Poszukiwanie korzeni stało się na całym świecie modne, m.in. na fali popularności seriali dokumentalnych nadawanych w zachodnich stacjach telewizyjnych, w których gwiazdy odkrywały przeszłość swojej rodziny i poznawały historie przodków. Dzięki temu widzowie mogli dowiedzieć się, że Gwyneth Paltrow zawdzięcza nazwisko rabinowi Paltrowiczowi z Krakowa (pradziadkowi), a babcia Juliette Binoche to swojsko brzmiąca Julia Młynarczyk z Częstochowy (Binoche jest honorową obywatelką tego miasta).

W Polsce przez jakiś czas pojawiał się na antenie TVP program „Sekrety rodzinne", w którym udało się dotrzeć do swoich korzeni m.in. braciom Pazurom. Okazało się, że pochodzą ze stanu chłopskiego o udokumentowanym pochodzeniu do 300 lat wstecz, a ich przodek z linii ojca był w 1907 r. posłem do rosyjskiej Dumy. Nic dziwnego, że niejeden widz zapragnął dokonać równie ciekawych odkryć w swojej rodzinie. Są już firmy genealogiczne, które w tym pomagają. Badanie dotyczące jednej rodziny kosztuje ok. 5 tys. zł, a zbudowanie pełnego drzewa genealogicznego od 10 do 15 tys. zł.
Nie każdy może wynająć researchera, który mu w tym pomoże, portale przeżywają oblężenie, a w Internecie roi się od ogłoszeń typu: „Szukam osób, które pamiętają moją prababkę Helenę z domu Kowalską”. „Nie byłoby tej mody i popularnych portali – mówi trenerka rozwoju osobistego Lucyna Wieczorek – gdyby nie istniała w każdym z nas potrzeba doszukiwania się swoich korzeni.” Jest ona tak naturalna jak pytanie o tożsamość: „Kim jestem?”. Wieczorek porównuje naszą przeszłość rodzinną do drzewa. Im mocniejsze, głębiej osadzone korzenie, tym wyższe gałęzie i rozłożystsze konary. Świadomość, że w przeszłości ktoś troszczył się o swoje dzieci czy budował z myślą o nich firmę, a my jesteśmy sukcesorami tej troski, daje nam siłę, poczucie sensu i przynależności. „To szczególnie ważne w świecie, w którym często poruszamy się jak samotne atomy.
Rysujesz swoje drzewo genealogiczne w sieci albo odkrywasz babkę na Podolu i czujesz zastrzyk pozytywnej energii” – mówi. Aby dotrzeć do korzeni, niektórzy angażują coraz bardziej wyrafinowane środki. Łukasz Lubicz-Łapiński ze Związku Szlachty Polskiej w Białymstoku dzięki badaniom DNA potwierdził pokrewieństwo sześciu osób z Łap o nazwisku Łapiński.
W wyniku badań genetycznych okazało się, że te osoby mają wspólnego przodka.