Nakarmiła piersią dziecko w aucie i dostała mandat

To historia, która mogła przydarzyć się każdej z nas. 32-letnia Katie Sims wybrała się na zakupy do supermarketu ze swoim 4-miesięcznym synkiem. W pewnym momencie chłopczyk zrobił się głodny i zaczął płakać. Mama nie miała jak nakarmić synka w sklepie, więc udała się do swojego auta, które stało na parkingu. Kiedy maluch był najedzony, mama mogła wrócić do sklepu i skończyć zakupy. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po skończonych zakupach, zobaczyła, że dostała mandat. Okazało się, że miejsce parkingowe zarezerwowane jest na 45 minut, a kobieta z dzieckiem łącznie spędziła w galerii dwie godziny. 

Katie otrzymała mandat w wysokości 60 funtów, czyli około 320 złotych. Zaskoczona mama złożyła odwołanie, w którym wyjaśniła, że jej obecność na parkingu przedłużyła się, ponieważ musiała nakarmić piersią dziecko. Odpowiedź firmy zszokowała ją jeszcze bardziej.

To oburzające. Rozumiem, dlaczego dostałam mandat, ale w odpowiedzi do mojego odwołania usłyszałam, że nie ma dowodów na to, że karmiłam. Nie jestem pewna, jakie dowody mam wysłać - wyznała kobieta.

"Nie ma nic ważniejszego niż karmienie dziecka. Nie może być tak, że karmienie piersią jest traktowane jak przestępstwo" - tłumaczy oburzona kobieta.

Rzecznik firmy w oficjalnym komunikacie napisał odniósł się do całego zdarzenia:

Samochód ten został pozostawiony na dłużej niż maksymalny okres pobytu wynoszący półtorej godziny, dlatego została nałożona dodatkowa opłata parkingowa. Jednak po dokładnym zapoznaniu się ze wszystkimi okolicznościami, postanowiliśmy anulować opłatę w geście dobrej woli.

Co myślicie o tej sytuacji i czy macie może podobne doświadczenia?