Prezydent, posłowie i ministrowie dadzą sobie podwyżkę? 

Do sejmu wpłynął projekt ustawy przygotowany przez Komisję Regulaminową, Spraw Poselskich i Immunitetowych, dotyczący zmian w niektórych ustawach w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych. Co to oznacza w praktyce?

Wynagrodzenie osób pełniących funkcje publiczne, takie jak parlamentarzystów, premiera, ministrów, wojewodów i marszałków województwa oraz prezydenta RP i pierwszej damy miałoby zostać powiązane z wysokością wynagrodzenia sędziów w Sądzie Najwyższym. Dotychczas wynagrodzenia te były zależne od kwoty bazowej, która corocznie określana jest w ustawie budżetowej. Dla większości z tych stanowisk oznacza to sporą podwyżkę.

W projekcie wskazano, że Marszałkowi Sejmu i Marszałkowi Senatu przysługiwać będzie wynagrodzenie odpowiadające 1,1-krotności wynagrodzenia sędziego SN określonego w stawce podstawowej. Oznacza to kwotę około 22 tys. zł. Wicemarszałkom Sejmu i Senatu przysługiwać będzie wynagrodzenie w wysokości odpowiadającej 0,9-krotności wynagrodzenia sędziego SN. Zaproponowano również, aby uposażenie posła i senatora odpowiadało wysokości 0,63-krotności wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN. Oznacza to podwyżkę w wysokości około 4,5 tysiąca miesięcznie. Prezesowi Rady Ministrów przysługiwać będzie wynagrodzenie odpowiadające 1,1-krotności wynagrodzenia sędziego SN. Wiceprezesowi Rady Ministrów - 1-krotności wynagrodzenia sędziego SN. Ministrowi - 0,9-krotności (prawie 18 tys. zł). Sekretarzowi stanu oraz podsekretarzowi - 0,85-krotności wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN.

W uzasadnieniu projektu tej ustawy napisano, że jest to:

podjęcie próby urealnienia wynagrodzeń wypłacanych osobom pełniącym funkcje publiczne, które na skutek braku wzrostu wynagrodzeń przez ostatnie lata, a nawet ich obniżenia o 20 proc. (co miało miejsce w 2018 r. w stosunku do posłów, senatorów i grupy pracowników samorządowych pełniących funkcje publiczne), pozostały na niskim poziomie wynagradzania, nieadekwatnym do wzrostu przeciętnego czy minimalnego wynagrodzenia w tym samym okresie.

Jak na tle tych podwyżek wypada pensja prezydenta RP i co z wynagrodzeniem pierwszej damy?

ZOBACZ TEŻ: Kinga Duda odbyła prestiżowy staż w Londynie. Ta pensja zwala z nóg!

Ile zarabia prezydent RP, a ile pierwsza dama?

Projekt ustawy przewiduje, że prezydentowi RP przysługiwałoby wynagrodzenie w wysokości 1,3-krotności wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego określonego w stawce podstawowej. Oznacza to, że prezydent zarabiałby niemal 26 tys. zł. Jest to podwyżka o około jedną czwartą od jego obecnego wynagrodzenia. Zaproponowano również wynagrodzenie dla pierwszej damy. Miesięcznie odpowiadałoby ono 0,9-krotności wynagrodzenia sędziego SN — czyli 18 tys. zł. W uzasadnieniu napisano:

Zobacz także:

Jakkolwiek małżonka Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (...) nie jest osobą zajmującą kierownicze stanowisko państwowe, to jednak realizuje, jak dotąd nieodpłatnie, ważne zadania o charakterze reprezentacyjnym i wspomagającym Prezydenta RP, także kosztem własnej kariery zawodowej i czasu prywatnego. Zatem w pełni uzasadnione jest przyznanie Jej z tego tytułu odpowiedniego wynagrodzenia.

Jeśli chcecie wiedzieć, jak pensja prezydenta i pierwszej damy wygląda obecnie, polecamy ten artykuł. Zwłaszcza w przypadku małżonki głowy państwa, będzie to duża podwyżka, ponieważ do tej pory pierwsza dama zarabiała dokładnie 0 zł.

Co sądzicie o tej zmianie? Czy pierwsza dama powinna dostawać pensję za pełnione przez siebie obowiązki? Sprawdziłyśmy, jak sytuacja wygląda w innych krajach. W USA, podobnie jak w Polsce, pierwsza dama nie pracuje zawodowo, a za pełnioną funkcję reprezentacyjną nie otrzymuje wynagrodzenia. Sytuacja wygląda podobnie we Francji, gdzie utrzymanie pierwszej damy z pieniędzy podatników szacuje się na około 6 tys. dolarów miesięcznie. Co ciekawe, w Nigerii od czasu odzyskania niepodległości, funkcjonuje fundusz, z którego utrzymywana jest pierwsza dama, choć jak w przypadku większość państw, bycie pierwszą damą Nigerii, nie jest oficjalnym stanowiskiem państwowym.

ZOBACZ TEŻ: Kim jest "pokolenie lockdownu"? 30 proc. młodych Polaków straciło pracę i nie znajdzie jej prędko