Rakotwórcze substancje w ubraniach

Pojawienie się syntetycznych tkanin sporo zmieniło w świecie mody. Jednak wielu klientów nie wie, że tkaniny te są bardzo ryzykownym wyborem, zwłaszcza że większość syntetycznych materiałów profilaktycznie namacza się w substancjach, które mają zwiększyć ich niepalność czy ułatwić pozbywanie się wilgoci. Te wszystkie substancje w kontakcie z naszym ciałem, które delikatnie je ogrzewa, uwalniają się w postaci trujących oparów, a ich wpływ na organizm tak naprawdę nie jest znany.

Niestety, nawet jeśli decydujecie się na zakup ubrań pochodzenia naturalnego, nie oznacza to, że unikniecie w ten sposób chemikaliów serwowanych klientowi przez producenta, o czym opowiem za chwilę.

Dziennikarze z magazynu „The Ecologist” obliczyli, że aby przekształcić surowy materiał w ubranie, wykorzystuje się około 8 tysięcy substancji chemicznych. Używa się ich do wybielania, farbowania, prania, szorowania i wykańczania tkanin. Na ogół syntetyczne materiały nasącza się formaldehydem, środkami zmniejszającymi palność, odstraszającymi insekty i perfluorowanymi substancjami chemicznymi, takimi jak teflon, który sprawia, że tkaniny się nie mną i nie trzeba ich prasować. W 2007 roku rząd Nowej Zelandii zlecił przebadanie partii bawełny i wełny pochodzącej z Chin. Wykryto w niej formaldehyd w ilości 900 razy przekraczającej rzekomo bezpieczną normę21.

Na uwagę zasługuje 102 również sposób mierzenia zawartości formaldehydu w tkaninie. Otóż stwierdza się, że ubranie jest go pozbawione, jeśli nie odnajdzie się tej substancji na powierzchni tkaniny, jednak nikt nie sprawdza, czy sama tkanina, czyli jej włókna, go nie zawiera. Dlaczego to takie istotne? W 1999 roku grupa naukowców z Japonii kupiła dwadzieścia siedem podkoszulków, których nie trzeba prasować. Przez pół roku każdego tygodnia prano i suszono podkoszulki, za każdym razem badając ilość formaldehydu. Po tym czasie jedna trzecia podkoszulków miała w miarę bezpieczny poziom 75 ppm (parts per million, części na milion), natomiast w wypadku dwunastu innych wartość ta przekraczała tę normę, co oznacza, że przez pół roku osoba nosząca taki podkoszulek wchłaniała cząsteczki formaldehydu22. Dlaczego formaldehyd budzi tyle kontrowersji? Jest to substancja, w której między innymi przechowuje się zwłoki pokrojonej żaby, aby się nie zepsuły. Uznaje się ją za silnie rakotwórczą w stosunku do zwierząt i ludzi. Jest bardzo niebezpieczna dla dzieci, których układ odpornościowy jeszcze się w pełni nie rozwinął, przez co ich organizmy nie potrafią skutecznie pozbywać się toksyn.

Warto zaznaczyć, że te wszystkie substancje, które mają nam niby ułatwić życie podczas prania i używania ubrań, często wywołują nowotwory. Jednak związki te zawierają nie tylko tkaniny syntetyczne, ale również naturalne, już bowiem w procesie ich produkcji używa się całej gamy środków ochrony roślin czy biobójczych. Dlatego często nie ma znaczenia, czy tkanina posiada metkę „100% bawełny” albo „naturalna”, gdyż żadna z tych etykiet nie daje gwarancji bezpieczeństwa. A akurat bawełna jest jedną z najintensywniej pryskanych pestycydami roślin. Do jej uprawy zużywa się aż 25% wszystkich pestycydów i nawozów. Zastanawiacie się, co w takim razie zrobić? Przede wszystkim sięgać po certyfikowane w Unii Europejskiej tkaniny, które są bezpieczne dla naszego zdrowia. Pamiętajcie też, że słowa „ekologiczne”, „eko”, „bio” czy „organic” dotyczą wyłącznie żywności, dlatego warto skupić się na rzetelności firmy, która certyfikuje daną tkaninę.

ZOBACZ TEŻ:

TOKSYCZNE UBRANIA - Tkaniny, których powinniście unikać jak ognia:

  • Acetat powstaje w wyniku potraktowania celulozy acetonem, a następnie olejem mineralnym.
  • Akryl, a właściwie akrylonitryl, w kontakcie z wilgocią wydziela używany podczas jego produkcji cyjanowodór.
  • Nylon, czyli poliamid, wytwarza się z ropy naftowej i smoły pogazowej.
  • Lycra (spandex) to elastyczne włókno również produkowane z ropy naftowej.
  • Poliester wytwarza się z otrzymywanego z ropy naftowej kwasu tereftalowego i glikolu etylenowego.
  • Rayon robi się z celulozy (drewna), ale chociaż jest włóknem naturalnym, otrzymuje się go dzięki zaprzęgnięciu do działania dużej ilości chemii. Alternatywą jest tancel, również uzyskiwany z celulozy, jednak jego otrzymywanie nie wiąże się z użyciem toksyn.
  • Bawełna. Jeśli nie wiemy, skąd pochodzi, i nie ma żadnych certyfikatów, lepiej zrezygnować z bawełny ze względu na dużą ilość toksyn użytych do jej produkcji. Poszukajcie bawełny ekologicznej, która ma potwierdzone i rzetelne certyfikaty.

 

Zobacz także:

I co z tym wszystkim zrobić? Jak już wspomniałam, nie obawiam się przyznać, że spora część mojej garderoby to ubrania uprzednio używane. Sięgam po nie nie tylko dlatego, że ilość zawartych w nich poprodukcyjnych toksyn jest o wiele mniejsza niż w nowych, lecz jeszcze z jednego powodu. Wyobraźcie sobie, że idziecie do sklepu i kupujecie buty za 100 złotych czy podkoszulek za 50 złotych. Czy myślicie, że kiedy zakończą one swój żywot w waszej szafie, przydadzą się jeszcze komuś? Szczerze wątpię, aby kiedykolwiek te tanie ubrania znalazły drogę do sklepu z dobrą używaną odzieżą. Może teraz, gdy kupujecie podkoszulek, wygląda on dobrze, jednak z czasem szew przy szyi się rozpruje, kolory wyblakną, w niektórych miejscach materiał się naciągnie lub podczas prania zrobi się w nim dziurka. Na dodatek trudno wywabić z niego plamy, gdyż jakość tkaniny po prostu nie powala – strach wziąć ją w ręce i wyszorować. Podejrzewam, że nie jesteście zbyt zadowoleni z tego, jak wydaliście swoje 50 złotych.

Powyższy artykuł jest fragmentem książki „Eko w wielkim mieście, czyli kilka kroków do szczęśliwego życia” (Burda Książki)

O autorce:

Ewa Kozioł jest mamą czwórki dzieci, żoną, blogerką i autorką książek. Razem z mężem rzucili pracę w zagranicznej korporacji i wrócili do Polski. Każdego dnia odkrywają, czym są prostota i życie bliżej natury oraz jak łatwo to wszystko osiągnąć bez dużych pieniędzy, ogromu czasu i nowoczesnych gadżetów. Na blogu ZielonyZagonek.pl autorka pokazuje, jak unikać chemii i żyć w zgodzie z naturą. Uczy prostych tricków, które pozwalają odzyskać kontrolę nad życiem.

- Jeszcze kilka lat temu żyłam zamknięta w czterech ścianach w swoim mieszkaniu w jednym z wielkich miast Europy. Podobnie jak wy wolność odzyskiwałam w weekend, wtedy pakowałam walizki i jechałam na łono natury poza miasto – im dalej, tym lepiej. Ciągle mi czegoś brakowało, czułam się osaczona, miałam wrażenie, że wpadłam w ten sławny wyścig szczurów jak śliwka w kompot. A gdzie w tym wszystkim czas na życie?

Natura i prostota – to było moje lekarstwo. Powrót do życia nie musi oznaczać przeprowadzki na wieś. Weźcie tę książkę do domu i poznajcie wyjątkową drogę, która kiedyś pomogła mi odnaleźć samą siebie i poczuć wolność. Dajcie mi szansę, a zobaczycie, że ekologia to nie tylko segregowanie śmieci, lecz także życie w harmonii ze sobą i światem. Pozwólcie mi pokazać wam, jakie to wszystko proste.

- W kilka chwil pozbądźcie się z domu toksyn, aby był bezpieczny i stał się oazą w miejskiej dżungli; prawdziwym miejscem wypoczynku po ciężkim dniu.
- Zakochajcie się w jakości i prostocie, dzięki którym znikną dziury w domowym budżecie.
- Nauczcie się naturalnej pielęgnacji skóry, której pozazdrości wam niejedno SPA.
- Poznajcie moje tricki, dzięki którym eko wcale nie jest dla bogaczy.

Dajcie się zainspirować i rozpocznijcie zieloną rewolucję na miarę swoich możliwości!

PRZECZYTAJ TEŻ: