"Modlitwa za Ukrainę" - pieśń, która porusza

"Modlitwa za Ukrainę" to wyjątkowa pieśń. Pieśń modlitwa o wolność dla Ukrainy o koniec rosyjskiej agresji. "Powstała, aby obudzić z letargu sumienia i budować wspólnotę sprzeciwu wobec putinowskiego bestialstwa. Tą modlitwą przyłączamy się do apelu Wołodymyra Zełenskiego skierowanego do Rosjan: „Jeśli będziecie milczeć teraz, to później będzie przemawiać tylko wasza nędza. A odpowiadać jej będą represje. Nie milczcie!”" - czytamy pod utworem na kanale krakowskiego Teatru Groteska, gdzie powstała "Modlitwa o Ukrainę". Wykonują ją dwie wspaniałe artystki: Ukrainka Sofiia Popova i Rosjanka Alona Szostak, obie o ukraińsko-rosyjskich korzeniach.

- Siedziałam w domu, patrzyłam w ścianę i myślałam o tym, co mogę zrobić, jak mogę pomóc swojej rodzinie. Co pół godziny pisałam albo dzwoniłam do mamy, która mówiła, że chowa się w łazience; siedem razy dziennie mają alarmy i chowają się. A ja myślami cały czas byłam tam i nie mogłam myśleć o niczym innym. Kiedy pojawił się ten projekt, to pomyślałam, że w jakiś sposób mogę pomóc" - mówiła Sofija Popova, podczas spotkania z dziennikarzami.

Sofija Popova doskonale wie, czym jest wojna. Cztery lata temu zabrała jej ojca, który zginął w Donbasie. "Poszedł walczyć, bronić mojej rodziny, mojego miasta, naszej Ukrainy. Mówił, że nie może oglądać telewizji i krzyczeć, że nic nie możemy zrobić. Każdy z nas może coś zrobić. On wybrał taką drogę, bo chciał pójść bronić (kraju). Oczywiście możemy mówić, bo słowo dużo daje i jest ważne, ale nasze działania są ważniejsze. To, co dzieje się teraz, to najstraszniejsze, co mogło się stać" - opowiadała młoda artystka.

Mama Sofii uciekła z Ukrainy, w rodzinnych stronach została jej babcia. "Mówiła, że to jej miasto i ona z niego nie wyjdzie. A ja wyobrażałam sobie, że wsiadam w samochód i jadę 1,5 tysiąca kilometrów w jedną stronę, żeby je zabrać. Takich historii jest teraz milion. Teraz każdy Ukrainiec budzi się i dziękuje wszystkim - Bogu, a jeśli nie wierzy, to światu - że się obudził i że obok ma rodzinę. Wielu ludzi nie ma już teraz mieszkań, budynków, ma tylko siebie. A ktoś może został sam" - podkreśliła.

Charkowa już nie ma. Pociągami na drewnianych siedzeniach przyjeżdżają ludzie, dzieci śpią między tymi siedzeniami, leżą na podłodze, jadą 26 godzin bez ciepła i światła, bo muszą się chować. I opowiadają, że Charkowa już nie ma, że już nic nie pozostało, wszystko zrównane zostało z ziemią.

Przeczytaj również:

Sofija apeluje do wszystkich, żeby nie siedzieć bezczynnie, tylko głośno manifestować.

- Musimy coś robić, każdy z nas musi. To, że teraz ktoś milczy i nie mówi, to też jest przestępstwo. Nawet jak ktoś nie chce mówić, bo boi się o siebie, o to, że jutro nie będzie występował, że nie będzie mógł mieć tyle pieniędzy, co teraz, (niech pomyśli), że inni ludzie mogą już jutro nie żyć. Wy to rozumiecie? Ktoś się jutro nie obudzi, nie będzie miał rodziny.

Zobacz także:

Alona Szostak od 30 lat mieszka w Polsce, a urodziła się w Związku Sowieckim. Do końca wierzyła, że wojny nie będzie.

- Bardzo boli mnie serce przez to, co dzieje się teraz w Rosji. Czy jestem rosyjską patriotką? Jestem; jestem za wolnością i swobodą ludzi. W pierwszych dniach (po wybuchu wojny) byłam w szoku i nie umiałam zrozumieć, dlaczego tak się stało. Do końca mówiłam: nie, nie będzie wojny, ja wam to obiecuję. Tak jakbym była ambasadorem, który mówił, że to jest niemożliwe. Ale to się nie udało - mówiła dziennikarzom.

O wolność walcz, Ukraino! Ty w bólu nie jesteś sama. Nie rzuci tyran nas na kolana. Niech skończy się już czas zabijania" - apelują artystki w pieśni, do której tekst napisała Małgorzata Zwolińska.

Posłuchajcie tego poruszającego serca utworu:

"Modlitwa o Ukrainę" powstała w trzech wersjach językowych: ukraińskiej, rosyjskiej i polskiej. Twórcy podkreślają, że utwór powstał w ciągu jednej nocy, a jego nagranie i produkcja teledysku zajęły pięć dni.

Zobacz również:

Źródło: e-teatr.pl