Porwanie 14-latki w Poznaniu

W piątek po południu przed jednym ze sklepów osiedlowych w Poznaniu doszło do porwania 14-letniej dziewczynki. Na oczach matki została wciągnięta do samochodu marki BMW. Auto odjechało w nieznanym kierunku. Matka dziewczynki od razu powiadomiła policję

- Sprawcy siłą wepchnęli ją do samochodu i wywieźli w odludne miejsce. Tam pastwiono się nad nią, goląc jej głowę, przypalając papierosem oraz zmuszając do wykonania tzw. innej czynności seksualnej - mówił dzień później rzecznik Komendy Głównej Policji inspektor Mariusz Ciarka w Polsat News.

Po około dwóch godzinach policjanci odnaleźli dziewczynkę we wsi Złotniki, kilkanaście kilometrów od Poznania. Przewieziono ją do szpitala.

W sprawie zatrzymano pięć osób - dorosłą 39-letnią kobietę i czworo nastolatków w wieku 13, 14 i 17 lat.

Areszt dla porywaczy 14-latki z Poznania

W niedzielę dwoje podejrzanych 39-letnia kobieta oraz 17-latek usłyszało zarzuty uprowadzenia i pozbawienie wolności, stosowania przemocy w celu zmuszenia do określonego zachowania, zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem oraz utrwalania przy pomocy telefonu komórkowego treści o charakterze seksualnym.

W poniedziałek poznański sąd podjął decyzję o tymczasowym, trzymiesięcznym areszcie. Grozi im do 15 lat pozbawienia wolności.

- Podejrzani składali wyjaśnienia. 17-latek przyznał się i opisał przebieg zdarzenia. Kobieta także opisała przebieg zdarzenia, oświadczyła, że się nie przyznaje, ale z treści tych wyjaśnień wynika, że częściowo do tych zarzutów przyznaje - mówił w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.

Zobacz także:

Co było powodem porwania 14-latki?

Prokuratura pytana o motywy, powiedziała, że "był to rzekomy dług za e-papierosa", wynoszący 20 złotych. 

Według ustaleń Radia Poznań 14-latka miała spalić grzałkę w e-papierosie dziewczyny jednego z porywaczy. Nastolatka zażądała zwrotu pieniędzy. Kiedy ich nie otrzymała zaplanowała zemstę.

- Córka podejrzanej domagała się zwrotu tych pieniędzy. Dodatkowo podejrzana, podczas składania wyjaśnień, oświadczyła, że chciała też ukarać 14-latkę i miało to wynikać z tego, że dziewczynka nazwała ją wulgarnie - powiedział Wawrzyniak.

Jak podaje "GW", to 39-latka miała zmusić nastolatkę, by ta weszła do jej auta. Po drodze porywacze zatrzymali auto przy sklepie, w którym kupili golarkę do włosów. To właśnie nią ogolili dziewczynie brwi i część głowy. Z ustaleń prokuratury wynika, że to 17-latek gwałcił dziewczynę, a pozostali nagrywali gwałt telefonami komórkowymi. Nastolatka była bita, torturowana. Przypalano ją papierosami.