Gyllenhaal siedział na murku okalającym miejski klomb, udając, że nie widzi paparazzich zaczajonych w zaparkowanym w pobliżu samochodzie. Nerwowo zerkał to na zegarek, to na telefon komórkowy, który wyjął z kieszeni i położył na kolanie. Obok niego leżał spory bukiet różowych tulipanów owinięty folią. Ewidentnie na kogoś czekał. Zapewne na kobietę. Tylko na którą?

Z dziewczyną, którą wielokrotnie nazywał miłością swojego życia - aktorką Kirsten Dunst, rozstał się ponad rok temu. Co prawda jeszcze niedawno często się spotykali, co zawsze wywoływało spekulacje, że chcą do siebie wrócić, ale ostatnio ich wspólni przyjaciele zdecydowanie temu zaprzeczali. Twierdzili, że Jake bardzo przeżył to rozstanie i nie ma już siły na kolejną próbę. Teraz Jake'a widywano najczęściej na bieżni  stadionu albo w knajpach w towarzystwie kolegów. W ostatnich miesiącach potrafił trenować do upadłego. Zawsze dbał o formę, ale teraz można było odnieść wrażenie, że został sportowcem maniakiem, który w wieku 25 lat marzy o wzięciu udziału w letniej olimpiadzie w Pekinie. Ale to nie chęć zdobycia medali gnała go na stadion. Sport to przecież sprawdzona metoda na "ból duszy" po rozstaniu z ukochaną dziewczyną. Paparazzi zaczęli intensywnie węszyć w pobliżu Jake'a już w dniu ogłoszenia oficjalnego rozstania z Kirsten Dunst. Przez kilka tygodni ich jedyną "zdobyczą" były gigabajty zdjęć aktora z rodzicami, psem, ewentualnie ociekającego potem na siłowni. Aż do teraz.

Kiedy drzwi, pod którymi na murku czekał Jake, nagle się otworzyły i stanęła w nich koleżanka po fachu, Natalie Portman, wszystko stało się jasne. To dla niej kupił kwiaty i to na nią czekał z taką niecierpliwością. Następnego dnia Jake i Natalie zostali okrzyknięci najgorętszą parą tej wiosny. I to nie tylko dlatego, że obydwoje są młodzi, piękni, bogaci i uważani za najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Ich miłość to logiczna konsekwencja całego ciągu zdarzeń, który zaczął się wiele lat temu.

Widoczne na pierwszy rzut oka uczucie nie spadło na nich jak grom z jasnego nieba. Nie znają się przecież od wczoraj. Jake poznał Natalie na długo przed tym, zanim jego siostra Maggie przedstawiła mu Kirsten. I chociaż Jake mieszka w Los Angeles, a Natalie w Nowym Jorku, obracali się w tym samym towarzystwie. Obydwoje co roku są stałymi gośćmi festiwalu filmów niezależnych Roberta Redforda w Sundance i mają za sobą doświadczenia teatralne na Broadwayu. Jake przyjaźni się z Haydenem Christensenem, z którym Natalie spędziła sporo czasu na planie filmowym "Gwiezdnych wojen". A przede wszystkim obydwoje mają żydowskie korzenie - matka Jake'a spotykała się z rodzicami Natalie w nowojorskiej synagodze w East Village. Dlatego to właśnie Natalie godzinami wysłuchiwała problemów, jakie Jake ma z dziewczynami, to ona cieszyła się z jego pierwszej poważnej miłości, to wreszcie na jej ramieniu wypłakiwał się po rozstaniu z panną Dunst.

Oczywiście ten układ działał też w drugą stronę. Skryta i zamknięta w sobie Natalie, która nie znosi opowiadać o swoim prywatnym życiu postronnym osobom, Jake'owi zwierzała się ze swoich miłosnych kłopotów. Jego pytała o to, co znaczy, kiedy facet nagle przestaje dzwonić i pisać czułe SMS-y. Jake i Natalie chodzili razem potańczyć do klubów i na koncerty ulubionych zespołów. Świetnie się rozumieli, choć nigdy wcześniej nie wpadli na to, że mogliby być całkiem zgraną parą.

Zobacz także:

Natalie wiedziała najlepiej, jak bardzo Jake był zaangażowany w związek z Kirsten. Oczywiście, że obydwoje byli bardzo młodzi, kiedy się poznali (Kirsten miała 21, Jake 22 lata), ale Natalie wierzyła w to, że tym dwojgu naprawdę może się udać. Jake nie ma przecież w sobie nic z hollywoodzkiego bawidamka, który najbardziej interesuje się tym, które zajął miejsce w ostatnim rankingu najseksowniejszych kawalerów, i tym, co na jego temat wypisują zakochane fanki na internetowych czatach. Wprost przeciwnie. Jake zawsze zachowywał się tak, jakby to całe zamieszanie wokół jego osoby w ogóle nie istniało i jakby nie widział tych dziewcząt biegających za nim z transparentami: "Ożeń się ze mną, Jake" czy "Jestem twoja na zawsze". To Kirsten okazywał maksimum swojego zainteresowania, zawsze wpatrzony w nią niczym w obrazek, to dla niej gotów był rzucić wszystko, jeśli tylko zapragnęłaby mieć go u swego boku za 15 minut.

Ona zresztą odwzajemniała to uczucie. Przyznała się kiedyś, - że Jake był jej pierwszym kochankiem i to dzięki niemu poznała, do czego jeszcze, oprócz jazdy, może służyć samochód, a takie rzeczy mają przecież dla dziewcząt ogromne znaczenie. Niestety, ich gwałtowna, młodzieńcza miłość szybko została wystawiona na ciężką próbę. Obydwoje zostali zauważeni w filmowym światku i uznani za "młodych zdolnych". Nie mogli się opędzić od filmowych propozycji. I trudno było im z nich nie korzystać. Skończyło się banalnie - mieli dla siebie coraz mniej czasu, powoli okazywało się, że coraz więcej ich różni. Kiedy Kirsten chciała "iść w miasto" i bawić się do upadłego, Jake marzył tylko o tym, żeby posiedzieć z nią w domu na kanapie.

Natalie też nie miała do tej pory wielkiego szczęścia w miłości. Uważana za poważniejszą i bardziej dojrzałą, niżby na to wskazywał jej wiek, jakoś nie potrafiła zatrzymać przy sobie chłopaków. A może po prostu nie chciała? Łączono ją z Lukasem Haasem, Mobym, Adamem Levine'em z Maroon 5, ale ona sama nigdy na ten temat nie pisnęła słowa. Przez kilka miesięcy spotykała się z modnym meksykańskim aktorem Gaelem Garcią Bernalem, ale i ten związek w końcu się rozpadł. Ponoć dlatego, że Gael nie chciał zabrać jej ze sobą na ubiegłoroczny festiwal filmowy w Cannes, ale trudno uwierzyć, by dziewczyna jej pokroju zerwała z chłopakiem z takiego tylko powodu. Natalie podobnie zresztą jak Jake nie należy do licznego w Hollywood grona młodych aktorów, których głównym zajęciem jest pojawianie się w modnych klubach i błyszczenie na imprezach. Natalie zawsze uważała, że to strata czasu i zamiast włóczyć się nocą po mieście, wolała przygotowywać się do egzaminów.

Skończyła psychologię na Harvardzie, cały czas pilnie uczy się języków obcych (mówi po hebrajsku, hiszpańsku, niemiecku, trochę po japońsku i francusku). Czasem daje się gdzieś wyciągnąć, ale tylko najbliższym przyjaciołom. Nawet gra w filmach tak bardzo jej nie podnieca. Nie jest gotowa na wielkie poświęcenia w związku z pracą. Jeśli coś jej nie pasuje, po prostu odrzuca rolę. Nie zagrała w "Lolicie", bo nie chciała promować pedofilii, odrzuciła rolę Julii u boku Leonarda DiCaprio w ekranizacji dramatu Szekspira, bo wydawało jej się, że różnica wieku między nią a aktorem jest zbyt duża. Nigdy jeszcze nie rozebrała się przed kamerą ani nie wzięła udziału w ostrej scenie erotycznej. Swoim uporem i nieustępliwością doprowadziła do tego, że kilku reżyserów zmieniało już specjalnie dla niej scenariusze swoich filmów.

Jeśli więc Natalie przenosi te ostre i niemodne dziś zasady w życie codzienne, łatwo domyślić się, że może mieć kłopoty ze zbudowaniem relacji z chłopakiem w jej wieku. Szczególnie w świecie, który nastawiony jest na zabawę i dążenie do celu (czytaj kariery) po trupach. Chyba że trafi na kogoś wyjątkowego. Jak Jake Gyllenhaal. Poza tym ich uczucie to nie gwałtowna, młodzieńcza fascynacja, która na ogół tak samo szybko się kończy, jak i zaczyna, tylko głęboka międzyludzka relacja oparta na najbardziej trwałym fundamencie przyjaźni.

Jeśli tylko poradzą sobie z nawałem pracy (obydwoje są w czołówce najgorętszych młodych aktorów, co oznacza, że otrzymują liczne propozycje) i z tym, że mogą nie widzieć się całymi tygodniami, może uda im się zbudować prawdziwy związek. Mają na to duże szanse, bo obydwoje gotowi są sporo poświęcić. I to nie dla kariery, tylko dla siebie nawzajem.

Sylwetka gwiazdy : Natalie Portman Jake Gyllenhaal