Maria Pakulnis - dzieciństwo zostawia trwałe ślady
Wszystko robię z sercem. Nie umiem i nie chcę inaczej. Dlatego pewne rzeczy bolą. odbieram je bardzo mocno. A potem noszę długo w sobie, bo trudno o nich zapomnieć. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi, eliminuję go z mojego życia na zawsze, nawet jeśli po jakimś czasie wybaczam.

Opublikowano: 07.09.2013, 08:00
Reklama
Każdy człowiek rodzi się „jakiś”, wychowuje się przecież w określonym środowisku. To, jakimi ludźmi jesteśmy w dojrzałym życiu, to nasz wybór – twierdzi Maria Pakulnis. Są tacy, którzy nie chcą przeżywać, wolą pozostać obojętnymi. Ona przez całe życie miała oczy szeroko otwarte. – Emocjonalność to moja filozofia – mówi aktorka.
Giżycko, jeziora, lasy. W takiej scenerii dorasta mała Marysia. Nikt nie czeka na nią, gdy wraca ze szkoły. Nie ma nikogo, kto porozmawiałby, przytulił. – Zawsze czułam się gorsza, z tzw. ostatniej ławki. W domu było biednie. Nosiłam pocerowany fartuszek, kanapkę do szkoły dostawałam nie taką, jakie przynosiły koleżanki, nie jadłam obiadów w szkolnej stołówce, zawsze byłam gdzieś z boku. To budziło sprzeciw, pytania. Nie wiedziałam, dlaczego tak jest. Mimo wewnętrznej dumy, świadomości swoich korzeni nie miałam poczucia, że ktoś za mną stoi, ktoś obroni, powie ciepłe słowo. Towarzyszyło mi rozdygotanie, lęk. Człowiek, który „więcej widzi i czuje”, często zamyka się w swojej skorupie, żyje w świecie na poły autystycznym – mówi Maria. – Jako dziecko byłam bardzo emocjonalna, ale również zamknięta w sobie. Nikt nie wie-dział, co we mnie, w środku, się dzieje.
Opoką były las, łąka... To tam szła w samotności się wypłakać, pogadać ze sobą. Natura wydawała się czymś magicznym, osobliwym teatrem. Pobudzała wyobraźnię. – W Giżycku odebrałam wielką, choć bolesną życiową szkołę, ale w Warszawie urodziłam się po raz drugi – wspomina. Studia aktorskie były szokiem. Piękne, modnie ubrane dziewczyny i ona, z warkoczem, w nie takiej sukience, prowincjonalna, bez obycia. – Byłam nieśmiała, płakałam w po-duszkę, nie mogłam spać. Wszystko brałam do siebie. Łatwo mnie było urazić. Znów czułam się inna. Ale byłam dobrym obserwatorem. Odnalazłam własną drogę. W poukładaniu się ze sobą bardzo pomogła jej szkoła teatralna. – Człowiek wychodzi na scenę „nagi” i musi pokazać, co ma w środku. A ja wtedy już wielu rzeczy do-świadczyłam, byłam bogatsza wewnętrznie o te emocje. Zobaczyłam, że mam w sobie siłę przetrwania, a moja nad-wrażliwość to coś artystycznie cennego, co może się podobać. Wokół mnie byli ludzie, bo w szkole, a potem w teatrze trzeba pracować w zespole. Coś zagrać, przetworzyć, coś nawzajem sobie dać. To mnie oswoiło. Ten czas wychodzenia ze skorupy był dla mnie fascynujący.
Maria Pakulnis przeżywa wszystko głęboko. Kiedy mówi o tym, co ją porusza, zapala się. To słychać w głosie, widać po błyszczących oczach, żywej gestykulacji. – W Teatrze Współczesnym poznałam Krzysztofa Zaleskiego, mojego późniejszego męża. Był moim mistrzem – wspomina. Od niego uczyła się zasad, konsekwencji w działaniu, szukania pozytywnych stron w każdym życiowym doświadczeniu. – Bo jeśli człowiek dostanie po tyłku, uczy się hartu. Mąż powiedział kiedyś: „Czasami człowiek jest pokonany, ale nigdy zwyciężony”. Ta maksyma towarzyszy mi w życiu. Trzeba iść do przodu, szukać dobra, umieć wybaczać. Tego też starałam się nauczyć naszego syna Janka – Maria zamyśla się. – Matka jest dla syna pierwszym wyobrażeniem kobiety, przewodnikiem. To ja w dużej mierze obudziłam w nim umiejętność okazywania uczuć. Janek od dziecka jest refleksyjny, nawet nadwrażliwy. Bardzo się wszystkim przejmuje. Ma to po mnie.
Aktorka nie ukrywa: pewne rzeczy po prostu ją bolą. – Odbieram je bardzo mocno. A potem noszę w sobie długo, bo trudno o nich zapomnieć. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi czy postąpi niesprawiedliwie, eliminuję go ze swojego życia na zawsze, tracę ufność, nawet jeśli po jakimś czasie wybaczam – mówi. Twierdzi, że przeraża ją dzisiejszy świat: okrucieństwo, bezwzględność, wzajemna pogarda, chęć poniżenia kogoś, zniszczenia, bezinteresowna nienawiść człowieka do człowieka.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecane
Historie
„Mój brat był syneczkiem mamusi, a ja podrzutkiem. Liczyłam, że chociaż w spadku wynagrodzi mi dzieciństwo bez miłości”
07.03.2025, 07:15
Historie
„Córka próbuje zrobić z wnuków geniuszy. Nie podoba mi się, że ich dzieciństwo to tylko nauka”
10.10.2024, 07:15
13.03.2025, 14:28
22.10.2024, 10:05
14.11.2024, 11:56
Przepowiednie
Konflikt na Bliskim Wschodzie będzie dotyczył Europy? Krzysztof Jackowski nie zostawia złudzeń
07.08.2024, 11:54
18.11.2024, 10:32
Przepowiednie
Stany Zjednoczone mogą wciągnąć nas w pułapkę? Krzysztof Jackowski nie zostawia złudzeń
28.08.2024, 11:00
25.12.2023, 05:00
17.06.2024, 11:00
Przepowiednie
Krzysztof Jackowski zdradza, że to wydarzy się jeszcze w tym roku. Jego wizja nie zostawia wątpliwości
07.10.2024, 10:57
Życzenia okolicznościowe
27 życzeń dla dorosłych dzieci. Inspiracje do kartki z życzeniami, które przypomną im dzieciństwo
18.02.2025, 21:40
Przepowiednie
Jasnowidz Jackowski nie zostawia złudzeń. "To wisi nad nami" bez względu na to, gdzie mieszkamy
24.06.2024, 08:24
Historie
„Córka próbuje zrobić z wnuków geniuszy. Nie podoba mi się, że ich dzieciństwo to tylko nauka”
10.10.2024, 07:15
Historie
„Mój brat był syneczkiem mamusi, a ja podrzutkiem. Liczyłam, że chociaż w spadku wynagrodzi mi dzieciństwo bez miłości”
07.03.2025, 07:15
Historie
„Myślałam, że teściowa mnie nienawidzi, ale prawda była inna. Gdy poznałam mroczną przeszłość Marii, byłam wstrząśnięta”
09.03.2025, 21:00
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Współpraca reklamowa
Chmiel – zielony bohater urody, zdrowia i smaku
Współpraca reklamowa
Wakacje nad morzem w Grano Hotel Solmarina – relaks, natura i słońce!
Współpraca reklamowa
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa