Pokolenie Kasi&Tomka
Katarzyna Skrzynecka i Zbigniew Urbański, Jagna Marczułajtis i Sebastian Kolasiński, Agnieszka Guzy i Mateusz Kusznierewicz.Razem urządzają mieszkanie, robią zakupy, chodzą na przyjęcia. I przez cały czas na przemian kłócą się i godzą. Aby się lepiej zrozumieć, chodzą do psychoterapeuty. Czy tak jak Kasia i Tomek żyją też inni trzydziestolatkowie?

Postanowiliśmy rzecz sprawdzić, oddając głos parom, które są rówieśnikami Kasi i Tomka. Są młodzi, piękni i zdolni. Chcą mieć wszystko. Wielkie sukcesy, intensywne życie i prawdziwą miłość. Zadaliśmy im trzy pytania.
Pierwsze: czy warto formalizować związek i zawierać małżeństwo.
Drugie: o zazdrość i granice swobody w związku.
I trzecie: jak sprawić, żeby miłość trwała. Katarzyna Skrzynecka i Zbigniew Urbański Wkrótce biorą ślub. Konkordatowy. Są pewni, że jedyny na całe życie. Że stworzą szczęśliwą rodzinę dla swoich dzieci. Pochodzą z dwóch różnych światów. Poznali się półtora roku temu podczas uroczystości wręczania nagród organizacji środowisk twórczych i autorskich osobom walczącym z piractwem fonograficznym. Zbyszek - zatrudniony w policji specjalista do walki z przestępczością komputerową - okazał się dla Kasi przeciwieństwem oschłych służbistów. Kasia dla niego - zaprzeczeniem gwiazdorstwa. Okazało się, że bardzo podobnie myślą o życiu we dwoje. Małżeństwo
Kasia: Oczywiście, gdy patrzy się na to, co dzieje się dookoła, można zacząć wątpić w instytucję małżeństwa. Wiele wartości, takich jak wierność czy stałość uczuć, zdewaluowało się. A jednak warto, na przekór rozwodom i pomimo porażek z przeszłości, pokochać i uwierzyć raz jeszcze.
Zbyszek: Nie traktujemy ślubu jako papierka, ale jako miarę siły uczuć. A my swoich jesteśmy pewni. Na początku dzieliło nas aż 300 km. Bywało, że tuż po porannej próbie w teatrze Kasia wsiadała w InterCity i gnała do Poznania, byśmy mogli razem zjeść kolację. Potem bladym świtem wracała do Warszawy do pracy. A czasami siadała za kierownicą po spektaklu o 22.00, żeby w środku nocy dotrzeć do Poznania. Podjąłem męską decyzję. Spakowałem się i w trzy dni przeniosłem do Warszawy. Choć trudno było mi opuszczać ukochane miasto, dobrą pracę i świetną paczkę przyjaciół. Zazdrość a wolność
Kasia: Na razie wciąż mamy zbyt mało czasu, by się sobą nacieszyć. Zbyszek pracuje w ciągu dnia, a ja wieczorami. Każdą wolną chwilę wolę spędzić we dwoje w domu. Jesteśmy dla siebie przyjaciółmi. Małżeństwo może krępować te pary, które się nie dopasowały pod jakimś względem. Choćby seksu. Ktoś może woleć miłość namiętną, żarliwą, ktoś inny delikatną. My mamy podobną wrażliwość i oczekiwania, a bliskość cielesna jest dla nas wyrazem głębokiej uczuciowej więzi. Może to nietypowe, ale za to jakie fajne, że najwspanialszym kochankiem twojego życia jest akurat twój własny mąż.
