Ola Domańska w październiku zeszłego roku po raz pierwszy została mamą. Nowa życiowa rola aktorki była ogromnym zaskoczeniem dla fanów Oli. Domańska chroni swoją prywatność, a na jej profilu na Instagramie nie ma co szukać fotografii z partnerem czy wizerunku malutkiego Ariela. Aktorka o swoim macierzyństwie, jego początkach, decyzji zajścia w ciążę oraz tego, jak rodzicielstwo wpłynęło na jej związek opowiedziała jednak w ciepłej i szczerej rozmowie z Justyną Nagłowską w podcascie Matka też człowiek.

Ola Domańska bez owijania w bawełnę o początkach macierzyństwa: "To był totalny armagedon"

Ola Domańska w rozmowie z Justyną Nagłowską opowiedziała m.in. o swoim porodzie. Aktorka zdecydowała się na poród w domu, bo jak mów, bała się narodzin syna w szpitalu i utraty kontroli nad swoimi decyzjami. Ola podkreśla jednak, że nie miała żadnych obaw przed taką formą porodu dzięki przyjaciółkom, które też zdecydowały się na taki sposób narodzin swoich pociech. "W domu czułam się najbezpieczniej, no i się wszystko udało, więc fajnie" - mówi aktorka, przyznając również, że nie poczuła bezgranicznej miłości do syna od pierwszych chwil.

Jak miałam Ariela w ramionach po raz pierwszy, jak się urodził, to niestety nie zalała mnie fala miłości. Trzymałam jakiegoś malutkiego człowieka w swoich ramionach i Maria Romanowska mówi mi, że to jest właśnie mój syn, a ja po prostu nic nie czuję, nic. (...) Byliśmy tym wszystkim przytłoczeni, że mówisz do tego dziecka, a ono nic nie rozumie i masz takie: "Dlaczego on nie rozumie?!" Oczywiście śmieję się, ale wiesz, o co chodzi. To spowodowało ogromne doświadczenie dla mnie i dla taty. To był totalny armagedon, dla naszego związku to było straszne. Nie wiedzieliśmy jak sobie nawzajem pomóc - wyznaje Ola

Partner Oli Domańskiej zostawił ją z miesięcznym dzieckiem: "Mogłam spotkać się sama ze sobą w takim cierpieniu z dzieckiem na rękach"

Ola jednocześnie przyznaje, że włączył jej się niezwykle silny instynkt macierzyński. Aktorka miała poczucie obowiązku, żeby "nadzorować partnera, bo on może przypadkiem przydusi Ariela". "Jego to frustrowało, bo traktowałam go jakiegoś dzieciaka, a gość ma 39 lat. Ja przecież mam takie samo doświadczenie jak on, więc skąd we mnie jakieś poczucie, że ja wiem lepiej".

Dla niego to było niezwykle trudne. Tak trudne, że zamknął drzwi z drugiej strony i nie było go przez miesiąc. Teraz to totalnie rozumiem, a wtedy szukałam jakiejkolwiek pomocy i włączałam twój podcast o macierzyństwie. A wtedy nie potrafiłam poprosić o tę pomoc, bo się wstydziłam, że jestem kobietą, którą zostawił facet z miesięcznym dzieckiem. Wstydziłam się.

Aktorka z perspektywy czasu reflektuje nad tym, co zrobił jej partner i ojciec miesięcznego wtedy Ariela. "Ja jestem wspaniała, owszem, ale ja też jestem cholernie trudna. I z tego miejsca ja jestem niezwykle wdzięczna Tatu, za to, że zawalczył o siebie, o swoją godność i za to, że ja mogłam spotkać się sama ze sobą w takim cierpieniu z dzieckiem na rękach. Wydaje mi się, że nie byłby mnie teraz tutaj, gdzie jestem, a jestem we wspaniałym miejscu... Spotkałam się ze swoimi demonami, które wcześniej zagłuszałam. Cieszę się, że je zaakceptowałam" - wyznaje w rozmowie z Justyną Nagłowską Ola Domańska.

Teraz jesteśmy ze sobą, nie jesteśmy w związku. Jesteś rodzicami, mieszkamy sobie razem w naszym małym mieszkanku. Poznajemy się jako rodzice, jako ludzie. Mamy ze sobą trening szacunku do drugiego człowieka i akceptacji tego, że ktoś jest jaki jest. To jest ważne - bycie ze sobą, ale nie nazwałabym tego związkiem.

PRZECZYTAJ TAKŻE: