Silnik warkotał niecierpliwie, wszystkie miejsca były zajęte, o, przepraszam, wszystkie, z wyjątkiem jednego miejsca dla mnie. Usiadłam. Ruszamy. Nie, zaraz, wcale nie ruszamy. Dlaczego? Halo?! Ja się śpieszę!!!

Patrzę na innych pasażerów. Oni chyba też się śpieszą, ale siedzą spokojnie, zatopieni w cierpliwym oczekiwaniu. Rozglądam się niespokojnie, lecz nic nie mogę zrobić. Nie ma kierowcy. Muszę czekać. Czekam więc. A życie pokazuje mi coś niezwykłego.

Na chodniku tuż przy autobusie stoi budka z przeszkloną górną częścią. Jawajczyk w sarongu sprzedaje owoce. Przez cały dzień stoi w hałasie ulicy i delikatnymi ruchami, czule obiera melony. Potem kroi je ostrożnie na łódki i układa w lodzie. I sprzedaje po tysiąc rupii za sztukę. Przez cały dzień!

Przygląda się ludziom, poprawia grudki lodu, patrzy w niebo. Znowu wyciąga łódkę melona. Nie, tym razem arbuza. Ha! Otwieram usta ze zdumienia. Czy zwróciliście kiedykolwiek uwagę na to, że arbuz jest CZERWONY? Czy to nie jest nadzwyczajne? Zamknięty w zielonej kuli mógłby być w środku szary, ziemisty albo bez żadnego koloru. A jednak on jest czerwony. Czerwony! Przecież nikt nie widzi, że on jest czerwony w środku, a jednak on taki jest. Dla samego siebie.

Czy to nie jest dokładnie tak samo, jak ze szczęściem i dążeniem do sukcesu? Gdyby arbuz od początku wołał do wszystkich: – Hej! Patrzcie na mnie! Jeśli mnie otworzycie, zobaczycie, że jestem w środku różowy! Miesiąc później: – Halo! Nie zajrzeliście do mnie wcześniej, kiedy byłem różowy, ale teraz koniecznie to zróbcie! Jestem już ciemnoróżowy, znacznie różowszy, niż byłem wcześniej! Po dwóch tygodniach: – Ludzie! Błagam, popatrzcie na mnie! Nie zwracajcie uwagi na te głupie zielone ogórki, kłamliwe żółte fasolki i żądne sławy fioletowe bakłażany! Patrzcie na mnie! Na mnie! Ja mam dla was coś niesamowitego, co jest więcej warte niż wszystkie fasolki, ogórki i pieczarki razem wzięte! Ja! Ja jestem czerwony! Właśnie zacząłem z różowego coraz bardziej się czerwienić. Ja jestem niezwykły! Patrzcie na mnie!

Niektóre arbuzy wrzeszczą. A inne czekają spokojnie, aż dojrzeją, a od środka wypełni je chrupki, czerwony, cudowny miąższ pełen słodkiego soku. Wtedy na pewno znajdzie się ktoś, kto taki arbuz kupi. I będzie sławił jego doskonałość na cały świat. Morał z tej arbuzowej opowieści jest taki: rób swoje. Zajmuj się tym, co jest dla ciebie ważne. Nie szukaj sławy i rozgłosu, tylko pracuj uczciwie nad tym, w co wierzysz całym sercem. Udoskonalaj swoje umiejętności, bądź coraz lepszy w tym, co robisz, i podążaj za swoją pasją. Kiedy twoje dzieło będzie gotowe, świat sam je zauważy i dostarczy ci wtedy szczerej pochwały i podziwu.