Zbyszek: Od początku wiedziałem, jaki zawód wykonuje Kasia i że często będzie poza domem o różnych porach. Wiele wieczorów, kiedy Kasia gra przedstawienia, spędzamy we dwóch: ja i Leo (pies). Jestem zazdrosny, ale nie byłbym z kobietą, której bym nie ufał. Wiem, że zaraz po spektaklu wraca do nas, jak najszybciej może. A na nudę w domu nie mogę narzekać. Jak na prawdziwego poznaniaka przystało, jestem nauczony porządku i dyscypliny. Kasia dba o dobrą kuchnię, a ja staram się ją wyręczać, choćby w prasowaniu, którego nienawidzi. Pielęgnowanie miłości
Kasia: Nie jesteśmy już nastolatkami, którzy chcą się pobawić w dom. Wiemy, co może być poważnym problemem, a co tylko "kocim humorem", który trzeba przeczekać. Najważniejsza jest troska na co dzień, a nie fajerwerki od święta. Nie muszę prosić Zbyszka po kilka razy o cokolwiek. Jeśli już się czegoś podejmuje, zawsze dotrzymuje słowa. Ja natomiast dwoję się i troję, by pogodzić pracę zawodową ze wszystkim co babskie: zakupami, gotowaniem, domem, mężem i psem.
Zbyszek: Wiadomo, w każdym małżeństwie bywają lepsze i gorsze dni. Ale wszystko zależy od ludzi. Każde z nas ma za sobą bolesne doświadczenia. A ja nawet nieudane małżeństwo, które trwało rok. Mimo to nie straciliśmy wiary w miłość i dalej romantycznie patrzymy na życie. Jesteśmy gotowi nie tylko na dobre, ale i na te gorsze chwile. Wysłuchała Magda Łuków Jagna Marczułajtis i Sebastian Kolasiński Mają i dziecko, i ślub, a jednak nie są tradycyjną parą. Przede wszystkim dlatego, że brakuje im czasu na codzienną celebrację związku. Kończą studia w innych miastach: Jagna AWF w Krakowie, Sebastian prawo w Łodzi. Ona reklamuje firmę sportowo-kosmetyczną, a wkrótce chce wznowić treningi. Ich życie to ciągłe podróże. Zdarza się nawet, że mieszkają oddzielnie. Małżeństwo
Sebastian: Niewiele zmieniło w naszym życiu. Jagna ma tylko nowe nazwisko w dowodzie (Kolasińska-Marczułajtis, red). Ale zdecydowaliśmy się na ślub, bo doszliśmy do wniosku, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Jagna: Od samego początku chcieliśmy się pobrać. To była oczywistość. I może dlatego nie zmieniła, jak mówi Sebastian, zbyt wiele w naszym życiu. W każdym razie nie aż tyle, co przyjście na świat Jagódki. To dopiero była prawdziwa cezura. Zaczęły się nowe radości, ale i wyrzeczenia. Na szczęście jako sportowcy jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Zazdrość a wolność
Jagna: Darzę Sebastiana dużym zaufaniem...
Sebastian (przerywając): Jagna bywa bardzo zazdrosna. Kiedy dzwoni któraś z moich "byłych", natychmiast pojawia się u żony charakterystyczny błysk w oku i zaczynają się uszczypliwe uwagi. Ale nie wybuchają z tego powodu kłótnie. Szkoda na nie czasu, którego i tak mamy za mało. Pielęgnowanie miłości
Jagna: Jest ciężko, bo kiedy pojawiła się Jagódka, bezpowrotnie straciliśmy tzw. czas randkowy, który można było przeznaczyć na bycie tylko we dwoje. Na szczęście starcza nam siły na seks... To, według mnie, jakieś 60% udanego związku.
Sebastian: Tylko?! Żartowałem. A serio... Nie jest to nasza metoda rozwiązywania konfliktów, godzimy się, zanim zdążymy dojść do łóżka. Reguły rządzące światem sportu nauczyły nas sztuki kompromisu. To jest właśnie klucz do trwałego szczęścia. Wysłuchała Anna Rączkowska Mateusz Kusznierewicz i Agnieszka Guzy Są siedem lat w związku. Kiedyś różnili się od siebie jak ogień i woda. Mateusz to oaza spokoju. Agnieszka uważa siebie za furiatkę. Do dziś zdarza się, że ich rozmowy naładowane są elektrycznością. Mimo to udało im się zbudować coś trwałego. Zmienić pod wpływem partnera. Ona nauczyła się od niego delikatności i słowa "przepraszam". On - zwierzać się ze swoich problemów. Zawijali do różnych portów, ale wreszcie znaleźli swoje miejsce. Od czterech lat mieszkają w Warszawie. Małżeństwo
Agnieszka: Jesteśmy za. Od trzech lat jesteśmy zaręczeni, myślimy o ślubie i stale go przekładamy. Z braku czasu. Staramy się wygospodarować choćby weekend tylko dla siebie. Można się do tego przyzwyczaić, chociaż przychodzą dni, kiedy mam dość. Myślę: co ja robię z tym facetem? Niby go mam, a nie mam.
