Ofiara przemocy domowej uznana za „częściowo winną”

Do zdarzenia doszło 24 sierpnia 2014 roku w miejscowości Le Mans we Francji. 25-letnia Aida już wcześniej padała ofiarą przemocy ze strony swojego partnera i również tym razem policja musiała interweniować. Służby pojawiły się w domu Aidy jeszcze przed brutalnym atakiem, w wyniku którego została sparaliżowana. Policjanci poradzili kobiecie, by spędziła noc poza domem i odwieźli ją na dworzec. Ponieważ było późno i nie kursowały żadne pociągi ani autobusy, Aida próbowała skontaktować się ze znajomymi. Nikt jednak nie odpowiadał, więc zadzwoniła pod numer alarmowy 115, stworzony dla ofiar przemocy domowej. Znaleziono jej miejsce, w którym mogła spędzić noc, jednak kobieta nie miała jak się tam dostać, a taksówka okazała się dla niej zbyt droga. Aida nie miała innego wyjścia, jak powrót do domu. Właśnie tej nocy rozegrała się tam tragedia. Nad ranem policja znalazła ją nieprzytomną przy wejściu do budynku. Partner Aidy wyrzucił ją przez okno z drugiego piętra. Kobieta przeżyła upadek, ale obecnie jest sparaliżowana.

Sąd nie przyznał poszkodowanej pełnej rekompensaty

Oprawca Aidy został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Poszkodowanej przyznano jednak tylko część przysługującej jej rekompensaty. Decyzję podjęła komisja ds. Kompensacji Ofiar Wykroczeń, zajmująca się odszkodowaniami dla ofiar przestępstw cywilnych. Według Komisji, Aida nie powinna była wracać do domu, wiedząc, że czeka tam na nią agresywny partner. Decyzja o nieprzyznaniu poszkodowanej pełnej rekompensaty została podjęta w oparciu o zeznania, według których policja wyraźnie przestrzegła kobietę przed powrotem do domu. Podrzucając ją na dworzec nikt nie upewnił się jednak, czy Aida ma dokąd pójść. Według obrońców, kobieta planowała pojechać do swojej rodziny w Alençon, ale o tej porze nie było już żadnych pociągów. Nie miała też możliwości, by skierować się pod adres wskazany za pośrednictwem linii alarmowej. Póki co adwokaci wnieśli apelację, a w sprawę zaangażowała się Marlène Schiappa, minister ds. równości, która ostro skrytykowała decyzję Komisji. Sprawa będzie ponownie rozpatrzona w maju.