Mateusz: Po tych wspólnych latach zyskaliśmy pewność, że chcemy być razem. Aktu małżeństwa nie traktuję jako magicznego zabezpieczenia mającego skonsolidować związek. Zazdrość a wolność
Agnieszka: Dajemy sobie więcej wolności i swobody niż parę lat temu. Nie trzymamy się na krótkiej smyczy. Mamy do siebie wiele zaufania. Lubię się bawić. Tymczasem Mateusz bywa wieczorami zmęczony. Więc on zostaje, a ja szaleję.
Mateusz: Taki stan swobody mi odpowiada. Pielęgnowanie miłości
Agnieszka: O związek trzeba dbać. Odświeżająco działają na nas wyjazdy Mateusza. Nie jesteśmy w stanie się sobą znudzić. Kiedy go nie ma, tęsknię, dzwonię po nocach i płaczę w słuchawkę.
Mateusz: Największym zagrożeniem dla związku jest chyba to, że w natłoku codziennych zajęć czasami zapomina się o czymś ważnym. Albo o tym, co ważne dla drugiej osoby. Agnieszka czasem przenosi napięcia z pracy do domu. Nie może spać, musi się wyżalić albo wykrzyczeć. Mógłbym przeczekać bez wtrącania się. Ale nie. Wtedy zdarzają się trudne rozmowy z "elektrycznością w powietrzu". Na ogół wiem, że oberwę, lecz ważniejsze jest to, że jej pomogę. To chyba całkiem dobry układ. Wysłuchała Monika Berkowska fot. Wellman/eRBe
Polecane
„Po rozwodzie przestałam wierzyć w miłość i skupiłam się na Zosi. Ale gdy poznałam Tomka, zakwitłam jak bazie na wiosnę”
„Mój mąż ulotnił się zaraz po narodzinach syna. Zjawił się po 23 latach, by poznać Tomka, ale było już za późno”
„Po rozwodzie przestałam wierzyć w miłość i skupiłam się na Zosi. Ale gdy poznałam Tomka, zakwitłam jak bazie na wiosnę”
„Mój mąż ulotnił się zaraz po narodzinach syna. Zjawił się po 23 latach, by poznać Tomka, ale było już za późno”
„Teksty Tomka były żenujące. Zawstydzał nas, a szefowa go broniła. Wreszcie tak mu dogadałyśmy, że poszło mu w pięty”
„Kasia odeszła, a ja zostałem sam z trzema kapryśnymi nastolatkami. Małżeństwo z teściową może być moją najlepszą opcją”
Volume hair – pokolenie Tik Toka zakochało się w tej fryzurze supermodelek lat 90. Jak ją zrobić?
„Mówiłem Kasi miłe rzeczy, żeby ją trochę rozweselić. Ona zinterpretowała to inaczej i na imprezie dała z siebie wszystko”
„Według teściowej na weselu powinny być schabowe, a suknia ma wyglądać jak beza. Zrobiła cyrk z mojego ślubu”
Tragiczna śmierć 17-letniej olimpijki. "Była inspirującym talentem i wzorem do naśladowania dla swojego pokolenia"
„Babcia miała 100 tysięcy oszczędności, ale po jej śmierci kasa zniknęła. Mieliśmy w rodzinie złodzieja”
„Postawiłbym majątek na to, że to brat oskubał mnie z kasy. Dziś przez własną głupotę skończyłbym na ulicy”
„W 1 dzień przeszedłem od zera do milionera. Może i trafiłem szóstkę w totka, ale przegrałem w byciu mężem i ojcem”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa